UE: rybacy walczą o łowiska Żeby przetrwać

Mira Wszelaka
opublikowano: 2002-05-16 00:00

Dzisiaj w Kołobrzegu ma dojść do starcia rybaków z przedstawicielami rządu. Punkty zapalne to stanowisko w negocjacjach z UE i koszty związane z wydłużoną ochroną dorszy.

Mimo rozmów na temat zmiany stanowiska negocjacyjnego rybacy czują się zdradzeni — rząd wycofał się z okresu przejściowego w dostępie unijnych kutrów do polskiej strefy morskiej. Rybacy liczą, że dzisiejsze spotkanie w Kołobrzegu będzie okazją do powrotu do sprawy. Udział zapowiedzieli też posłowie z komisji rolnictwa, którzy w poniedziałek skierowali do premiera dezyderat o konieczności przywrócenia okresu przejściowego.

Ważnym punktem spotkania będzie uzgodnienie rekompensaty w zamian za wprowadzenie dodatkowej ochrony dorszy. Jeżeli rozmowy zakończą się fiaskiem, rybacy nie wykluczają protestu.

— Postawiono nas pod ścianą. Od 1 stycznia obowiązuje wydłużona do trzech miesięcy ochrona na dorsze, na którą zgodził się, choć nie musiał — była to jedynie rekomendacja Komisji Morza Bałtyckiego — nasz rząd. Taka sytuacja postawiła w trudnej sytuacji około 700 rybaków, uzależnionych wyłącznie od połowu tego gatunku ryb. Przez dwa miesiące przedsiębiorcy zatrudniający załogi będą musieli wypłacać im pensje przy zawieszeniu działalności gospodarczej — mówi Maciej Dlouhy, prezes Krajowej Izby Rybackiej.

Rybacy są rozżaleni, ponieważ w statucie komisji jest zapis, że każde państwo ma możliwość odmowy akceptacji rekomendacji w stosunku do jednego gatunku ryb.

— Rząd nie chciał skorzystać z tej furtki, a teraz jego przedstawiciele twierdzą, że nie mają funduszy na rekompensaty — dodaje Ryszard Klimczak, wiceprezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich.

Jeżeli dzisiejsze rozmowy nie przyniosą konkretnych rozwiązań, rybacy nie wykluczają strajku w postaci blokady portów lub, co dla rządu byłoby dużo bardziej dotkliwe, złamania zakazu połowów. A to oznaczałoby umiędzynarodowienie konfliktu.