W co iracki rząd będzie inwestował

MAG
opublikowano: 2011-09-28 00:00

Produkcja ropy i gazu — potrzebne są inwestycje rzędu 200 mld USD, rząd chce zwiększyć produkcję z 3 mln baryłek ropy dziennie do 12 mln.

Elektryczność — dziś prąd jest dostępny przez kilka godzin dziennie, produkcja elektryczności ma się co najmniej podwoić, inwestycje sięgną 20 mld USD.

Rolnictwo — dziś stanowi tylko 3 proc. PKB, a w latach 60. ubiegłego wieku było to 9 proc. Do takiego poziomu rząd chce powrócić.

Budownictwo mieszkaniowe — w ciągu 10 lat rząd chce, by w Iraku powstało 2 mln domów i mieszkań, podpisywane kontrakty opiewają np. na 100 tys. mieszkań.

Infrastruktura — chodzi o budowę połączeń drogowych, kolejowych, lotniczych i morskich, w latach 2010-14 rząd Iraku zamierza wydać na ten cel 186 mld USD.

Turystyka — dziś Irak może przyjąć 0,5 mln turystów, a rząd chce zwiększyć tę liczbę do 20 mln osób rocznie. Źródło: „PB”

OKIEM PRZEDSIĘBIORCÓW

Za duże ryzyko

PIOTR GERBER

EMC Instytut Medyczny

Pięć lat temu startowaliśmy z konsorcjum amerykańskim w przetargu na budowę szpitala w Iraku. Ostatecznie nie wygraliśmy, a dzisiaj mamy bardzo wiele pracy na rynku polskim, więc do Iraku się nie wybieramy. Wiadomo, że iracki rynek jest bardzo specyficzny, a różnice kulturowe sprawiają, że tamtejszy szpital wygląda zupełnie inaczej. Dlatego europejska wiedza o tym, jak buduje się i prowadzi placówkę medyczną, jest niewystarczająca, różny jest np. podział na część męską i żeńską szpitala czy poziom leczenia. Żeby zaistnieć na tym rynku, trzeba bardzo dobrze poznać uwarunkowania kulturowe i zrobić solidny rachunek ekonomiczny. W 2006 r. koszty budowy szpitala wcale nie były mniejsze niż w Polsce. Dziś jest to niebezpieczny region, a żeby podjąć ryzyko, zwrot z kapitału musiałby nastąpić w ciągu 5 lat. Dużo ciekawsza dla inwestycji medycznych jest Zatoka Perska z Dubajem na czele.

Prowadzimy rozmowy

KONRAD JASKÓŁA

prezes Polimeksu-Mostostalu

Jesteśmy nie tylko zainteresowani Irakiem, lecz już prowadzimy tam wiele rozmów z lokalnymi instytucjami jako potencjalny wykonawca inwestycji. Do rozważenia pozostaje bezpieczeństwo ekonomiczne i bezpieczeństwo fizyczne. Nie interesują nas projekty z odroczonym terminem płatności. Oczekujemy, że wraz z postępem prac będziemy otrzymywali za nie zapłatę. Region uspokoił się po wojnie i bezpośredniego zagrożenia nie widzę, więc jak najbardziej trzeba do Iraku wchodzić, zwłaszcza że cały świat jest już tam obecny. Polacy też w latach 70. tam byli, później chcieli wjechać na amerykańskich obietnicach, ale tak się nie stało.

Brakuje informacji

SŁAWOMIR KRYSTEK

Izba Gospodarcza Energetyki i Ochrony Środowiska

Do pomysłu inwestowania w Iraku podchodzę dość sceptycznie. Rejon jest wciąż niespokojny, co odstrasza potencjalnych inwestorów. W Iraku byliśmy już kiedyś obecni, a wraz z toczącą się wojną wydawało się, że wejdziemy tam na dobre. Tak się jednak nie stało. Problemem jest przekonanie Polaków, że to niebezpieczny region, a różnice w zarobkach nie są sześciokrotne, jak kiedyś. Jeśli okazałoby się, że znalazł się jeden odważny, który zainwestował w Iraku po wojnie i odniósł sukces, to na pewno pójdą za nim inni. Nie jestem optymistą — nie docierają do nas informacje o powojennej odbudowie Iraku, ale ciągle słyszymy o zamachach. To zadanie dla ambasady i mediów, żeby wzbudzić entuzjazm do inwestycji w tym regionie.