Trzecia wojna na depozyty

Eugeniusz Twaróg
opublikowano: 2009-06-30 06:49

Bitwa przeszła w fazę wojny pozycyjnej. Chodzi o utrzymanie zdobytego terytorium.

Mamy kolejną odsłonę walki o oszczędności Polaków. Po agresywnej kampanii w IV kw. 2008 r., kiedy banki wyszarpywały sobie depozyty, bo płynność na rynku międzybankowym wyparowała, początek tego roku przyniósł niewielkie uspokojenie. Do zapowiadanego zawieszenia broni jednak nie doszło, a w lutym rozpoczęła się kolejna ofensywa — w telewizji pojawiło się aż 16 reklam depozytów różnych banków. W marcu bój toczył się nadal, ponieważ wygasały trzymiesięczne lokaty zakładane pod koniec ubiegłego roku i na początku stycznia.

— Wojna depozytowa kosztowała banki w I kw. spadek marży o 0,5 proc. Można szacować, że przychody branży były w rezultacie mniejsze o 400-500 mln zł — mówi Marcin Materna, szef działu analiz DM Millennium.

Jego zdaniem, nie mniejsze koszty branża poniesie też w II kw. Bo chociaż bój o depozyty nie jest już tak zawzięty, to wojna o płynność trwa nadal. Po stosunkowo spokojnym kwietniu i maju w czerwcu doszło do wznowienia działań. Sygnał dał Kredyt Bank, który zaczął kampanię reklamową nowej oferty depozytowej od konta oszczędnościowego.

Chociaż licytacja na procenty absorbuje uwagę mediów, to zmiany oprocentowania z uwagą śledzi tylko część osób. Reszta albo nie ma oszczędności, albo czasu/chęci do szukania korzystniejszych ofert. Pewna część deponentów gotowa jest jednak przenieść gotówkę do innego banku, kiedy oprocentowanie idzie w górę.

Więcej we wtorkowym "Pulsie Biznesu".