Tnijmy socjal!

Łukasz Świerżewski, Beata Tomaszkiewicz
opublikowano: 2003-09-25 00:00

Rząd jest zdecydowany reformować finanse publiczne... ale od 2005 r. Trzeba się spieszyć — ponagla szef banku centralnego.

Rządowa średniookresowa strategia finansów publicznych potwierdza najczarniejsze scenariusze kreślone już od kilku miesięcy przez ekonomistów. Stoimy na krawędzi katastrofy. Dług publiczny w tempie ekspresu zbliża się do granicy 60 proc. PKB i nie przekroczy jej tylko, jeżeli uda się ograniczyć wydatki budżetu oraz utrzymać wysoką dynamikę wzrostu gospodarczego.

Strategia wymienia w bardzo ogólny sposób dziedziny, w których można uzyskać oszczędności wydatków publicznych, nie tylko budżetowych. Na celowniku znajdą się tradycyjnie fundusze celowe, wydatki na pomoc społeczną. Minister finansów wspomina jednak też o komercjalizacji edukacji i pomocy społecznej i o zmianie zasad wynagradzania pracowników sfery budżetowej. We wszystkich tych dziedzinach mają być przygotowane pakiety reform, które umożliwią ograniczenie wydatków już w 2005 r.

Z punktu widzenia docelowego równoważenia budżetu przedstawione propozycje ograniczeń oczywiście najlepiej byłoby wprowadzić natychmiast. Trzeba jednak mieć świadomość, że gwałtowny szok społeczny mógłby doprowadzić do ich odrzucenia — czytamy w strategii.

Wicepremier Jerzy Hausner precyzował, że plan redukcji w sferze socjalnej zostanie przedstawiony w przyszłym tygodniu i będzie podlegał konsultacjom społecznym.

W 2004 r. będą wdrażane reformy w zakresie górnictwa, kolei i służby zdrowia. W rezultacie wydatki budżetu w 2005 r. mają być niższe o 7 mld zł, w 2006 r. — o 6 mld zł, a w 2007 r. — o 5 mld zł.

— Dobrze, że rząd zauważył problem narastania zadłużenia i przygotowuje strategię spłaty. Stracił jednak dwa lata, co zmniejszyło wiarygodność Polski na arenie międzynarodowej. Nie ma też żadnych gwarancji, że podczas prac nad reformami, rząd się z nich nie wycofa — twierdzi Grzegorz Wójtowicz, członek Rady Polityki Pieniężnej.

Wiarygodność Polski podważył zwłaszcza projekt budżetu na 2004 r., który przewiduje wzrost deficytu z 38,7 mld zł aż do 45,5 mld zł.