Przyszły rok ma być podobny do zeszłego — to deklaracje czy tylko pobożne życzenia firm, które budują galerie handlowe i biurowce? Przedstawiciele każdej z nich zastrzegają, że może być znacznie gorzej, jeśli ucierpi system finansowy. Ale jako scenariusza bazowego tego wariantu nie przyjmują.
— Pojęcie „zielona wyspa” jest już trochę wytarte, ale trzeba przyznać, że zagraniczne fundusze plasują Polskę — a w szczególności Warszawę — w awangardzie miejsc, w których warto inwestować. To widać po dokonanych transakcjach i ciągłej aktywności kupujących. Myślę, że w przyszłym roku się to utrzyma — mówi Michał Skotnicki, prezes BBI Development.
— Nigdy nie zdarzyło się, by w kryzysie wszyscy wyłączyli silniki i przestali pracować. Zatrzymanie finansowania nawet w 2008 r. było chwilowe, trwało kilka tygodni. Dla dobrych projektów nie ma to dużego znaczenia — uspokaja Jacek Wachowicz, członek zarządu GTC.
Kupuje się najlepsze
Wartość zamkniętych w 2011 r. transakcji na rynku komercyjnym wyniosła około 2,5 mld EUR, w porównaniu z 1,9 mld EUR rok wcześniej. Jednak ruch w biznesie dotyczył tylko najlepszych inwestycji. Wszystko wskazuje na to, że właściciele gorszych projektów na ich sprzedanie będą musieli jeszcze poczekać. Zakupy starszych lub słabiej wynajętych nieruchomości to nadal będą wyjątki.
— Kilka dużych transakcji przesunęło się na nowy rok, więc rynek inwestycyjny będzie się na początku toczył siłą rozpędu. Co dalej? To zależy od sytuacji na rynku finansowym — mówi Przemysław Felicki z CBRE.
Wyzwanie to finansowanie
Leszek Sikora odpowiedzialny za rozwój w niemieckiej spółce ECE Projektmanagement uważa, że nadchodzący rok na zakupy nie będzie tak dobry jak poprzedni. Mimo to fundusz centrów handlowych ECE ma się wkrótce powiększyć o jeden polski obiekt. ECE w przyszłym roku chce jednak skupić się na budowaniu: powiększy Galerię Łódzką i rozpocznie prace w Bydgoszczy.
— Warto budować biurowce i centra handlowe, ale bardzo wybiórczo: tylko takie, które są zweryfikowane przez najemców, a co za tym idzie, przez banki. Przyszły rok wielu zmian nie przyniesie, bo w odchodzącym budowano i handlowano niemal tylko tymi najlepszymi. Optymizm jest dziś nieco mniejszy niż przed rokiem, ale nadal nie jest źle — mówi Leszek Sikora.
Dobrym znakiem jest to, że najemcy biur i centrów handlowych nie odwołują swoich planów rozwoju.
— Popyt z ich strony jest od roku stabilny, spada współczynnik niewynajętej powierzchni i zauważalny jest lekki wzrost stawek najmu — szczególnie w centrum Warszawy. Myślę, że ten trend będzie kontynuowany — dodaje Michał Skotnicki.