Marek Andryszak, szef TUI Poland, będzie często jeździł do Niemiec i Austrii, ale to nie oznacza, że w polskim oddziale mniej będzie się działo.
— Od listopada 2014 r. planujemy realizować bezpośrednie loty na Dominikanę i do Meksyku przy współpracy z jedną ze spółek lotniczych należących do TUI. Prawdopodobnie będzie to Arkefly z Holandii — zapowiada prezes.
Już w tym sezonie zimowym TUI oferuje wycieczki do Meksyku i na Kubę.
— Kupowaliśmy przeloty od jednego z konkurentów, sprzedaliśmy ofertę szybko i z dobrymimarżami. Teraz będziemy mieli własny samolot. Nie zdecydowaliśmy jeszcze, czy będziemy sprzedawać miejsca innym touroperatorom — mówi Marek Andryszak. Konkurenci trochę się martwią.
— Wiemy, że jest popyt na egzotyczne kierunki, bo jako pierwsi wprowadziliśmy je cztery lata temu. Oby znów nie było tak, że wszyscy touroperatorzy przygotują ofertę i będzie ona zbyt duża, bo wszyscy będziemy musieli do tego dopłacać. Z drugiej strony, my mamy umowę z LOT na przeloty dreamlinerem. To wysoko zawieszona poprzeczka, trudno będzie ją przebić innymi samolotami — uważa Piotr Henicz, wiceprezes Itaki. Marek Andryszak nadpodaży się nie boi.
— 70 proc. sprzedaży realizujemy bez pośredników.
Nawet gdyby trzeba było obniżyć ceny, jesteśmy na to przygotowani — mówi prezes TUI Poland. Andrzej Betlej, ekspert turystyczny, uważa, że TUI robi dobry ruch, bo od kilku miesięcy wynagrodzenia w Polsce rosną szybciej niż inflacja, dzięki czemu zwiększa się konsumpcja.
— Egzotyka powinna dobrze się sprzedawać. Sęk w tym, że zauważyło to także kilku innych touroperatorów. TUI może jednak pomóc rozbudowana sieć dystrybucji — łatwiej będzie zachęcać klientów do wyboru danego kierunku — ocenia Andrzej Betlej.
Z rozpoczęciem współpracy z linią lotniczą z grupy wiąże się jeszcze jedna zmiana — Marek Andryszak zrezygnował z członkostwa w radzie nadzorczej LOT, by uniknąć posądzenia o nieuczciwą konkurencję.