Inną kwestią jest licytacja obietnic, rozkręcona przez partie nieponoszące obecnie realnej odpowiedzialności za kasę państwa. Zdecydowanie trudniej dotrzymywać kroku ekipie rządzącej, ponieważ rzucane przez nią kwoty muszą mieć pokrycie w projekcie budżetuna 2016 r., który zostanie przyjęty najpóźniej we wtorek 29 września i następnego dnia wniesiony do Sejmu.
Podskórnie jednak wątkiem znacznie ważniejszym dla niemałej części elektoratu staje się problem uchodźców.
Przepowiedziała to debata sejmowa w ubiegłym tygodniu, a potwierdzi szczyt Rady Europejskiej w środę. Niestety dla PO — tym razem okoliczności zewnętrzne grają dla PiS. W minionych latach bywało odwrotnie. Decydującym powodem pierwszego w dziejach III RP zwycięstwa partii rządzącej w 2011 r. i przedłużenia premierostwa Donalda Tuska było przekonanie większości społeczeństwa, że to jednak PO lepiej poradzi sobie z neutralizowaniem skutków kryzysu.Z kolei w 2014 r. przed wyborami do Parlamentu Europejskiego utrzymaniu się PO na pierwszym miejscu (chociaż z liczbą mandatów równą PiS) pomógł zabór Krymu przez Rosję i wybuch wojny w Donbasie. Skutkiem zawieruchy na Ukrainie było obniżenie się poczucia bezpieczeństwa Polaków i naturalna konsolidacja wokół władzy.
Tym razem perspektywa pojawienia się muzułmańskich uchodźców także u nas nie skupia społeczeństwa wokół rządu. Za siłę, która może bardziej skutecznie uchronić Polskę przed owym, na razie teoretycznym, zagrożeniem uważane jest PiS. To czynnik wpływający na sondaże w większym stopniu, niż licytacja finansowych obietnic.