Projekt rządowego rozporządzenia ze stawkami e-myta, o którym pisał poniedziałkowy "PB", wzbudził zaniepokojenie transportowców. Najdrożej zapłacą właściciele autobusów i ciężarówek emitujących najwięcej spalin, a to aż 69-87 proc. transportowej floty.
Choć Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, negatywnie ocenia proponowane opłaty, podkreśla, że stawka dla pojazdów najbardziej zanieczyszczających środowisko powinna być zaporowa. To wymusi wymianę floty na bardziej ekologiczną. Firmy przewozowe obawiają się, że nie będą miały na to pieniędzy.
— W Niemczech i na Słowacji doszło do wymiany części floty. U nas pewnie zdecyduje się na to grupa przewoźników, ale przy obecnych kosztach ponoszonych przez firmy zakup nowego samochodu spełniającego normę Euro 5 [najwyższą — red.] nie zwróci się nawet po pięciu latach, a używanych aut takiej klasy nikt nie sprzedaje — mówi Stanisław Gębski, prezes UnionTransu.
Więcej w środowym Pulsie Biznesu
Używane TIR-y w cenie
Wysokie stawki e-myta zmuszą przewoźników do inwestycji w tabor.