Zdaniem Piotra Rojka, prezesa Krajowej Rady Biegłych Rewidentów, proceder rasowania wyników finansowych przez spółki to wciąż margines rynku. Jednak im bardziej rynkowi daje się we znaki dekoniunktura, tym większa jest skala zjawiska.
„Puls Biznesu”: Kim tak właściwie jest biegły rewident? Rachmistrzem zliczającym słupki liczb czy szeryfem, który wykrywa i ściga „twórczych księgowych”?
Piotr Rojek: Ani jednym, ani drugim. To jedyna osoba, która niezależnie może potwierdzić jakość i rzetelność sprawozdania. Jednocześnie musi wychwycić wszelkie nieścisłości, odpowiednio silnie zasygnalizować wszelkie wątpliwości, które mogą świadczyć o próbie rasowania wyników finansowych.
Zarządy spółek muszą z tego powodu bardzo nie lubić biegłych rewidentów...
Bardzo często dochodzi do ostrej wymiany zdań. Ewentualny konflikt z zarządem jest wpisany w charakter tej pracy.
Czy biegły rewident, który zauważył, że manipulowano wynikami spółki, dysponuje jakimiś narzędziami nacisku, by zmienić ten stan rzeczy?
Nie. Nie na tym polega jego rola. Rewident po zbadaniu rzetelności sprawozdania może sporządzić raport, w którym zawrze swoje zalecenia. Jego rola polega wyłącznie na zaopiniowaniu sprawozdania. W ostateczności może od wystawienia takiej opinii odstąpić, co też jest bardzo poważnym sygnałem ostrzegawczym dla spółki i rynku. zarząd spółki może się do jego zaleceń nie dostosować. Nie ma takiego przymusu. Wówczas następuje seria rozmów, próba wypracowania jakiegoś wspólnego stanowiska. Jeśli to nie odnosi skutku, biegły rewident ma prawo powiadomienia o wątpliwościach radę nadzorczą spółki. W ostateczności — jeśli „twórcza księgowość” nosi wyraźne znamiona przestępstwa — właściwe organy.
Ile takich wniosków w ciągu ostatnich dziesięciu lat złożyliście w prokuraturze?
Na szczęście jeszcze ani jednego.
Jakimi sztuczkami posługują się księgowi chcący podrasować wyniki spółki?
Najczęściej jest to nietworzenie w ogóle albo w niedostatecznej wysokości rezerw na przyszłe ryzyko. Powszechnym grzechem jest też naliczanie odsetek od należności bez tworzenia rezerw. Manipulować można też przy rozliczaniu międzyokresowym kosztów. Spore pole do popisu „twórczej księgowości” daje wycena aktywów bez uwzględniania utraty ich wartości. To wszystko biegły rewident potrafi szybko zauważyć. Ale istnieje też cała sfera bardzo finezyjnych sztuczek, trudnych do zauważenia na pierwszy rzut oka, ale też nie tak powszechnych. W Polsce nadal większość sprawozdań finansowych sporządzana jest pod kątem podatkowym, toteż zakres stosowanych sztuczek księgowych jest relatywnie niewielki i łatwy do wykrycia.
Jakimi motywami kierują się zarządy spó-łek przymykając oko lub zezwalając na rasowanie wyników?
Przede wszystkim chodzi o poprawienie wizerunku spółki w oczach inwestorów, mimo że wcześniej czy później i tak drukowanie wyników wychodzi na jaw. Chociaż nie ma podstaw, by stwierdzić, że w Polsce zjawisko jest powszechne, to okres dekoniunktury sprzyja „twórczej księgowości”. Jesienią Krajowa Rada Biegłych Rewidentów opublikuje dokument, w którym dokonamy próby pokazania, jak zmieniają się pozycje bilansów audytowanych spółek przed i po wizycie rewidenta. Wstępne wyniki pokazują jednak, że poprawkom powinno ulec w niektórych przypadkach od 5 proc. do nawet 30 proc. wartości pozycji badanych bilansów. Rolą biegłego rewidenta jest przeciwdziałanie zaciemnianiu obrazu spółki w oczach inwestorów. Stawiamy pierwszą tamę chroniącą interesy inwestorów, którzy kupują akcje spółek pod wpływem wyników finansowych.
Charakter pracy biegłego rewidenta nie pozwala jednak wykluczyć elementu korupcjogenności. Możliwe jest przecież ciche porozumienie między audytorem a zarządem spółki i wspólne ukrywanie procederu drukowania wyników...
... dlatego istnieje komisja nadzoru, która raz na trzy lata sprawdza wybiórczo pracę rewidentów. Wszelkie wątpliwości są od razu wyjaśniane. Przez ostatnie dziesięć lat mieliśmy kilka takich wątpliwych przypadków. Kończyły się naganą czy zawieszeniem praw wykonywania pracy biegłego rewidenta. Jednak to margines. Ani razu nie byliśmy zmuszeni oddać sprawy w ręce prokuratora lub usunąć nieuczciwego audytora z naszego środowiska.
Czy charakter spółki ma wpływ na łatwość dokonywania sztuczek księgowych?
Problem był ze spółkami IT, nowej gospodarki. Tam przepływ kapitałów odbywał się o wiele szybciej niż np. w spółkach produkcyjnych. Do tego dochodziły operacje barterowe, które również — przynajmniej teoretycznie — dawały pewne pole do popisu dla „twórczych księgowych”. Jednak trzeba pamiętać, że każda próba ingerowania w sprawozdanie finansowe pozostawia ślady. My jesteśmy pierwszymi, którzy na nie natrafiają. Tylko od zarządów spółek zależy, czy potrzebna będzie później interwencja np. Komisji Nadzoru Bankowego, nadzoru ubezpieczeniowego czy Komisji Papierów Wartościowych i Giełd.