Tunezja straci, touroperatorzy nie

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2015-04-08 00:00

Kierunek może mieć o połowę mniej turystów, ale biura podróży zastąpią go innymi krajami i ich finanse nie ucierpią

Zamach terrorystyczny w muzeum Bardo w Tunisie, w którym zginęło trzech Polaków, wpłynął na decyzje turystów.

PRZEMAWIA DO WYOBRAŹNI:
PRZEMAWIA DO WYOBRAŹNI:
18 marca w Tunisie zginęło trzech polskich turystów, a dziesięciu zostało rannych. Z jednej strony to największa liczba poszkodowanych Polaków w zamachu terrorystycznym, z drugiej więcej turystów ginie rokrocznie w wypadkach samochodowych. Jednak entuzjazm rodaków do Tunezji na moment osłabł.
PAP

— W związku z tym, że anulowaliśmy wyloty praktycznie z dnia na dzień, na wyjazdy w ciągu miesiąca po ataku mieliśmy około 40 proc. rezygnacji. Większość klientów przeniosła się na inne kierunki. W sezonie letnim, od maja do końca października, zrezygnowało 25 proc. osób — mówi Piotr Henicz, wiceprezes Itaki, największego w Polsce biura podróży, które w ubiegłym roku miało 625 tys. klientów.

Duże zmiany zanotował TUI Poland, trzeci pod względem liczby klientów touroperator (240 tys.).

— 30 proc. klientów przeniosło rezerwacje na inne kierunki. Zaoferowaliśmy zmianę także osobom, które wybierają się do Egiptu i Maroka. Z pierwszego kierunku na korzyść innych krajów zrezygnowało 15-20 proc. osób, a z drugiego — 10 proc. — mówi Marek Andryszak, prezes TUI Poland.

Frank czy atak

Mniejszy wpływ na biznes odnotowały Neckermann (140 tys. turystów w 2014 r.) i Rainbow Tours (254 tys.).

— W pojedynczych przypadkach klienci przenieśli się z Tunezji na inny kierunek. Po zamachu obserwowaliśmy lekki zastój w sprzedaży oferty, ale w tygodniu przed świętami był wzrost zainteresowania. Mamy nadzieję, że uda nam się odbudować poziom z ubiegłego roku — mówi Remigiusz Talarek, wiceprezes Rainbow Tours. Niewielka skłonność do zmiany kierunku może wiązać się z tym, że giełdowy touroperator nie anulował ofert do Tunezji (bo nie lata tam zimą, dopiero w sezonie letnim, czyli od maja) i w przypadku zmiany to klienci ponosili koszty.

— Nie dostrzegłem fali rezygnacji. Poza tym, niewykluczone, że kilkunastoprocentowy spadek w sprzedaży letniej oferty to efekt problemu kredytów frankowych. Frankowiczów, z których wielu było klientami biur podróży, jest 920 tys., z rodzinami — około 2 mln, a cały rynek zorganizowanej turystyki zagranicznej w Polsce to 2,5 mln — twierdzi Krzysztof Piątek, prezes Neckermanna.

Czarny scenariusz

Przypomina, że Polska jest jedynym krajem, który czasowo zrezygnował z operacji czarterowych do Tunezji.

— Po kilku dniach po ataku znowu organizowano wycieczki do muzeum Bardo. Media w Polsce wywołały nieprawdopodobną histerię. Ostrzeżenia MSZ też nie są jednoznaczne. W notce o Tunezji jest zdanie, że w przypadku wątpliwości zaleca się pozostanie w obiektach hotelowych. Rozumiem, że w takim razie turyści są tam bezpieczni. Choć Egipt ma etykietę „nie podróżuj”, to z ostrzeżenia wyłączone są wszystkie najpopularniejsze kurorty turystyczne — mówi Krzysztof Piątek.

Itaka od końca kwietnia wznawia loty do Tunezji. — Na razie mamy taki plan, ale monitorujemy rynek. Niewątpliwie ograniczymy w tym roku ofertę do Tunezji, ale jeśli sprzedaż wróci w maju na normalne tory, będziemy ją rozwijać w czerwcu i lipcu. Teraz ograniczamy wyloty z portów lokalnych do Warszawy, potem chcemy dodać Katowice, być może Poznań i Wrocław. Podzielimy się miejscami w samolotach z innymi touroperatorami. Wyjątkowo wszyscy chcą się dogadać, jedni latają z jednego portu, inni z drugiego, wszyscy dzielą się miejscami — mówi Piotr Henicz. Ocenia, że spadek może być spory.

— W najgorszym wypadku liczba samolotów w sezonie może być mniejsza nawet o 50 proc. Ale cena czyni cuda i niewykluczone, że Tunezja znów zacznie wygrywać z Grecją czy Hiszpanią, a spadek wyniesie 20-25 proc. — uważa Piotr Henicz.

Drożej nie będzie

Michał Laskowski, dyrektor sprzedaży w portalu Qtravel.pl, ostrzega, że Egipt czy Turcja, które są alternatywą dla Tunezji, są o 200-400 zł droższe. Nie zgadza się z nim Radosław Damasiewicz z Travelplanet.pl.

— W drugiej połowie marca klienci płacili za wypoczynek w Egipcie przeciętnie 2326 zł od osoby, teraz jest to o ponad 100 zł mniej. Jeszcze większy spadek odnotowujemy w Turcji, gdzie koszt wypoczynku spadł z 2732 zł do 2453 zł od osoby — mówi Radosław Damasiewicz.

— Niektórzy straszą, że w tym roku wakacje będą droższe, ale to zupełnie nieuprawnione stwierdzenie. Mamy najniższy od dwóch lat kurs euro, a paliwo lotnicze kosztuje połowę tego, co przed rokiem — wyjaśnia Krzysztof Piątek.

Bez zmian

Przedstawiciele biur zapewniają, że sytuacja w Tunezji nie zaszkodzi ich finansom. — Tunezja nigdy nie była dla nas główną propozycją. Jeśli będziemy zmniejszać ofertę na tym kierunku, zwiększymy na innych, zresztą już dołożyliśmy grecką wyspę Lefkada. Plany są niezagrożone — zapewnia Piotr Henicz. Podobnie dla Rainbow Tours Tunezja nie jest kluczowa.

— Kilkanaście tysięcy miejsc zaplanowanych na Tunezję to nie jest dla nas być albo nie być. Na razie pod naciskiem mediów niektórzy się wystraszyli i zmieniają kierunek. Najważniejsze, żeby pozostali naszymi klientami — mówi Remigiusz Talarek. Marek Andryszak przyznaje, że negatywny efekt był mniejszy, niż się obawiał.

— Pewnie w tym roku liczba turystów podróżujących z Polski do Tunezji nie przekroczy 100 tys. Są oczywiście skutki histerii, ale nie dramatyczne. Najbliższe tygodnie zatrą złe wrażenie i — jeśli nie będzie kolejnych działających na wyobraźnię wydarzeń — popyt wróci — przewiduje Krzysztof Piątek.