Unia otwiera rynek gazu
Polska domaga się trzyletniego okresu ochronnego
NAJWIĘKSZE PROBLEMY: Swobodny przepływ osób, zakup ziemi przez cudzoziemców, dopłaty do produkcji rolnej, okresy przejściowe dla ochrony środowiska oraz deregulacja rynku energii i gazu to najtrudniejsze problemy w negocjacjach z UE. Zostaną odsunięte na ostatni moment — mówi Marcin Święcicki, wiceminister gospodarki. fot. GK
Od sierpnia 2000 r. jedna piąta rynku dystrybucji gazu w Unii Europejskiej ma być otwarta dla konkurencji. Unijnym wymaganiom trudno będzie sprostać Włochom, a w przyszłości także Polakom.
Po liberalizacji w UE rynku energii elektrycznej, która rozpoczęła się w ubiegłym roku, w sierpniu przyjdzie kolej na rynek dystrybucji gazu. Zgodnie z harmonogramem przyjętym dwa lata temu, państwa „piętnastki” początkowo otworzą jedną piątą rynku dla zagranicznej konkurencji. Do 2008 r. zliberalizowana ma być już jedna trzecia rynku gazu w UE.
Przed dyrektywą
Wiele krajów nie czekało na unijne dyrektywy. Hiszpania zliberalizowała już 46 proc. rynku gazu i zamierza zakończyć ten proces w 2013 r. Holandia planuje otwarcie 45 proc. rynku w tym roku, zaś w 2007 r. — 100 proc. Niekwestionowanym liderem jest jednak Wielka Brytania, która w 1986 r. w pełni sprywatyzowała ten segment rynku. Jest to jedyny kraj „piętnastki”, który całkowicie otworzył tę branżę.
Eni trzyma rynek
Najważniejszym rynkiem dla inwestorów z branży są jednak Włochy. W ciągu najbliższej dekady zużycie gazu w tym kraju będzie rosło o 4 proc. rocznie, czyli dwukrotnie szybciej niż wynosi unijna średnia. Chociaż włoski rząd zapowiedział zliberalizowanie ponad 70 proc. dystrybucji rynku gazu w ciągu najbliższych kilku lat, to monopolista — koncern energetyczny Eni — nie zamierza zerwać długoterminowych umów ze swoimi zagranicznymi dostawcami. W zamian obiecał, że nowi operatorzy będą mogli korzystać z libijskiego gazu, który popłynie nowym rurociągiem. Mario Monti, komisarz Unii Europejskiej do spraw konkurencji, zamierza jednak dokładnie zbadać, czy kontrakty długoterminowe na dostawę energii lub gazu są zgodne z przepisami o uczciwej konkurencji.
Trzy lata
W Polsce dotąd nie udaje się wprowadzić zapowiadanej liberalizacji rynku energii. Powodem są zawarte przez elektrownie kontrakty długoterminowe. Z kolei w sektorze gazowym Polska domaga się trzyletniego okresu przejściowego na dopuszczenie zagranicznej konkurencji. Żadne państwo, ubiegające się o członkostwo w UE nie przedstawiło takich żądań. Jest więc mało prawdopodobne, by Polska otrzymała zgodę Brukseli na zliberalizowanie rynku gazu z trzyletnim opóźnieniem. W Polsce za jego dystrybucję odpowiada PGNiG.
— Ścierają się dwie rządowe koncepcje, dotyczące deregulacji. Zastanawiamy się, czy każda firma, czy tylko wybrane podmioty będą mogły uczestniczyć w dystrybucji — mówi Marcin Święcicki, wiceminister gospodarki, odpowiedzialny w zespole negocjacyjnym z UE za obszar energii.