Trudno o bardziej symboliczne miejsce i czas na debatę o patriotyzmie gospodarczym — 1 września, dzień po kolejnej rocznicy podpisania porozumień sierpniowych i w przeddzień kolejnej rocznicy bombardowania Westerplatte, na nowoczesnym stadionie PGE Arena i w cieniu nieczynnych dźwigów martwej Stoczni Gdańskiej, kolebki Solidarności.





— 7 tys. kroków stąd wybuchła II wojna, a my jesteśmy w miejscu symbolizującym nowoczesną Polskę, na najładniejszym stadionie w kraju, zaprojektowanym przez polskich projektantów. Kiedyś Polsce nie starczyło czasu na zbudowanie swojej pomyślności i sukcesu gospodarczego. Nam opatrzność dała więcej czasu. Dzisiaj nasza debata musi być refleksją nad upływającym czasem. Choć to banał, czas zawsze jest ograniczony, więc zawsze trzeba się spieszyć — mówił Sławomir Nowak, minister transportu.
Jan Krzysztof Bielecki, były premier i szef rady gospodarczej przy premierze, zwrócił uwagę, że pobliska Stocznia Gdańska jest przykładem niewłaściwego pojmowania pojęcia patriotyzm gospodarczy.
— Kiedy mówimy o patriotyzmie w gospodarce, łatwo możemy przekroczyć granice ideologiczne, odwołać się do protekcjonizmu i zawalić całą sprawę. Klasycznym przykładem jest Stocznia Gdańska. Była nie tylko synonimem Solidarności, ale też nowoczesności, doskonałej kadry zarządzającej, biura konstrukcyjnego. Tu pracowali najwybitniejsi ludzie — powiedział Jan Krzysztof Bielecki, wspominając zakończoną przed laty fiaskiem próbę kupna stoczni przez Barbarę Piasecką-Johnson.
— To miało dać niewyobrażalnego kopa, otwierały się szanse eksportu na bardzo konkurencyjny rynek norweski. Byli ludzie, pieniądze — świetlane perspektywy.
Potem pojawili się ideolodzy, którzy zaczęli mówić, że nie będzie nam tu jakaś pani mówić, co robić, i rozmaici naukowcy, wraz ze związkami zawodowymi, wygonili panią Johnson. Ten przykład pokazuje, jak bardzo niebezpieczne jest, gdy pod szyldem patriotyzmu lokalnego, państwowego, stosowane są rozwiązania typu szowinistycznego, protekcjonistycznego, prowadzące do petryfikowania sytuacji — stwierdził były premier.
Nadrabianie zapóźnień
W debacie wzięli udział przedstawiciele firm z państwowym rodowodem, którym udało się uniknąć losu stoczni, choć niektórym nie było i nie jest łatwo właśnie ze względu na podejmowane w przeszłości działania, mające na celu ochronę źle pojętego interesu danego przedsiębiorstwa.
— Kolej przez lata była niedoinwestowana i zapóźniona. Patriotyzm gospodarczy rozumiem więc jako czas na nadrobienie zapóźnień — mówił Jakub Karnowski, prezes grupy PKP. W dość podobnej sytuacji znajduje się Poczta Polska, która dopiero od niedawna prowadzi intensywny program restrukturyzacji. Jerzy Jóźkowiak, prezes firmy, stwierdził, że Poczta Polska głęboko zakorzeniła się w krajobrazie i świadomości Polaków, listonosze mają świetne relacje z klientami.
— Jeśli chodzi o jakość usług, to udaje nam się je poprawić, ale długa jeszcze droga przed nami — powiedział szef Poczty Polskiej. Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, zaznaczył, że zmiana organizacji to długotrwały proces, że „DNA firmy nie da się zmienić z dnia na dzień”.
— Patrząc na skład panelistów, widzę firmy rodem z PRL, mimo że PKO powstała w 1919 r., PZU jeszcze wcześniej, nie mówiąc o Poczcie Polskiej. Nie da się przejść zero-jedynkowo 60 lat pewnych przyzwyczajeń, które, jak wiadomo, stają się drugą naturą człowieka. Zmiany DNA organizacji nie da się przeprowadzić w jeden dzień. To jest proces — powiedział szef spółki, która, jak sam podkreślił, była w relatywnie lepszej sytuacji niż siostrzane spółki, ponieważ przyszło jej działać w bardzo konkurencyjnym środowisku.
Przypomniał swoją pierwszą rozmowę sprzed czterech lat z przedstawicielami związków zawodowych o tym, co zrobić, żeby bank, który zaczynał coraz bardziej odstawać od innych, stał się „proklientowski”.
— Wyjaśniałem, że jeśli się nie zmienimy, to jest kilkadziesiąt banków, które robą to lepiej od nas. Koledzy ze związków tłumaczyli, że jesteśmy innym bankiem niż wszystkie, bo jesteśmy bankiem państwowym i nie możemy tak agresywnie podchodzić do klienta. Zapytałem wtedy, czy klient o tym wie i dlatego nas wybiera — przypomniał prezes PKO BP.
Potrojona wartość
Krzysztof Żarnotal, szef Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych (PWPW), zwrócił uwagę, że długa historia, a PWPW może poszczycić się XIX-wiecznym rodowodem, może być zarówno balastem, jak też stanowić źródło inspiracji. Dla Dariusza Kacprzyka, prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK), przeszłość jest wskaźnikiem, jak ten bank powinien wyglądać w przyszłości.
— Tradycja dla mnie jest pewnym zobowiązaniem i skłania do podjęcia próby zbudowania przynajmniej ułamka tego, co zostało zrobione w okresie międzywojennym. Jest to zadanie szalenie ambitne przy tak dużej konkurencyjności — mówił prezes BGK.
Paweł Olechnowicz, szef Lotosu, stwierdził, że na świecie firmy z długoletnią historią przetrwały przede wszystkim dzięki wysokiej klasy menedżmentowi.
— Kiedy IBM „przegapił” komputery osobiste, dopiero sprawny menedżment zawrócił firmę na właściwe tory. Nasza firma jest młoda, ale powoli budujemy jej markę. To nie jest proste, ale to zadanie dla ludzi — stwierdził Paweł Olechnowicz.
O tym, jak trudne to zadanie, mówił Herbert Wirth, prezes KGHM, przedstawiciel jedynej w tym gronie firmy o ponadkrajowym zasięgu.
— Choć od dłuższego czasu jesteśmy pierwszym, pierwszym-drugim producentem srebra na świecie, to nasza firma nie kojarzyła się z Polską, lecz raczej z Dalekim Wschodem. W procesie przejęcia Quadry właściciele zapytali, czy KGHM ma jakiś związek z KGB. Nasza marka nie była znana, dopiero pierwsze lata pobytu w Kanadzie czy Chile sprawiły, że to, co polskie, jest dobre. Kanadyjscy górnicy mogą uczyć się od naszych — powiedział Herbert Wirth. Włodzimierz Karpiński, minister skarbu, zauważył, że historia tradycja jest elementem marki. Jeśli firma przetrwała, to daje dobrą rekomendację dla klienta.
— Nasze firmy umiejętnie to wykorzystują. Bo jeśli spojrzymy na aktywa spółek skarbu państwa w 2006 r., to miały wartość około 32 mld zł. Dzisiaj jest to około 105 mld zł. Aktywa zostały więc trzykrotnie powiększone. Każdy powinien zapytać, co może zrobić dla polskiej gospodarki. Wydaje się, że najlepszą jej promocją jest wzrost gospodarczy. Szyderstwa opozycyjnych polityków o zielonej wyspie były bardzo mocno niezasłużone. Dobra sytuacja gospodarcza była wynikiem pracowitości Polaków, umiejętności menedżerów, a także zasobów w spółkach skarbu państwa. Dzięki temu wzrósł znacznie prestiż Polski — powiedział szef resortu skarbu.
Nasza debata musi być refleksją nad upływającym czasem. Choć to banał, czas zawsze jest ograniczony, więc zawsze trzeba się spieszyć. Przed takim wyzwaniem staje się, odbierając nominację na ministra od prezydenta i przejmując odpowiedzialność za koleje państwowe, przez wiele lat nietknięte przez kolejne rządy. Dopiero od półtora roku coś zaczyna się zmieniać. Kiedy wtedy rozmawiałem z nowym prezesem PKP, jego zadanie streściłem w jednym zdaniu: od CePeeNu do Orlenu. PKP są największym inwestorem spośród wszystkich spółek skarbu państwa, drugim pracodawcą po Poczcie Polskiej, dlatego trzeba naprawić tę firmę i pchnąć na nowe tory. Na początek trzeba zbudować nowoczesną korporację, gdzie jest jeden prezes, następnie rozpocząć proces przekształceń własnościowych. Przeszły go Polskie Koleje Linowe, jesteśmy w przededniu debiutu giełdowego PKP Cargo, który ma szanse stać się polskim czempionem w Europie, ponieważ jest drugim po Deutsche Bahn przewoźnikiem na kontynencie. W dalszej kolejności na giełdę wejdą PKP Intercity, które inwestują w nowy tabor i zmieniają sposób działania na prokliencki.
Wiosenna edycja projektu „Czas na patriotyzm gospodarczy” objęła sześć debat na Stadionie Narodowym w Warszawie. Inauguracyjna, pod hasłem „Najwyższy czas na patriotyzm gospodarczy”, zgromadziła czołowych przedstawicieli rządu i znanych menedżerów, zarówno ze spółek skarbu państwa, jak i sektora prywatnego. Po stronie biznesowej na sali „siedziało” co najmniej 186 mld zł. W kolejnych pięciu szukaliśmy odpowiedzi na pytania: Czy globalna ekspansja może uczynić z Polski lidera ożywienia? Jak biznes może wspierać rozwój kraju? Jaka powinna być rola państwa w gospodarce? Jak powinien wyglądać dialog między biznesem a polityką? Czy w biznesie jest miejsce na patriotyzm?
Jesienna edycja projektu obejmie pięć debat, od 1 września do połowy listopada. Inauguracyjna, pod hasłem „Polskie firmy z tradycjami”, odbędzie się na stadionie PGE Arena w Gdańsku. Podobnie jak otwierająca część pierwszą — zgromadzi śmietankę biznesową oraz decydentów politycznych. Kolejne cztery debaty, już na Stadionie Narodowym, poświęcone zostaną tematom (sformułowanym na razie hasłowo): Polski menedżer w globalnych firmach; Rola inwestorów zagranicznych w rozwoju polskiej gospodarki; Polskie firmy za granicą; Polskie marki — czy firmy z długą historią mogą być innowacyjne i nowoczesne. Relacje znajdą się w wydaniu papierowym i tabletowym dziennika, a nagrania — na stronie patriotyzm.pb.pl. Drugą część projektu podsumujemy wydaniem specjalnym „PB”.