Vistula w różowych okularach

Magdalena Brzózka
opublikowano: 2009-02-25 00:00

Kryzys za pasem, ale zarząd ma pozytywne przeczucia na ten rok. Optymizmu nie odbiera mu nawet 250 mln zł, które za chwilę musi oddać.

Kryzys za pasem, ale zarząd ma pozytywne przeczucia na ten rok. Optymizmu nie odbiera mu nawet 250 mln zł, które za chwilę musi oddać.

Zarząd budzącej ostatnio wiele kontrowersji odzieżowo-jubilerskej grupy Vistula jest w wyjątkowo dobrym nastroju.

— Na ten rok mamy pozytywne, choć bojowe nastawienie, bo trudno ocenić jaki będzie popyt w obliczu kryzysu. Jednak początek roku jest bardzo udany. Nasze promocje, zwłaszcza w biżuteryjnych sklepach, cieszą się dużym powodzeniem — mówi Grzegorz Pilch, wiceprezes Vistuli.

Zapewne na poprawę humoru wpłynęły wyniki za IV kw. 2008 r., w którym spółka zdołała odrobić ogromną stratę za dziewięć poprzednich miesięcy. W IV kw. grupa miała 166,2 mln zł przychodów i 13,8 mln zł zysku netto (rok wcześniej odpowiednio: 119 mln zł i 13,6 mln zł). W całym 2008 r. przychody wyniosły 506,6 mln zł a zysk netto zaledwie 228 tys. zł (odpowiednio 411,6 mln zł i 58,6 mln zł).

Vistula ma jednak tylko pięć tygodni na oddanie Fortis Bankowi 250 mln zł długu, który zaciągnęła na zakup akcji W. Kruka. Negocjacje o przedłużenie terminu spłaty pożyczki trwają.

— Chyba w niczyim interesie nie jest, żeby spółka wyleciała w powietrze, dlatego wierzymy, że negocjacje z bankami, a zwłaszcza z Fortisem, który jest naszym głównym partnerem, zakończą się pozytywnie — mówi Grzegorz Pilch.

A jeśli nie? Zarząd zapewnia, że ma alternatywne pomysły na spłatę długu, ale ich nie ujawnia. Inwestorów nie wzruszyły wiadomości ze spółki i na zamknięciu wczorajszej sesji za jej akcje po 7,9-procentowym spadku płacono 1,3 zł.