W poniedziałkowe przedpołudnie członkowie zarządów największych ubezpieczycieli stawili się na spotkaniu z Tomaszem Chróstnym, prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Następnie szef UOKiK przemieścił się do KPRM, gdzie odbyło się spotkanie Marcina Kierwińskiego, pełnomocnika rządu ds. odbudowy po powodzi, z szerszym gronem osób, w tym z Michałem Ziemiakiem, Rzecznikiem Finansowym, oraz Janem Grzegorzem Prądzyńskim, prezesem Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU). Tematem przewodnim była likwidacja szkód po ubiegłorocznej powodzi.
Ciąg zdarzeń
Zwołane na chybcika posiedzenie Tomasza Chróstnego z ubezpieczycielami to pokłosie jego piątkowej rozmowy z Marcinem Kierwińskim. Pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi otrzymuje bowiem sygnały od przedsiębiorców i osób poszkodowanych, że towarzystwa ubezpieczeniowe, w których byli ubezpieczeni, zaniżają kwoty wypłacanych odszkodowań oraz wydłużają w czasie podejmowanie decyzji o wysokości szkody. UOKiK ma zbadać te kwestie.
To ciekawy splot wydarzeń, bo dzień wcześniej Polsat News, w programie z cyklu „Interwencja”, przedstawił rozmowy z kilkoma osobami poszkodowanymi w powodzi, które narzekają na zbyt niskie wyceny szkód dokonanych przez rzeczoznawców, a także na zaniżanie wypłat przez firmy ubezpieczeniowe. Z ust wypowiadającego się w materiale ministra Kierwińskiego pada m.in. mocne zdanie: „Nie może być zgody na to, aby ludzi, którzy ubezpieczali swoje majątki, firmy ubezpieczeniowe oszukiwały”.
- Pan minister, delikatnie mówiąc, chyba nie do końca orientował się w sytuacji, kiedy udzielał w czwartek komentarza, i żeby jakoś wyjść z twarzą, najpierw spotkał się z prezesem UOKiK-u, a później zainicjował spotkanie w KPRM ze wszystkimi interesariuszami – mówi nam jeden z ubezpieczycieli.
Na chłodno
Choć wymiar ubiegłorocznej powodzi był mniejszy niż tej sprzed 10 lat, to ubezpieczyciele zlikwidowali olbrzymią liczbę szkód, które spowodowała. Według stanu na 15 grudnia było to prawie 70 tys. szkód, a z polis wypłacono ponad 830 mln zł odszkodowań.
- Przy tak olbrzymiej skali spraw mamy bardzo mało skarg – po kilka przypadających na jedno towarzystwo ubezpieczeń. Mamy poczucie, że wykonaliśmy dobrą pracę, dołożyliśmy wszelkich starań przy tak dużej liczbie szkód. Oczywiście, zawsze może się zdarzyć błąd rzeczoznawcy. Dlatego nie jest złym pomysłem, żebyśmy przejrzeli procedury i zastanowili się, czy nic nie pominęliśmy – mówi prezes PIU.
Podczas poniedziałkowego spotkania prezesi największych firm ubezpieczeniowych zobowiązali się do szybkiego i wnikliwego przeglądu procedur. UOKiK z kolei sprawdzi, czy w ramach oferowania polis i likwidacji szkód mogło dochodzić do wprowadzenia konsumentów w błąd oraz czy przy oferowaniu polis majątkowych konsumenci byli rzetelnie informowani o zakresie ochrony ubezpieczeniowej.
Problem w tym, że część posiadaczy polis, nie chcąc zwiększać wysokości rocznej składk, mimo galopującej inflacji, od lat ubezpiecza swoją nieruchomość na tę samą kwotę. Niektórzy nie odróżniają też np. ubezpieczenia od powodzi od ubezpieczenia od zalania.
- O niedoubezpieczeniu i luce ubezpieczeniowej mówimy od kilku lat i zwracamy uwagę naszych klientów na adekwatność sumy ubezpieczenia, która związana jest z wysokością składki. Domu wybudowanego 10 lat temu za 500 tys. zł nie można odbudować za tę samą kwotę, bo przez ostatnie lata mieliśmy ogromną inflację i ceny zmieniły się diametralnie. Można co najwyżej postawić go w stanie surowym – mówi prezes PIU.
Część poszkodowanych podczas powodzi ubezpieczonych osób i firm czeka z wyceną szkód do wiosny, kiedy będą w pełni remontować zniszczone mienie i przedstawiać ubezpieczycielom dodatkowe roszczenia.