TWK trafią do inwestorów

Choiński Witold, Niewrzędowski Artur
opublikowano: 1999-10-07 00:00

TWK TRAFIĄ DO INWESTORÓW

W razie niepowodzenia prywatyzacji kontrolę nad torem może przejąć miasto

NIEZBĘDNE PIENIĄDZE: Szacuje się, że Tory Wyścigów Konnych zaczną przynosić zyski po zainwestowaniu około 20 mln zł w rozwój totalizatora, czyli budowę sieci kolektur i systemu komputerowego do ich obsługi. Podobnych nakładów wymagają niezbędne remonty obiektów należących do TWK. Na stworzenie nowej infrastruktury rekreacyjno-wypoczynkowej potrzeba ponad 50 mln zł. fot. Borys Skrzyński

W najbliższych dniach prawdopodobnie dojdzie do wyboru inwestorów dla Torów Wyścigów Konnych na Służewcu. Nieoficjalnie mówi się, że warszawski tor trafi w ręce firm: Pol-Kaufring, należącej do Janusza Romanowskiego, i Hipo Progres, kontrolowanej przez Ryszarda Varisellę.

Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa czeka na decyzję Ministerstwa Finansów w sprawie prywatyzacji Torów Wyścigów Konnych na warszawskim Służewcu. Adam Tański, prezes AWRSP, zasłaniając się tajemnicą handlową, nie chce wyjawić, kto ani za ile może zostać inwestorem strategicznym.

— Od lutego minister finansów sprawdza wiarygodność i pochodzenie pieniędzy potencjalnych inwestorów. O szczegółach będę mógł mówić po podjęciu przez niego decyzji — tłumaczy Adam Tański.

Zdaniem prezesa agencji, powinno to nastąpić w najbliższych tygodniach. Zaprzecza on jednak pogłoskom, że spółki powiązane z Januszem Romanowskim i Ryszardem Varisellą zmierzają do przejęcia kontroli nad torami. Nie chce się też wypowiadać na temat ceny, jaką będą musieli zapłacić inwestorzy za 2/3 udziałów TWK.

Prezes Tański uważa, że trudno oszacować obecną wartość torów.

— Tory, jako teren pod inwestycje budowlane, stanowią olbrzymią wartość. Jednak jako spółka prowadząca zakłady wzajemne, która przynosi spore straty, TWK mają niewielką wartość — twierdzi prezes AWRSP.

Sprzedaż wykluczona

Według Adama Tańskiego, pogłoski na temat przyszłej lokalizacji osiedli willowych i biurowców na terenie torów rozsiewają ludzie, którzy prowadzą na Służewcu interesy. Prywatyzacja mogłaby utrudnić lub uniemożliwić ich kontynuację.

— Szum wokół prywatyzacji Służewca jest przykładem dezinformacji na niebywałą skalę. Agencja od dwóch lat szukała inwestorów dla spółki TWK. Nigdy natomiast nie miała zamiaru ich sprzedawać — przekonuje Adam Tański.

Potwierdza jednak, że jeden z inwestorów złożył kiedyś propozycję jej zakupu.

Obecne prawo nie dopuszcza możliwości organizowania zakładów przez jednego właściciela. Zgodnie z ustawą, w spółce tej musi być co najmniej trzech udziałowców.

Zdaniem prezesa Tańskiego, tory potrzebują natychmiastowego zastrzyku kapitału. Obecne poważne problemy finansowe wynikają ze złej organizacji zakładów.

W rękach miasta

— Odwrotnie niż to się dzieje na świecie, aż 90 proc. przychodów TWK pochodzi od osób bezpośrednio przychodzących na wyścigi. Brakuje sieci punktów przyjmujących zakłady, która dawałaby szansę zwielokrotnienia obrotów — mówi prezes AWRSP.

W jego opinii, może to zmienić tylko inwestor, który zaproponuje strategię rozwoju TWK. Na razie dzierżawiłby obiekt, ale gdyby agencja zdecydowała się na sprzedaż należących do niej akcji spółki, miałby prawdopodobnie prawo pierwokupu.

Adam Tański twierdzi, że jeśli nie dojdzie do prywatyzacji Służewca, agencja zrobi wszystko, żeby przekazać obiekt miastu, podobnie jak to się stało w Sopocie i Wrocławiu.

Zdaniem prezesa, kiedy krajowe stadniny koni przestały otrzymywać dotacje z budżetu państwa, nie potrafiły się odnaleźć w rzeczywistości wolnego rynku. Kłopoty miała zwłaszcza ta część spółek, która była niewłaściwie zarządzana.

Stadniny bez kapitału

— Poziom hodowli koni w polskich stadninach jest znacznie niższy niż w innych krajach. Zdecydowaliśmy się na prywatyzację tych placówek, ponieważ poprawa stanu hodowli wymaga dopływu kapitału — dodaje prezes Adam Tański.

Agencja sprzedała dotychczas zaledwie osiem z około trzydziestu stadnin. W prywatne ręce trafiły przede wszystkim te spółki, które znajdowały się w najgorszej kondycji finansowej. Zainteresowanie zakupem pozostałych jest znaczne.

10 lat dla agencji

Ostatnio pojawiły się spekulacje na temat potrzeby dalszego istnienia AWRSP, bądź jej przekształcenia. Adam Tański uważa, że agencja powinna działać jeszcze około 10 lat. Jest to czas potrzebny na spłatę długów i zobowiązań po byłych pegeerach, wykup obligacji Skarbu Państwa od BGŻ i zakończenie procesu prywatyzacji.

— Na spłatę długów, agencji wystarczyłoby tylko 5 lat, jednak na przeprowadzenie pełnej prywatyzacji przejętego majątku, trzeba dwa razy więcej czasu — podkreśla prezes.

Adam Tański nie potwierdza też opinii, że załamał się rynek ziemi dzierżawionej od agencji. Jego zdaniem, do zasobów AWRSP może wrócić 10-15 proc. dzierżawionych gruntów, co jest jednak typowe dla gospodarki wolnorynkowej. Ziemia ta trafi jednak ponownie do rolników indywidualnych bądź innych dzierżawców.

Spadła natomiast o 10 punktów, w porównaniu z rokiem ubiegłym, spłacalność zobowiązań wobec agencji. I to — zdaniem prezesa Tańskiego — jest zjawiskiem niepokojącym.

— Pogłębił się spadek dochodów w rolnictwie. Staramy się więc pomóc dzierżawcom dostosowując płatności do terminów sprzedaży produktów rolnych, głównie zbóż — mówi prezes AWRSP.

* wypowiedzi nieautoryzowane