Firmy powierzające tymczasowo pracę osobom kierowanym do nich przez agencje zatrudnienia nie mogą korzystać z rozwiązań antykryzysowych przewidzianych dla pracodawców. Nie jest im to dane nawet wtedy, jeśli znacząco spadły im obroty z działalności, co uprawnia do różnego rodzaju wsparcia.
Rzecz w tym, że tacy przedsiębiorcy nie są ich pracodawcami, lecz pracodawcami użytkownikami, a przyjęta w tzw. tarczach pomoc przewiduje dofinansowanie do wynagrodzeń własnych pracowników. Liliana Strupp, radca prawny i członek zarządu Polskiego Forum HR, stwierdza, że przepisy nie są dostosowane do tego nietypowego trybu zatrudnienia.
— Agencja pracy tymczasowej, jak każdy pracodawca, w razie określonego spadku obrotów jest uprawniona do wystąpienia z wnioskiem o dofinansowanie, ale możliwość taka jest tylko teoretyczna — podkreśla.
Wyjaśnia, że pomoc jest przewidziana w przypadku przestoju w pracy. Jednak pracownik tymczasowy nie może być nim objęty w firmie, dla której świadczy pracę, choćby faktycznie musiał ją tam przerwać z uwagi na sytuację przedsiębiorstwa — nie jest bowiem jej własnym pracownikiem. Nie jest to zarazem równoznaczne z przestojem w agencji (czyli u jego faktycznego pracodawcy), bo nastąpił nie u niej, lecz u jej klienta. Poza tym warunki wstrzymania prac (w całości lub części) albo koniecznego obniżenia czasu pracy muszą być określone w porozumieniu zawartym w zakładzie pracodawcy użytkownika. Agencji, jako podmiotowi zewnętrznemu, nic do tego.
— Rozwiązania są dyskryminacyjne. Ogólna regulacja specustawy, która ma służyć ochronie miejsc pracy, powinna dotyczyć wszystkich, którzy te miejsca chronią. Jeżeli pracodawca użytkownik chce zadbać o stanowisko pracownika tymczasowego, to nie ma żadnego powodu, aby mu tego odmówiono. Jeżeli chce zrezygnować z pracy takiego pracownika, to przecież dofinansowania nie dostanie — komentuje Liliana Strupp.
Polskie Forum HR sygnalizowało ten problem już przy pracach nad projektem pierwszej tarczy antykryzysowej. Pozostał nierozwiązany także w drugiej specustawie, którą znowelizowano część poprzednich rozwiązań.
— Obecnie u różnych klientów mamy ponad 500 pracowników tymczasowych, którzy są na postoju. Wobec braku możliwości otrzymania wsparcia z tarczy antykryzysowej nie wiemy jednak, jak długo będziemy w stanie ich utrzymać. Gdybyśmy mogli objąć te osoby takimi rozwiązaniami pomocowymi, jak przy wszystkich innych formach świadczenia pracy, udałoby się uratować tysiące miejsc pracy — mówi Ewelina Glińska-Kołodziej, dyrektor operacyjny Trenkwalder Polska.
— Pracodawcy potrzebują dziś możliwości bardzo szybkiego reagowania na potrzeby rynku. Oznacza to, że jeśli znów pojawi się szansa, aby produkować na większą skalę, to muszą być na to gotowi — podkreśla Tomasz Waleńczak, dyrektor Manpower.