Tupnięcie diabła

Karolina Guzińska
opublikowano: 2005-03-18 00:00

Ponoć tutejsza ziemia kryje termalne morze — gdziekolwiek by wiercić, buchają lecznicze wody. Wiele z nich odkryto szukając ropy naftowej.

Już Hipokrates, ojciec nauk medycznych, mawiał, że „przyroda leczy choroby”. Na Węgrzech jest ona wyjątkowo łaskawa — to jeden z najbogatszych w wody termalne krajów świata. Historia kultury kąpielowej liczy tu 2 tys. lat — pozostałości po budynkach, freski i mozaiki świadczą, że z węgierskich źródeł korzystali już Rzymianie.

Z ust do ust

W Harkány na południu kraju, biją źródła siarkowe o temperaturze 62 stopni. Ich moce porównuje się z właściwościami Morza Martwego — leczą choroby skóry. I pomyśleć, że ludzie zawdzięczają je wściekłości demona!

— Dawno, dawno temu, u stóp góry Harsany mieszkała staruszka z piękną córką o imieniu Harka. Dziewczyna spodobała się diabłu, który wystawał nocami pod jej domem. Nie ustawał w zalotach, więc matka Harki rzekła: „Jeśli chcesz zdobyć moją córkę, zaoraj górę nim kogut zapieje”. Diabeł zaprzągł do pługa kota, kozła i koguta, a staruszka obserwowała orkę z poddasza. I przeraziła się, że niechciany zalotnik skończy do świtu. Popędziła więc do kurnika i zaczęła piać. Zawtórowały jej koguty — nawet ten u pługa. Widząc, że przegrał zakład, diabeł wściekle tupnął kopytem i spadł do piekła. Z miejsca, gdzie pochłonęła go ziemia, trysnęła gorąca woda z siarkowodorem. Bajka? Być może, lecz w skalistym zboczu Harsany wyraźnie widać ślady łap koguta, kozła i kota... — opowiada Bożena Hirling, dyrektor Narodowego Przedstawicielstwa Turystyki Węgierskiej.

Nie wszystkie uzdrowiska miały legendarne początki. Niektóre powstały z prozaicznych przyczyn. Jak Mezökövesd koło Egeru — w 1939 r. wiertło geologa nie trafiło na ropę, lecz na zbiornik wodny z okresu triasu. Trysnął z niego 30-metrowy słup gorącej wody... Albo leżące na wschodzie Hajdúszoboszló — największy kompleks kąpieliskowy kraju. W 1927 r. i tu poszukiwano roponośnych złóż.

— W Hajdúszoboszló zbudowano pierwszy na Węgrzech aquapark — ogromny, z atrakcjami dla trzech pokoleń, takimi jak przejażdżki łódkami po jeziorze, statek piracki, plaże z palmami... Ale kurort znany jest od lat 60. XX wieku. Famę zawdzięcza polskim robotnikom, sprowadzonym do budowy cukierni w miejscowości Kaba. To oni odkryli Hajdúszoboszló. Przywozili tu rodziny, znajomych... Nie było żadnej reklamy: wieść się niosła z ust do ust — zapewnia Bożena Hirling.

Hajdúszoboszló pozostaje ulubionym celem pielgrzymek Polaków do węgierskich wód. Tu, podobnie jak w Debreczynie, Miskolcu i paru innych miejscach, dla polskiego turysty przygotowano informacje w rodzimym języku: menu w restauracjach, napisy w hotelach i kąpieliskach... Lecz gdy spytać Węgra, jaka miejscowość jest pępkiem uzdrowisk, większość odpowie: Héviz. Tam leży największe w Europie naturalne jezioro lecznicze. Jego wody mają właściwości radioaktywne i zawierają sporo siarki, zaś dno pokrywa gruba warstwa torfu. Kuruje się tu m.in. schorzenia narządów ruchu i zaburzenia przemiany materii. Głęboki akwen ma kształt leja — z jego czubka wypływają dwa źródła: ciepłe i zimne. Mieszają się, a woda osiąga temperaturę 28 stopni zimą i 34 stopni latem.

— Kąpiel zimą to niesamowite przeżycie — śnieg pada ci na głowę, a w ciepłym jeziorze kwitną zielone rośliny i różowe nenufary. Między nimi unoszą się ludzie w gumowych kołach. Pływać się nie da: woda zawiera tyle minerałów, że ruch męczyłby serce — opowiada Bożena Drążkowiak, dyrektor biura turystycznego Vital.

Do Héviz peregrynują Niemcy i Szwajcarzy — termalne jezioro leży tylko 8 km od pełnego atrakcji Balatonu oraz w pobliżu lotniska dla czarterów.

Nocne niebo

Kolejny węgierski unikat to jedyne w Europie kąpielisko w grocie. W Miskolctapolca, dzielnicy wypoczynkowej Miskolca, na północnym wschodzie kraju. Właściwości lecznicze radioaktywnego źródła znano już w XVI wieku. Zwalcza m.in. zaburzenia krążenia, choroby reumatyczne, stres. Woda o temperaturze 24 stopni umożliwia też kąpiele ludziom z wysokim ciśnieniem, nie mogącym korzystać z gorących, siarkowych źródeł. A czyste powietrze jaskiń i wysoka zawartość pary leczą choroby płuc.

— Przepływa się, pod kopułami naturalnych jaskiń, z jednej pieczary do drugiej. Każdą urządzono inaczej, grając światłem. Do pierwszej wpadają, przez okna wykute w skale, promienie słońca. Na strop drugiej rzucono rój światełek, dających złudzenie rozgwieżdżonego, nocnego nieba... Można sobie popływać, masować kark i plecy — podstawiając je pod strugi wody wypluwanej z dziur w skalnych ścianach — albo postać na siatkowym mostku, spinającym brzegi jednej z grot. Trzeba tylko uważać na akustykę — nawet szept odbija się tu głośnym echem — opisuje Bożena Drążkowiak.

Większość uzdrowisk działa cały rok — w miejscowościach pozbawionych krytych basenów dobudowuje się jesienią zadaszone korytarze, prowadzące z hotelu do kąpieliska. Kurorty dysponują zarówno częścią leczniczą, jak i rekreacyjną — z basenami do pływania, brodzikami i zjeżdżalniami dla dzieci, wodospadami, wodnymi wirami, sztucznymi rzekami itd.

— Każdy znajdzie coś dla siebie: dzieci — wodne atrakcje, dorośli — sauny, jacuzzi, masaże, a nawet bar na wodzie zainstalowany w basenie kąpieliska Györ — zapewnia Bożena Hirling.

Turyści ciągną też do nowo odkrytych źródeł — w sierpniu 2004 r. otwarto kąpielisko w maleńkiej wiosce Szeleste. Na brzegach basenów z zieloną wodą, zawierającą naturalny chlor, osiada sól...

— Nawet osady z dwiema ulicami na krzyż dysponują nowoczesnymi zespołami basenów, zbudowanych wedle unijnych standardów. Niecierpliwi nie czekają jednak na rozwój infrastruktury — często już wokół dziury w ziemi parkują samochody z rejestracją szwajcarską czy austriacką. Ludzie moczą się w źródle, zanim rozpocznie się budowa kąpieliska — śmieje się Bożena Drążkowiak.

Uzdrowiska przyciągają nie tylko cenną wodą. Tu zawsze coś się dzieje: festiwale żółtego sera, konkursy strudla, nauka gotowania zupy gulaszowej czy faszerowania kapusty... Węgrzy realizują pomysły, na które nie trzeba wielkich nakładów. Wystarczy inicjatywa mieszkańców.

— Im się chce... Wszędzie działają kółka śpiewu i tańca ludowego. Skupiają młodych i starych. Nie dziwią nawet próby chóru odbywane... w basenie termalnym! Wokół stoją wtedy tłumy zachwyconych Niemców robiących śpiewakom zdjęcia — opowiada dyrektorka biura turystycznego Vital.

Barwny, węgierski folklor — kolorowe stroje szumiące spódnicami, noszone na włosach ozdoby z pomponów, bogato rzeźbione meble — zobaczy się m.in. w okolicach Egeru.

Królewna z marcepana

Bliskość pamiątek historycznych, renomowane regiony winiarskie, malownicze położenie — to kolejne atuty kurortów. O miejscowości Gyula w pobliżu rumuńskiej granicy jest głośno nie tylko dzięki dobywającym się z głębi ziemi alkalicznym wodom o właściwościach regenerujących. Tutejsze kąpielisko zalicza się do najpiękniejszych — leży w dwustuletnim parku, którego drzewa dają schronienie przed słońcem. A komu znudzi się pluskanie, zwiedza górujący nad parkiem średniowieczny zamek obronny. Albo wybiera się do stuletniej cukierni muzeum czy też domu Albrechta Dürera.

— Amatorzy dobrych win nie zawiodą się w Egerze, znanym z termalnych źródeł i słynnego trunku „Bycza krew”. Także Harkány — bogate w zabytki z czasów rzymskich i tureckich — leży w regionie winiarskim: Villányi. Wypoczywającym tu poleca się też wycieczki po malowniczych pagórkach, pełen zabytków Pécs, którego historia sięga 2 tys. lat, zamek obronny w Siklós wybudowany na przełomie XIV i XV wieku oraz muzeum rzeźby na wolnym powietrzu w Nagyharsány. Co roku konkurują tu rzeźbiarze, zostawiając swe prace by zdobiły park... W pobliżu znajduje się również Máriagyüd — najsłynniejsze miejsce kultu maryjnego na Węgrzech — wymienia Bożena Drążkowiak.

Miłośnicy dzikiej przyrody cenią Bük — jedno z największych i najpiękniejszych uzdrowisk na Węgrzech. Podziwiają porastające okolicę lasy jadalnych kasztanów. Albo jadą do Zalakaros, zaliczanego do najnowocześniejszych kąpielisk w kraju. Łączy ono dobrodziejstwa wód leczniczych z bliskością regionu Mały Balaton. Ten podmokły, bagnisty teren znajduje się pod ochroną, ze względu na żyjące tu liczne gatunki ptaków i owadów. Kto się wyszaleje w basenach, może też podjechać 20 km nad jezioro Balaton, by popływać łódką. Albo zwiedzić rezerwat bawołów w Kapolnapuszta.

— W pobliżu Héviz szczególne atrakcje czekają dzieci. W miasteczku Keszthely mieszczą się bowiem Muzea: Lalek i Marcepana, ze smakowitymi figurkami postaci z bajek czy kwiatów. A dorośli zaznają dreszczyku emocji w Muzeum Horroru. W jednym z tutejszych muzeów wystawiono też makietę węgierskiego parlamentu wyklejoną z muszelek. Jej autorka trafiła do księgi rekordów Guinessa — dodaje Bożena Drążkowiak.

Źródlana stolica

Budapeszt to jedyna metropolia świata, w której bije ponad 130 źródeł termalnych i studni wód mineralnych. Dziennie tryska z nich 70 mln litrów wody! Liczba stołecznych kąpielisk sięga osiemdziesięciu — są wśród nich oryginalne łaźnie tureckie, plaże na świeżym powietrzu, eleganckie baseny z musującą wodą oraz wybudowane przy źródłach szpitale i hotele dysponujące własnymi oddziałami leczniczymi. Do najsłynniejszych przybytków stolicy Węgier zalicza się hotel Gellért, który otworzył podwoje w 1918 r. Wzmianki o tutejszej „cudownej wodzie” pochodzą z XV wieku. Potem miejsce to upodobali sobie Turcy, ze względu na wyjątkowo wysoką temperaturę źródeł. W XVII wieku nazwano je Sárosfürdo — kąpieliskiem błotnym — gdyż na dnie basenów zalega osad gorącego błota... Równie znane jest kąpielisko lecznicze Király, które zaczął budować turecki pasza budański Arslan (w 1565 r.), a zakończył Sokoli Mustafa. Zasila je woda z kąpieliska Lukács — Turcy celowo zbudowali Király daleko od zródeł, by w razie oblężenia mieć łaźnię w obrębie murów obronnych.

— Moim ulubionym miejscem jest Széchenyi, kąpielisko w parku miejskim. Działało już w 1881 r. jako „kąpielisko artezyjskie”. Tutejsze źródła — o temperaturze 70 stopni — muszą być ochładzane, by dało się do nich wejść! Są też dwa jeziora — latem pływa się po nich łódkami, zimą zmieniają się w ślizgawkę. Jest i zoo z liczącym sto lat pawilonem słoni... W parku można także zjeść w dobrej restauracji, zwiedzić zamek zbudowany na wzór zamku z Transylwanii albo dwa muzea na placu Bohaterów — wylicza Bożena Hirling.

Badania po łacinie

W zależności od składu węgierskich wód termalnych, kąpiele w nich polecane są m.in. przy schorzeniach reumatycznych, narządów ruchu, kręgosłupa, dróg oddechowych, układu trawienia, chorobach neurologicznych, kobiecych, układu krążenia, zaburzeniach pracy serca, wyczerpaniu fizycznym i psychicznym, rehabilitacji po urazach i wielu innych. Kuracja w uzdrowisku powinna trwać conajmniej 14 dni. By z niej skorzystać, nie trzeba lekarskiego skierowania. Jednak turyści, którzy wybierają się na Węgry ze względów zdrowotnych, powinni zabrać — wypisane po łacinie — aktualne badania i orzeczenie swego lekarza. Ułatwi to miejscowym specjalistom dobór zabiegów.

— Zakłady ubezpieczeń w Austrii, Szwajcarii czy Niemczech zwracają swym obywatelom koszty pobytu w zagranicznych uzdrowiskach. Polacy nie mogą liczyć nawet na odpisanie ich od podatku. Brakuje umów międzynarodowych. Mam jednak nadzieję, że tę sprawę wkrótce ureguluje ustawodawstwo unijne — twierdzi Bożena Hirling.

Jest o co walczyć — koszty zabiegów leczniczych (masaże, borowiny, fizykoterapia, hydroterapia, terapia światłem itp.) w węgierskich uzdrowiskach to wydatek 300-400 euro na tydzień (1,2-1,6 tys. zł). Noclegi są tańsze — po sezonie tygodniowy pobyt znajdzie się już od 380 zł od osoby (bez posiłków). W sezonie zaś, za 7-dniowy pobyt z wyżywieniem zapłaci się jakieś 900 zł.