Unijna gospodarka rozpoczyna spadek

Marcel LesikMarcel Lesik
opublikowano: 2020-03-30 22:00

We wszystkich sektorach nastroje gospodarcze gwałtownie się pogorszyły, a to dopiero początek kłopotów.

W obliczu pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 analiza kolejnych danych z realnej gospodarki nie ma żadnego sensu — ze względu na ich opóźnienie przedstawiają one obraz jej sprzed wybuchu, w związku z czym w bieżącym prognozowaniu długości i głębokości nadchodzącego kryzysu nie odegrają żadnej istotnej roli.

W pełnych niepewności czasach na znaczeniu tradycyjnie zyskują wskaźniki koniunktury, czyli regularne badania ankietowe przeprowadzane przez instytuty badawcze i urzędy statystyczne, które badają nastroje i zachowania przedsiębiorców i konsumentów. Po niemieckim Ifo oraz wstępnym szacunku PMI w poniedziałek przyszedł czas na ESI, a więc wskaźnik koniunktury przygotowywany pod auspicjami Komisji Europejskiej.

Jest źle…

Marcowy odczyt wskaźnika spadł w strefie euro do 94,5 pkt ze 103,4, a w całej Unii Europejskiej do 94,8 pkt ze 103. To najsilniejszy spadek ESI od początku przeprowadzania badania w 1985 r. Ponieważ wczorajsze dane sygnowane są jako marcowe, warto zaznaczyć, że odpowiedzi na pytania ankietowe respondenci udzielali między 26 lutego a 23 marca.

W związku z czym, jak zastrzega Komisja Europejska: „w wielu krajach większość ankiet wypełnionych zostało przed wprowadzeniem radykalniejszych metod walki z wirusem”. Tym samym można z przekonaniem stwierdzić, że nawet ten odczyt nie daje nam pełnego spojrzenia na skalę zahamowania działalności gospodarczej, a kolejne odczyty będą znacznie gorsze.

…będzie gorzej…

Wyniki w poszczególnych krajach i branżach uzależnione były od tego, jak wcześnie uderzył w nie wirus. Bolesnym przykładem tej reguły są różnice w odczycie wczorajszych wskaźników koniunktury między Włochami a Hiszpanią. ESI we Włoszech stracił w badanym okresie aż 17,6 pkt, natomiast w Hiszpanii jedynie 3,4 pkt. Włochy podjęły bowiem już na początku marca pierwsze radykalne kroki ograniczające działalność gospodarczą, podczas gdy hiszpański rząd z początku zignorował problem i zdecydowana większość gospodarki działała bez zakłóceń mimo szerzącej się choroby.

Dziś liczba zarażeńi ofiar śmiertelnych w obu krajach jest zbliżona, podobnie jak skala rozwiązań zaradczych wprowadzonych przez władze. W związku z tym można oczekiwać, że kwietniowe odczyty dla obu państw będą na podobnym, bardzo złym, poziomie.

Zdaniem Clausa Vistesena, ekonomisty Pantheon Macroeconomics, poniedziałkowy odczyt koniunktury był ponury, ale niewystarczająco ponury, biorąc pod uwagę „ból”, który nas czeka: „Nastroje gospodarcze osłabły we wszystkich głównych unijnych gospodarkach, ale we Włoszech spadły najmocniej, bo blokady zostały narzucone wcześniej i mocniej niż gdzie indziej. Patrząc w przyszłość, spodziewamy się tego samego w większości krajów UE w ciągu najbliższych kilku miesięcy, ponieważ rządy utrzymają szczelnie zamknięcie gospodarek, by walczyć z pandemią” — podkreślił ekonomista.

Podobnie jest w rozbiciu na branże. Najsilniejszy spadek odnotowano w sektorze usługowym (-13,3 pkt), bowiem ta branża została uderzona przez pandemię jako pierwsza. Tuż za nią jest handel detaliczny (-8,1 pkt), a na kolejnym miejscu nastroje konsumenckie (-5 pkt). W obliczu kryzysu konsumenci znacznie obniżyli swoje oczekiwania co do ogólnej sytuacji gospodarczej, nie spodziewając się jeszcze znacznego spadku swoich zarobków.

W kolejnych badaniach ich nastroje mogą znacznie się pogorszyć w obliczu spodziewanych masowych zwolnień, które sugeruje chociażby gwałtowny spadek Wskaźnika Oczekiwań Zatrudnienia (o 10,9 pkt), który odzwierciedla plany zatrudnieniowe przedsiębiorców. Najsłabszy spadek koniunktury w marcu zanotował sektor budowlany (-2,7 pkt) — w momencie udziału w badaniu nie spodziewał się znaczącego spadku kolejnych projektów.

…a potem przyjdzie deflacja

Gospodarczą zagadką jest także pytanie, jak na szok popytowo- -podażowy zareaguje inflacja. Zdaniem Berta Colijna, ekonomisty ING Banku, ESI udowadnia, że będzie to kryzys taki jak inne i znów będziemy martwić się o deflację.

„Wpływ obecnego kryzysu na inflację jest niejednoznaczny, ponieważ ceny energii gwałtownie spadły w związku ze spadkiem cen ropy, ale dane o inflacji w Saksonii świadczą o tym, że ceny żywności i niektórych towarów wzrosły. Nie popełnijcie jednak błędu, ten kryzys jest deflacyjny: ESI pokazuje, że oczekiwania cenowe dotyczące towarów i usług spadły dramatycznie w marcu” — podkreślił w komentarzu ekspert holenderskiego banku.