Tłum chętnych po Bezpieczny kredyt 2 proc.

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2023-12-20 20:00

Topniejący budżet rządowego programu wsparcia mieszkalnictwa spowodował, że klienci ruszyli szturmem do banków. Wniosków i podpisanych umów przybywa w rekordowym tempie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • ile wniosków o tanie finansowanie wpłynęło do banków w drugim tygodniu grudnia
  • ile umów podpisano w tym czasie
  • co z przyszłością tanich kredytów
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Do 14 grudnia 2023 r. do banków wpłynęło 82,4 tys. wniosków o Bezpieczny kredyt 2 proc., a umów zawarto 52,2 tys. Co istotne, w ciągu ostatniego tygodnia liczby te urosły aż o 7,7 i 4 tys. — wynika z najnowszych danych Związku Banków Polskich (ZBP).

— Takiego tygodniowego dopływu wniosków jeszcze nie notowaliśmy. Liczba zawartych w ciągu tygodnia umów również była historycznie najwyższa — mówi Agnieszka Wachnicka, wiceprezes ZBP.

Zwraca jednocześnie uwagę, że budżet programu na lata 2023-24 już się skończył. Według prognoz dopłaty w 2024 r. wyniosą 959 mln zł, tymczasem budżet przewidywał maksymalnie 941 mln zł.

— Banki uczestniczące w programie mają czas do 7 stycznia na rejestrację wniosków w Banku Gospodarstwa Krajowego. Najwcześniej 8 stycznia bank ogłosi wstrzymanie przyjmowania nowych. Część banków już ograniczyła ich przyjmowanie — informuje Agnieszka Wachnicka.

Podkreśla, że Krzysztof Hetman, nowy minister rozwoju i technologii, wyraził chęć kontynuowania programu w zmodyfikowanej formie.

— O to, czy kredyt 0 proc. jest realny, należy pytać ministra rozwoju. Pewne natomiast jest to, że potrzebny jest kompleksowy mechanizm finansowania mieszkalnictwa — mówi Agnieszka Wachnicka.

Deweloperzy są jednak sceptycznie nastawieni do tanich kredytów i ich wpływu na rynek.

— Kredyt 2 proc., podobnie jak inne tego typu programy rządowe, przyczynił się do skokowego wzrostu cen nieruchomości. W dłuższej perspektywie będzie to miało bardzo niekorzystny wpływ na rynek, a efektem będzie m.in. zmniejszenie dostępności mieszkań dla przeciętnego Polaka. Mam jednak wrażenie, że deweloperzy nauczyli się radzić sobie z trudnościami, a branża mimo problemów od kilku lat działa bardzo stabilnie. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że kolejne pomysły rządzących, które w założeniu mają pomagać Polakom, nie zdestabilizują rynku i w rzeczywistości nie oddalą wielu młodych rodzin od możliwości zakupu własnego mieszkania — mówi Tomasz Delowski, przedstawiciel spółki Tętnowski Development, członek rady Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

Na znaczący wzrost cen na rynku pierwotnym zwraca też uwagę Wojciech Orzechowski, inwestor i fliper.

— Dwa lata temu kupowaliśmy w Łodzi przy ul. Senatorskiej mieszkania za około 6,5 tys. zł za m kw., natomiast w 2023 r. z cudem graniczyło znalezienie ceny 7,4 tys. Podobna sytuacja była w Poznaniu, gdzie przed rokiem kupowaliśmy mieszkanie wraz z miejscem postojowym za 6,8 tys. zł, a w 2023 r. nie było szans na zakup za mniej niż 8 tys. Okazją było kupno lokalu w Grunwaldzie za 8,4 tys. zł w pierwszej połowie roku. W drugiej połowie płaciliśmy już powyżej 9 tys., tak więc wzrost wartości nieruchomości jest ewidentny i waha się miejscami od 5 do 10 proc. Oczywiście miał na to wpływ rządowy program Bezpieczny kredyt 2 proc. Wszystkie tańsze nieruchomości zostały wyprzedane, zwłaszcza te, które spełniały jego kryteria. Na rynku pozostały droższe lokale, które cały czas są wyprzedawane — mówi Wojciech Orzechowski.