Uchodźcy grają dla PiS

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2015-09-20 22:00

W obszarze oficjalnych haseł i argumentów kampania wyborcza przebiega właściwie — na pierwszy plan wysuwa się gospodarka oraz pieniądze publiczne.

 Inną kwestią jest licytacja obietnic, rozkręcona przez partie nieponoszące obecnie realnej odpowiedzialności za kasę państwa. Zdecydowanie trudniej dotrzymywać kroku ekipie rządzącej, ponieważ rzucane przez nią kwoty muszą mieć pokrycie w projekcie budżetuna 2016 r., który zostanie przyjęty najpóźniej we wtorek 29 września i następnego dnia wniesiony do Sejmu.

Podskórnie jednak wątkiem znacznie ważniejszym dla niemałej części elektoratu staje się problem uchodźców.

Przepowiedziała to debata sejmowa w ubiegłym tygodniu, a potwierdzi szczyt Rady Europejskiej w środę. Niestety dla PO — tym razem okoliczności zewnętrzne grają dla PiS. W minionych latach bywało odwrotnie. Decydującym powodem pierwszego w dziejach III RP zwycięstwa partii rządzącej w 2011 r. i przedłużenia premierostwa Donalda Tuska było przekonanie większości społeczeństwa, że to jednak PO lepiej poradzi sobie z neutralizowaniem skutków kryzysu.Z kolei w 2014 r. przed wyborami do Parlamentu Europejskiego utrzymaniu się PO na pierwszym miejscu (chociaż z liczbą mandatów równą PiS) pomógł zabór Krymu przez Rosję i wybuch wojny w Donbasie. Skutkiem zawieruchy na Ukrainie było obniżenie się poczucia bezpieczeństwa Polaków i naturalna konsolidacja wokół władzy.

Tym razem perspektywa pojawienia się muzułmańskich uchodźców także u nas nie skupia społeczeństwa wokół rządu. Za siłę, która może bardziej skutecznie uchronić Polskę przed owym, na razie teoretycznym, zagrożeniem uważane jest PiS. To czynnik wpływający na sondaże w większym stopniu, niż licytacja finansowych obietnic.