To ekspansja, nie naprawa

Krzysztof Rybiński
opublikowano: 2003-03-27 00:00

Mimo wielu pozytywnych elementów, które powinny zostać wdrożone, Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej, autorstwa Grzegorza Kołodki, ministra finansów, jest de facto zapisem dramatycznej ekspansji fiskalnej. Co prawda oficjalnie zapisana w programie ścieżka deficytu budżetowego i długu publicznego jest niższa niż wielkości podane na wykresach powyżej, ale jednocześnie autorzy stwierdzają, że skala wydatków budżetowych możliwych do sfinansowania jest o blisko 30 mld zł mniejsza niż zaplanowana ścieżka faktycznych wydatków. Logika nakazywałaby nazwać te 30 mld zł wydatkami „niemożliwymi do sfinansowania” i je obciąć. Ale dalsza część dokumentu wskazuje, że minister chce wykorzystać rezerwę rewaluacyjną NBP do uzyskania brakujących kwot.

Warto pamiętać o dwóch faktach. Po pierwsze według metodologii UE i MFW, przychody z tytułu zysku banku centralnego pochodzącego z różnic kursowych nie stanowią dochodu budżetu, tylko pozycję finansującą deficyt. Po drugie, RPP słusznie nie zgodzi się na rozwiązanie rezerwy rewaluacyjnej w celu sfinansowania ekspansji fiskalnej. Zatem utrzymanie wydatków na zaplanowanym poziomie będzie wymagało większego deficytu budżetowego i długu publicznego w 2004 r. Po dokonaniu tych korekt, mimo założenia bardzo szybkiej ścieżki wzrostu, deficyt budżetowy w latach 2004-05 znacznie przekracza 5 proc. PKB.

Jeżeli jednak zamiast optymistycznej prognozy resortu finansów przyjmiemy ostrożniejszy scenariusz wzrostu PKB, wówczas w latach 2004-05 deficyt budżetowy przekracza 6 proc. PKB, a dług publiczny 60 proc. PKB, co wiąże się z koniecznością wprowadzenia działań przewidzianych ustawą o finansach publicznych, łącznie z przygotowaniem zbilansowanego budżetu i cięciami wydatków o ponad 50 mld zł w jednym roku. Te wyliczenia pokazują, że w sytuacji mniej optymistycznej dynamiki wzrostu gospodarczego wskaźniki stabilności fiskalnej przekraczają granice bezpieczeństwa, co będzie prowadzić do obniżenia ratingów, odpływu kapitału zagranicznego z Polski i utraty szansy na wejście Polski do strefy euro w tej dekadzie. Konsekwencją będzie poważny kryzys finansów publicznych.

Dokument Grzegorza Kołodki zawiera stwierdzenia, których po prostu nie można zaakceptować, gdyż urągają nie tylko teorii ekonomii, ale nawet zdrowemu rozsądkowi. Najlepszy przykład: „Trwały powrót na ścieżkę szybkiego wzrostu gospodarczego uzależniony jest od (...) dalszej obniżki stóp procentowych i stopniowego rozwiązywania rezerwy NBP na pokrycie ryzyka kursu walutowego, kontrolowanego poziomu deficytu budżetowego, co będzie sprzyjało łagodzeniu restrykcyjnej polityki pieniężnej”. A zatem najpierw postuluje się dalsze obniżki stóp procentowych i drukowanie pustego pieniądza, a potem sugeruje utrzymywanie wysokiego deficytu budżetowego. Ten fragment wyraźnie wskazuje, że program zakłada silne ożywienie popytu krajowego za pomocą ekspansji fiskalnej i pieniężnej. Taka strategia może na krótko przyspieszyć wzrost gospodarczy, ale potem gospodarka będzie wymagała znowu wielu lat chłodzenia. Nie wspominam nawet o tym, że zgodnie z teorią i praktyką ekonomii trwały powrót na szybką ścieżkę wzrostu zależy od dokończenia prywatyzacji, ograniczenia deficytu budżetowego, reform rynku pracy, ograniczenia kosztów pracy, ograniczenia świadczeń socjalnych, czyli przede wszystkim od działań reformujących podażową stronę gospodarki.

W obecnym kształcie program powinien zostać odrzucony przez środowiska biznesowe, gdyż jest to scenariusz ekspansji fiskalnej i monetarnej, który prędzej czy później będzie musiał prowadzić do znacznego wzrostu fiskalizmu i obciążeń podatkowych zarówno firm, jak i osób fizycznych — trzeba będzie spłacić szybko narastający dług publiczny. Program, poprzez wzrost fiskalizmu i brak obniżki kosztów pracy, nie stwarza podstaw od osiągnięcia trwałego wzrostu gospodarczego, raczej jest to program krótkookresowego „szarpnięcia popytowego”.

Moim zdaniem, ten program nie nadaje się do wykorzystania jako podstawa do dalszej dyskusji. Raczej należy z niego wybrać pozytywne elementy wspomniane powyżej i wykorzystać je przy budowie zupełnie nowego programu. Nie da się uzdrowić finansów publicznych bez przyjęcia zasady, że pomoc socjalną w Polsce otrzymują tylko osoby ubogie, a kryterium będzie posiadany przez te osoby majątek, a nie uzyskiwany dochód.

Autor jest głównym ekonomistą banku BPH PBK.