Bez przerwy chce coś poprawiać. W skokach, sprzęcie, kombinezonach, bo — jak mówi trener reprezentacji polskich skoczków narciarskich — żeby wygrać, trzeba być o krok przed konkurencją. To rady, którymi warto się kierować nie tylko w sporcie, ale i w biznesie.
Kiedy koledzy Łukasza Kruczka — trenerzy innych reprezentacji narodowych — przyszli do niego w Soczi, by pogratulować mu złotego medalu Kamila Stocha, zdziwili się, widząc jego notatki zrobione po skoku. Było w nich więcej minusów niż plusów.
— Przecież wygrał — dziwili się.
— Wygrał, był najlepszy, ale mógł skoczyć lepiej, były błędy — odpowiedział Łukasz Kruczek.
Trener reprezentacji polskich skoczków narciarskich nie jest pobłażliwy. Dużo wymaga od zawodników, od członków ekipy. I od siebie.
— Źródłem sukcesu jest droga, nie cel. Cel zawsze można określić, sztuką jest wiedza, jak do niego dotrzeć — mówi.
Jego taktyka? Szukanie przewag. Jest niespokojnym duchem. Bez przerwy chce coś w skokach poprawiać. Interesuje go każdy szczegół w szkoleniu merytorycznym i technicznym, ciągle się rozwija. Szuka nowinek, czyta książki, grzebie w internecie, analizuje. Gdy w 2012 r. po serii słabych skoków zwołał zebranie, szukał przyczyny słabych startów — wymieniono m.in. źle dopasowane kombinezony. Poprawiono je i wkrótce przyszły wyniki. Jego zdaniem, wszyscy uczymy się całe życie. On też.
— Gdybym powiedział, że wiem wszystko, jako trener byłbym skończony — twierdzi Łukasz Kruczek. Podczas treningów na skoczni każdy zawodnik wykonuje sześć skoków.
— Skok to nie wszystko, po każdym musimy go z zawodnikiem i sztabem dokładnie obejrzeć. Klatka po klatce — wybicie z progu, kąt nachylenia itd. Każdy szczegół jest ważny. Skok trwa 3-4 sekundy, analiza i identyfikacja problemu dużo dłużej — opowiada trener.
Jest jeszcze praca ze skoczkami na siłowni. Żeby ustalić, dlaczego skoki zawodnika nie są takie, jak być powinny, filmuje się również treningi siłowe i inne.
— W ten sposób znaleźliśmy u jednego z zawodników asymetrię ciała podczas wyskoku. Najpierw była analiza, skąd ta asymetria mogła się wziąć i korekta postawy zawodnika — wspomina trener. Codzienne eksperymenty dotyczą również strojów i sprzętu. W ubiegłym sezonie trener wdrożył około 35 ulepszeń. Na głowie ma budżet, organizację sprzętu, treningu, grafik pracy — planowanie roku, planowanie zgrupowania, planowanie podróży, planowanie treningu, planowanie zawodów... Na szczęście i przede wszystkim — jak podkreśla — nie jest sam.
— Tworzymy ekipę. Ja, dwóch asystentów, serwisant, fizjoterapeuta, no i oczywiście zawodnicy — mówi Łukasz Kruczek, który przygodę trenerską rozpoczął w 2003 r. po zakończeniu własnej kariery i studiach na katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego. Został asystentem trenera Heinza Kuttina najpierw w kadrze B, a potem w kadrze A. Ich wspólna praca z pierwszą reprezentacją trwała dwa sezony. Pozostał asystentem także po odejściu Austriaka ze stanowiska trenera i współpracował z jego następcą — Finem Hannu Lepistöe. — Dla Heinza Kuttina była to pierwsza samodzielna praca trenerska. Ale jego styl pracy, wizja prowadzenia drużyny bardzo mi odpowiadają, dlatego kontynuuję to, co on rozpoczął. Po pierwsze — zarządzanie partnerskie, po drugie — zarządzanie logistyką. To on mi pokazał, że zawodnicy nie mogą trenować sami, że trzeba cały czas z nimi być, sprawdzać, czy wszystko dobrze robią, a jeśli nie — korygować. Pokazał mi, gdzie i jak zorganizować sprzęt, na czym się skupić — opowiada Łukasz Kruczek.
Odwrócić uwagę
Trener wciąż podkreśla, że w skokach trzeba być o krok przed rywalami. Praca, eksperymenty, wzajemne podpatrywanie. Wojna technologiczna w skokach jest ogromna. Ale trzeba też uważać na podstępne działania innych ekip. Sam zastosował zagrywkę, która zmyliła konkurencję i pomogła Kamilowi Stochowi w zdobyciu złotych medali w Soczi.
— Przed zawodami w Willingen Kamil znajdował się w doskonałej dyspozycji. Żeby wzbudzić strach u rywali, postanowiliśmy puścić do mediów informację, że mamy nowe rozwiązania w wiązaniach do nart. Po prostu odrobinę je zmodyfikowaliśmy. Właśnie z nimi Kamil zwyciężył w zawodach w Niemczech. Oczywiście zrobiłby to nawet bez nich. Z tą przewagą pojechaliśmy do Soczi, gdzie rywale próbowali nas rozpracować. Tak naprawdę to sami nie wiemy, czy one coś dawały. Rywale jednak myśleli, że dzięki nim tak dobrze skaczemy — wspomina Łukasz Kruczek.
Prowokacja okazała się niezwykle skuteczna. Konkurencja skupiła się na rozgryzieniu „tajemnicy” wiązań, czyli stało się dokładnie tak, jak tego chciał Kruczek wraz ze sztabem. A Kamil Stoch dzięki fenomenalnej formie wrócił z Soczi z dwoma złotymi medalami olimpijskimi.
Motyle latają kluczem
Nie przekreśla nikogo. Dla niego każdy zawodnik jest ważny. Ale dobrych zawodników od średnich różni determinacja w dążeniu do zwycięstwa. Mistrzowie sami znajdą do niego ścieżkę, średniaków trzeba po tej ścieżce poprowadzić. W jego zespole każdy zawodnik ma takie same prawa, niezależnie od tego, czy jest numerem jeden, czy sześć. Każdy zasługuje na tyle samo czasu.
— W skokach nie wolno przekreślać. Zdarza się, że słabszy zawodnik, na którym wszyscy już postawili krzyżyk, zaczyna wygrywać. To jest specyficzna dyscyplina sportu, w której w każdego zawodnika trzeba wierzyć i inwestować, jeśli oczywiście jest zaangażowany i chce uprawiać tę dyscyplinę. Chyba, że jest u schyłku kariery, dostał już kilka szans, z których nie skorzystał — mówi Łukasz Kruczek. Zawodnicy długo współpracowali z psychologiem, który nauczył ich metod radzenia sobie ze stresem. Ale trener twierdzi, że w sporcie stres nie jest zły.
— Mówi się, że w stresie czujemy motyle w brzuchu, ale chodzi o to, żeby te motyle latały w kluczu. Stres trzeba trzymać w ryzach. Sztuką jest zapanowanie nad nim, żeby mobilizował, a nie spalał. A sportowcowi bez stresu brakuje iskry, motywacji do walki. Czasem widzimy, że zawodnikowi coś chodzi po głowie, nie jest w stanie się skoncentrować i nie są to problemy zawodowe. Moim zdaniem, najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa. Staramy się z nimi jak najwięcej rozmawiać. Konflikty się zdarzają i wśród zawodników, i w kadrze, ale dojrzeliśmy do tego, żeby otwarcie o nich mówić. U nas nikt się na siebie nie obraża. Jesteśmy drużyną, spędzamy ze sobą mnóstwo czasu i nauczyliśmy się otwarcie mówić wszystko, co nam nie pasuje — podkreśla Łukasz Kruczek. Przyznaje, że między jego zawodnikami jest rywalizacja, która ma ich pozytywnie nakręcać do walki, ale gdy przekracza zdrowe granice, trener ingeruje, bo najczęściej wtedy skoczkowie zaczynają popełniać błędy.
Burze mózgów
Jest zły, kiedy rzuca pomysł i nikt nie oponuje. Dla niego zgoda wszystkich to dramat. Lubi, jak chociaż jedna osoba ma wątpliwości, odmienne zdanie, bo to daje bodziec do dalszych przemyśleń. Ale najlepiej mu się myśli, kiedy biega lub jeździ na rowerze. Tak też rozładowuje stres i napięcie.
— Kiedy ludzie ze sztabu widzą, że idę biegać, mówią, że „znów przyjdzie mu do głowy coś nowego” i rzeczywiście tak jest. Wysiłek fizyczny odświeża mi głowę. A Hannu Lepistöe przynosił pomysły po poobiednich drzemkach — opowiada Łukasz Kruczek.
Na pytanie, co jest najtrudniejsze w jego pracy, bez wahania odpowiada, że liczba wyjazdów i dni poza domem. Choć na szczęście jest ich coraz mniej, bo mamy coraz więcej dobrych obiektów do treningów w kraju. Ale nawet gdy jest wieczorem w domu, a trwa zgrupowanie — wciąż zdarza mu się myśleć o pracy. Nie lubi, kiedy coś nie idzie, skoki nie wychodzą, mimo że problem został zidentyfikowany. Przyznaje, że brakuje mu cierpliwości, gdy zmiany idą zbyt wolno. Ale w takich momentach bardzo ważne jest dla niego wsparcie całego sztabu.
— Zdarza się, że zawodnik przychodzi do mnie i mówi: „Trenerze, spokojnie. Poczekajmy kilka dni. Uda się” — opowiada Łukasz Kruczek.
I zazwyczaj zawodnik ma wtedy rację.
Łukasz Kruczek
Trener reprezentacji polskich skoczków narciarskich, czterokrotny indywidualny mistrz uniwersjady, mistrz Polski w skokach narciarskich. Trenuje również biznes. Współpracuje z firmą doradczą Leanpassion, która wspiera rozwój przedsiębiorstwa na zasadzie ciągłego doskonalenia i eliminacji marnotrawstwa zgodnie z koncepcją Lean Managent (szczupłe zarządzanie). Radosław Drzewiecki, prezes Leanpassion (na zdjęciu z prawej), dostrzega wiele analogii między światem sportu i biznesu. Twierdzi, że w obu przypadkach droga do zwycięstwa wymaga pracy u podstaw i pochylenia się nad każdym detalem. W ramach współpracy Leanpassion z Łukaszem Kruczkiem realizowany jest cykl 10 filmów instruktażowych, które koncentrują się na doskonaleniu pracy zespołów, poprawie efektywności zarządzania i zaangażowaniu pracowników.
Łukasz Kruczek
Trener reprezentacji polskich skoczków narciarskich, czterokrotny indywidualny mistrz uniwersjady, mistrz Polski w skokach narciarskich. Trenuje również biznes. Współpracuje z firmą doradczą Leanpassion, która wspiera rozwój przedsiębiorstwa na zasadzie ciągłego doskonalenia i eliminacji marnotrawstwa zgodnie z koncepcją Lean Managent (szczupłe zarządzanie). Radosław Drzewiecki, prezes Leanpassion (na zdjęciu z prawej), dostrzega wiele analogii między światem sportu i biznesu. Twierdzi, że w obu przypadkach droga do zwycięstwa wymaga pracy u podstaw i pochylenia się nad każdym detalem. W ramach współpracy Leanpassion z Łukaszem Kruczkiem realizowany jest cykl 10 filmów instruktażowych, które koncentrują się na doskonaleniu pracy zespołów, poprawie efektywności zarządzania i zaangażowaniu pracowników.



