W stanie zagrożenia epidemicznego więcej czasu spędzamy przed telewizorami. Ci, którzy zwykle pojawiają się na ekranie lub pracują nad przygotowaniem programów telewizyjnych, w większości też nie mają wyjścia i siedzą w domu.

Zawieszone zdjęcia
O ile dla pierwszoplanowych aktorów czasowe odcięcie od pracy może nie być dużym problemem, o tyle dla całej rzeszy osób pracujących przy produkcji filmowej i telewizyjnej, a także obsługujących widzów w kinach to wielki problem.
— Ze względu na epidemię wstrzymane zostały zdjęcia na planach. Oznacza to, że większość zamówień telewizyjnych do ramówki wiosennej nie zostanie zrealizowana w całości. Dotyczy to zwłaszcza seriali emitowanych w trybie codziennym. Najbardziej dotkniętym etapem produkcji są zdjęcia, które wymagają obecności większych grup ludzkich [obsada i ekipa — red.] i często korzystania z lokacji [mieszkania i miejsca publiczne — red.], do których dostęp jest w tych warunkach ograniczony — mówi Andrzej Muszyński, prezes giełdowej ATM Grupy.
W ubiegłym tygodniu Radosław Śmigulski, dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF), skierował pismo do zarządów najważniejszych nadawców telewizyjnych — TVP, TVN, Polsatu, Telewizji Puls, Canal+ i HBO — w sprawie „zaniechania nakładania kar umownych na producentów filmowych oraz aneksowania zawartych umów”. „Aktualna sytuacja może uniemożliwić świadczenie przez producentów filmowych czynności, mających na celu wykonanie zawartych z państwem umów. Już teraz wiemy o konieczności odwołania zdjęć ze względu na szerzącą się pandemię COVID-19.
Biorąc pod uwagę wyjątkową sytuację, w jakiej znajduje się obecnie polska kinematografia, proszę o elastyczne oraz indywidualne podejście do realizacji każdej z zawartych umów oraz prowadzenie rozmów celem renegocjacji zawartych umów w duchu dającym możliwość wypracowania jak najlepszych rozwiązań, umożliwiających przetrwanie polskich przedsiębiorców działających w branży filmowej w tym trudnym dla nich okresie” — napisał Radosław Śmigulski.
Potrzebne wsparcie
W piątek PISF zorganizował pierwsze posiedzenie zespołu ds. kryzysu w branży kinematograficznej. Jednym z jego uczestników był Roman Gutek, założyciel i prezes dystrybutora Gutek Film oraz organizator festiwalu Nowe Horyzonty.
— Nikt nie wie, jak długo potrwa obecna sytuacja, ale nie ma się co oszukiwać — kina będą zamknięte przynajmniej przez dwa miesiące. W Chinach po epidemii zaczęto otwierać pierwsze z nich i sale świecą pustkami. Cała branża ponosi konsekwencje — kina nie mają przychodów z biletów, więc nie płacą dystrybutorom, ci nie płacą producentom, a ci z kolei artystom, którzy rzadko mają stałe umowy o pracę. To rodzi różne problemy, czasem spory, ale jako branża musimy trzymać się razem i wspierać w trudnych czasach. Liczymy też na pomoc państwa — są programy wsparcia produkcji audiowizualnej, minister finansów powinien w końcu wprowadzić przepisy przyznające ulgi podatkowe dla przedsiębiorców, którzy finansują kulturę. To spotkanie to cenna inicjatywa dyrektora PISF, poruszyliśmy wiele spraw, na kolejnych zajmiemy się szczegółowymi rozwiązaniami — mówi Roman Gutek.
Dostępne drogą naziemną stacje telewizyjne, które w Polsce zamawiają większość produkcji, pokazują nowe programy głównie w ramówce wiosennej i jesiennej. Pierwsza w tym roku będzie dziurawa.
— Mam nadzieję, że bez przeszkód uda nam się zrealizować zamówienia jesienne. Po przeprowadzonych analizach podejmiemy rozmowy ze stacjami, czy w razie takiej możliwości chcą, aby niezrealizowane na wiosnę odcinki wydłużyły transzę przeznaczoną do emisji jesienią — mówi Andrzej Muszyński.
Prezes ATM Grupy podkreśla, że „czuje się odpowiedzialny” nie tylko za stałych współpracowników, ale też za ekipy przerwanych produkcji. Apeluje do nadawców o to samo.
— To jest moment, w którym musimy się sprawdzić jako kluczowy uczestnik rynku. Ze strony nadawców spotykamy się ze zrozumieniem i mam nadzieję, że możliwe będzie rozliczenie przerwanych prac w innym trybie niż przewidziany umowami. Dla nich to także czas próby i test w zakresie społecznej odpowiedzialności biznesu. Rozliczenie produkcji pozwoli nam na uruchomienie programu pomocy dla współpracujących z nami osób — mówi Andrzej Muszyński.