Torus dorósł

Grzegorz NawackiGrzegorz Nawacki
opublikowano: 2014-11-07 00:00

Gdański deweloper biurowców chce wyjść poza trójmiejski rynek. Szykuje się do wejścia na rynek obligacji lub giełdę oraz sprzedaje koronny projekt

Biznes, w tym przypadku wydawnictwo podręczników, idzie dobrze — co roku przynosi właścicielom gotówkę. Co z nią zrobić? Zainwestować w nieruchomości — takie są korzenie wielu polskich deweloperów. Jednym z nich jest trójmiejski Torus, kontrolowany przez Marię Dobrowolską, której podstawowym biznesem jest Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe, realizujący projekt kompleksu biurowego Alchemia. Nie jest to kolejny zlepek biurowców — bo już pierwszemu budynkowi towarzyszy kompleks sportowo — rekreacyjny o powierzchni ponad 4,5 tys. mkw., w którym są trzy baseny, klub fitness, pełnowymiarowe boisko do koszykówki, a nawet ścianka wspinaczkowa. W niedługim czasie dojdzie przedszkole z placem zabaw i centrum medyczne.

OSTATNI MOHIKANIN:
OSTATNI MOHIKANIN:
Mamy rozbudowany dział inżynieryjny i osobiście doglądamy budowy. Ogromną wagę przywiązujemy do detali, a dzięki temu, że w grupie mamy dystrybutora materiałów budowlanych, kontrolujemy też ceny. Mam wrażenie, że przywiązując tak dużą wagę do jakości tego, co tworzymy, jesteśmy jak „ostatni Mohikanin”, ale to procentuje — mówi Sławomir Gajewski, prezes Torusa.
[FOT. ARC]

— Gdy pięć lat temu ruszaliśmy z projektem Alchemii, byliśmy skazywani na klęskę. Dziś określa się nas prekursorami, bo zamiast standardowego biurowca postanowiliśmy zbudować pełnoprawną przestrzeń, w której ludzie nie będą tylko pracować od 8.00 do 18.00, ale także spędzać czas, integrować się — tłumaczy Sławomir Gajewski, prezes spółki Torus. Motywy były jak najbardziej biznesowe.

— W związku z rozwojem sektora IT oraz nowoczesnych usług dla biznesu firmy coraz bardziej muszą się starać, by przyciągnąć najlepszych pracowników. Środowisko pracy jest więc ważnym argumentem. Firmy, dla których liczy się coś więcej niż stawka czynszu, doceniają to. Pierwszy budynek oddany do użytku w styczniu mamy już wynajęty w 90 proc., co pozwala myśleć nie o drugim, ale od razu o trzecim etapie Alchemii — mówi Sławomir Gajewski.

Czas na nowy rozdział...

Do tej pory Torus rozwijał się w umiarkowanym tempie i był wierny Gdańskowi, z którego się wywodzi.

— Nie mieliśmy inwestora, który przyszedł z workiem pieniędzy i umożliwił nam skokowy wzrost. Dzisiaj dojrzeliśmy już jednak do kolejnego etapu rozwoju. Mamy potencjał do szybszego rozwijania się i realizowania nawet kilku inwestycji o skali Alchemii na terenie Polski. Jesteśmy gotowi do wyjścia poza Trójmiasto, najmniej chętnie jednak do Warszawy, bo to bardzo specyficzny rynek. Ciekawsze dla nas są Kraków i Wrocław. Nie zapominamy jednak o Trójmieście, bo tutaj dalej jest co robić — twierdzi Sławomir Gajewski. Głównym ograniczeniem jest finansowanie.

— Projekt Alchemia finansujemy praktycznie z kapitałów własnych, bowiem nie było nam łatwo zdobyć kredyt. I to mimo że już pokazaliśmy, że potrafimy budować, zarządzać i sprzedawać projekty.Brak finansowania jest jedną z barier, która ogranicza nasz rozwój, analizujemy więc różne scenariusze jego zdobycia. Oczywiście moglibyśmy sprzedać się funduszowi, ale to w naturalny sposób radykalnie ograniczyłoby nasz wpływ na spółkę. Z tego punktu widzenia lepszym rozwiązaniem jest wejście na giełdę, ale wierzę też, że obudzi się rynek obligacji korporacyjnych — uważa Sławomir Gajewski.

…oraz sprzedaż

Alchemia to drugi duży projekt Torusa, pierwszym był Arkońska Business Park, który w trzech transakcjach, w 2008, 2011 i 2013 r., został sprzedany do funduszy SEB i PZU.

— Były to bodaj jedyne transakcje sprzedażowe w Trójmieście w tym czasie — mówi Sławomir Gajewski, przypominając, że w kryzysowych czasach rynek zamarł. Wkrótce znów usiądzie do stołu negocjacyjnego.

— Od kilku tygodni szukamy kupca na pierwszy etap Alchemii. Zobaczymy, czy nasza filozofia dbania o jakość obiektu oraz umów najmu się opłaci. Jeśli uda nam się uzyskać zakładaną cenę, będzie to kolejny dowód, że podążamy słuszną drogą. Zainteresowanie projektem jest duże, przede wszystkim funduszy zagranicznych. Zakładam, że transakcja może się zamknąć w 6 — 8 miesięcy — mówi Sławomir Gajewski.

OKIEM KONKURENTA

Warszawa to inna liga: inni najemcy i inni nabywcy

BARTŁOMIEJ HOFMAN

prezes spółki Immobel

Znajomość lokalnych uwarunkowań jest dużo ważniejsza na rynku nieruchomości mieszkaniowych niż komercyjnych. W mieszkaniówce trzeba zrozumieć tok myślenia nabywców mieszkań, który w każdym mieście jest inny. Łatwiej też składać dwa wnioski o pozwolenie na budowę w jednym ratuszu niż jeden we Wrocławiu, a drugi w Łodzi. Mimo takiego samego systemu prawnego sprawy procedowane są inaczej.

Dla deweloperów biurowych łatwy jest wynajem biurowców w różnych miastach regionalnych, bo ofertę kieruje się głównie do tego samego, dość ograniczonego, grona firm z sektora BPO. Nie ma też różnic dla funduszy inwestycyjnych kupujących biurowce. Więcej kontaktów wymaga inwestowanie w Warszawie, bo to inni najemcy i często inni nabywcy.