Były właściciel Pekao bardzo chce zostać nowym właścicielem spółki matki polskiego mBanku. 11 września UniCredit, włoski gigant bankowy, odkupił od niemieckiego rządu część akcji Commerzbanku, zwiększając swój udział do 9 proc. Od razu zapowiedział, że będzie składał wniosek o możliwość przekroczenia kolejnych dopuszczalnych progów w niemieckim banku.
Wywołało to spekulacje o ewentualnym wchłonięciu Commerzbanku przez UniCredit, co odbiło się również na notowaniach akcji polskiej spółki córki — mBanku. Wszystko dlatego, że w przypadku przejęcia Commerzbanku przez UniCredit Włosi pośrednio przejęliby ponad 50 proc. akcji polskiego banku, co wiązałoby się z obowiązkiem ogłoszenia wezwania na resztę akcji. Podobna sytuacja zdarzyła się w 2006 r. Wtedy UniCredit przejął niemiecki HVB, a wraz z nim 71 proc. akcji BPH. Następnie ogłosił wezwanie na pozostałe 29 proc. akcji, oferując 702,11 zł, ale kurs akcji na rynku oscylował już w okolicach 800 zł, więc w wezwaniu nie sprzedano żadnych akcji banku.
W poniedziałek, 23 września, inwestorzy obu banków przeżywali rollercoaster. Na początku sesji notowania Commerzbanku spadły o ponad 3 proc. Powodem był komunikat Niemieckiej Agencji Finansów, formalnie posiadającej znaczący pakiet akcji Commerzbanku, która oświadczyła, że państwo na razie nie ma w planach sprzedaży akcji i zamierza pozostać z pakietem 12 proc. W komunikacie podkreślono, że strategia Commerzbanku jest „nastawiona na niezależność”.
Jeszcze przed weekendem we wspólnym oświadczeniu reprezentanci pracowników Commerzbanku i związek zawodowy Ver.di wezwali rząd Niemiec do sprzeciwienia się ewentualnemu przejęciu Commerzbanku. Ich obawy związane są z tym, że przy okazji poprzedniej transakcji na niemieckim rynku, czyli przy przejęciu HVB, Włosi szybko zwolnili tysiące pracowników.
— Wzywamy rząd Niemiec, aby nie podejmował żadnych pospiesznych decyzji dotyczących sprzedaży należących do niego akcji — powiedział Uwe Tschaege, szef rady pracowników w Commerzbanku.
Tymczasem w poniedziałek UniCredit wszedł w posiadanie instrumentów finansowych, do których rozliczenia może dojść po uzyskaniu zgód bankowych regulatorów. Dotyczą one około 11,5 proc. akcji Commerzbanku. Tym samym Włosi — o ile nadzór finansowy zgodzi się na przekroczenie przez nich progu 10 proc. — mają zagwarantowane posiadanie około 21 proc. akcji i najsilniejszą pozycję w akcjonariacie. Komunikat UniCreditu zaowocował mocnym wybiciem kursu akcji Commerzbanku, które pierwszą część dnia spędziły pod kreską, negatywnie reagując na oświadczenie niemieckich władz. Dzięki temu zostały ograniczone wcześniejsze straty, a notowania wyszły na lekki plus. mBank kończył sesję na minusie, przekraczającym 4 proc.