Szerszej publiczności giełdowe TelForceOne może być znane z jednego — ze sprzedaży w dyskontach tanich telefonów pod marką MyPhone. Indywidualnym inwestorom też może obecnie kojarzyć się z niską ceną. W połowie maja Sebastian Sawicki, prezes i główny akcjonariusz spółki, kontrolujący 50,64 proc. jej kapitału, ogłosił wezwanie na resztę papierów. Płaci za nie maksymalnie 3,1 zł (do 23 czerwca, bo potem cena spada do 2,95 zł). Tymczasem jeszcze w ofercie publicznej w 2007 r. TelForceOne sprzedawało akcje po 25 zł, a w ostatnich latach jego przedstawiciele kilkakrotnie powtarzali, że spółka jest „niedowartościowana”. Wzywający uważa, że płaci tyle, ile trzeba, a nawet dokłada premię.

— Cena w wezwaniu jest o około 30 proc. wyższa niż kurs przed jego ogłoszeniem. To oczywiście o wiele mniej niż cena z IPO, ale trudno odnosić się do poziomu sprzed ponad 9 lat. Gdy przeprowadzaliśmy ofertę publiczną, sytuacja była zupełnie inna i giełda była zupełnie inna. Od tego czasu akcje TelForceOne kosztowały i 1,20 zł, i ponad 6,50 zł. Teraz mamy taką kapitalizację, że równie dobrze moglibyśmy być notowani na NewConnect — i to nie ja tak wyceniłem TelForceOne, tylko rynek — mówi Sebastian Sawicki.
Kwestia ceny
Po ogłoszeniu wezwania na forach inwestorskich zawrzało, a prośby o interwencję zaczęły trafiać m.in. do Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (SII). „Wezwanie, w tym w szczególności cena, która jest istotnie niższa chociażby od wartości księgowej przypadającej na jedną akcję spółki, wzbudziła sporo kontrowersji wśród akcjonariuszy. Do stowarzyszenia docierają liczne głosy dezaprobaty względem zaproponowanej ceny. Akcjonariusze mniejszościowi przeciwni są również wycofaniu akcji z obrotu, podczas gdy jest to celem wzywającego” — informowało SII.
— Jeśli ktoś uważa, że spółka jest niedowartościowana, to dlaczego wcześniej nie kupował akcji? Chcę podkreślić, że to nie ja ukształtowałem kurs akcji na takim poziomie jak w ostatnich kwartałach, tylko ustalił go rynek. Przed spółką jest wiele wyzwań wynikających z dynamicznych zmian na rynku, o których zresztą informowaliśmy w raportach. Najwyraźniej inwestorzy też dostrzegają te wyzwania i tak wyceniają spółkę — kontruje Sebastian Sawicki.
Kurs akcji spółki, która zebrała w IPO ponad 60 mln zł, zanurkował poniżej 10 zł za papier w maju 2008 r., gdy poinformowała o problemach należącej do niej sieci Teletorium i zapowiedziała straty. Potem wdrożono program naprawczy, a spółka rozwijała działalność, ale na poziom z debiutanckiego roku już nigdy nie wróciła. — Pieniądze z oferty zainwestowaliśmy zgodnie z celami emisyjnymi, przecież one nie trafiły do mnie, tylko do spółki. Rozwijaliśmy się, zwiększaliśmy obroty, poprawialiśmy wyniki, wchodziliśmy w nowe segmenty działalności.
Wykorzystywaliśmy w odpowiednich momentach szanse biznesowe, takie jak wejście w segment materiałów eksploatacyjnych do drukarek podczas kryzysu gospodarczego lub na nowy rynek e-papierosów. W naszej branży potrzeby konsumentów zmieniają się bardzo szybko i musimy na nie reagować. W przeszłości już się zdarzało, a w przyszłości może się zdarzyć tak, że będziemy musieli rezygnować z obszarów, w których przez pewien czas dobrze funkcjonowaliśmy — mówi Sebastian Sawicki.
Główny akcjonariusz TelForceOne zapowiada, że nie będzie się porywał na ryzykowne projekty biznesowe, które mogłyby podbić kurs akcji, i przestrzega krótkoterminowych inwestorów.
— Chcę, by w długim horyzoncie TelForceOne było biznesem bezpiecznym i stabilnym, nawet jeśli byłoby mniej zyskowne i prowadziło mniej spektakularne projekty. Nie chcę ulegać presji „shorttermizmu” i szybkich zysków, które zwiększają ryzyko. Jak ktoś ma długoterminową perspektywę i chce zostać w takiej spółce, to zapraszam — mówi Sebastian Sawicki.
Giełda przeszkadza
TelForceOne jest notowane na warszawskiej giełdzie już od ponad 9 lat. Prezes spółki uważa, że status spółki publicznej pomaga dziś w działalności w zdecydowanie mniejszym stopniu niż kiedyś.
— Koszt obecności na GPW to dla nas 0,5 mln zł rocznie, czyli niemało, a w dodatkuobowiązki informacyjne stale rosną, podobnie jak stawki kar dla spółek i ich zarządów. Wobec dzisiejszego poziomu stóp procentowych oraz przy obecnej kondycji warszawskiej giełdy pozyskiwanie na niej finansowania mija się z celem — mówi Sebastian Sawicki. Giełda ma też według niego jeszcze jedną złą stronę — dostarcza konkurentom istotnych informacji o działalności spółki.
— Nie mam wątpliwości, że co najmniej trzech naszych niepublicznych konkurentów zdecydowało o wejściu w sprzedaż tanich telefonów, gdy zobaczyli w naszych raportach, ile jesteśmy w stanie ich sprzedać. Oczywiście przejrzystość dzięki publicznemu statusowi pomaga w rozmowach np. z bankami, ale wobec rosnących kosztów funkcjonowania na giełdzie te korzyści są coraz mniejsze — mówi Sebastian Sawicki. Główny akcjonariusz TelForceOne narzeka przede wszystkim na „shorttermizm” inwestorów.
— Wyniki muszą być szybko, trzeba robić coś spektakularnego, nikogo nie satysfakcjonuje spółka, która spokojnie się rozwija i działa w bezpiecznych niszach. Tyle że inwestor giełdowy może sobie ze spółki wyjść równie łatwo, jak do niej wejść — wystarczy sprzedać swój pakiet, a mnie — nawet kosztem wyników krótkoterminowych — zależy na tym, żeby mój biznes był stabilnym i bezpiecznym biznesem w perspektywie długoterminowej. Widzę zmiany na naszych rynkach i zastanawiam się, czy spółka nie potrzebuje w przyszłości takiej reorganizacji, która ograniczyłaby ekspozycję na bardziej ryzykowne segmenty działalności, jak choćby e-papierosy — mówi prezes TelForceOne. © Ⓟ
OKIEM INWESTORÓW INDYWIDUALNYCH
Pomóc drobnym
PIOTR CIEŚLAK, wiceprezes SII
Cena w wezwaniu, wyraźnie niższa od ceny emisyjnej i od wartości księgowej na akcję, wzbudziła duży sprzeciw drobnych akcjonariuszy. Będziemy starali się im pomóc m.in. w zablokowaniu ewentualnej uchwały o zniesieniu dematerializacji akcji, szczególnie że po ostatniej zmianie przepisów wystarczy do tego 10 proc. głosów ma walnym. Obecnie zwołane zostało walne, zakładające m.in. emisję akcji i udzielenie uprawnień głównemu akcjonariuszowi, które też są kontrowersyjne. Zamierzamy pomóc inwestorom indywidualnym w zablokowaniu tych propozycji.