W energetyce nie ma rynku, zostały zagrożenia

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2023-01-01 20:00

Mimo legislacyjnych zabiegów rządu, rachunki za prąd w 2023 r. mocno wzrosną. Chaos zagrozi nowym inwestycjom, a jedyną jasną perspektywą jest możliwe uwolnienie wiatraków na lądzie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co rok 2023 r. może energetyce przynieść w sferze legislacji
  • co zobaczymy w rachunkach za prąd
  • czy może nam zabraknąć prądu
  • jaką strategię przyjmie branża OZE
  • jaki efekt może mieć publikacja rekordowych zysków tradycyjnej energetyki
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W energetyce rok 2023 zacznie się od chaosu, potem będzie gorzej, a na końcu nadejdzie kolejna trudna zima.

Ponad 50 mld zł na dopłaty

Joanna Maćkowiak-Pandera, prezeska think tanku Forum Energii, przewiduje, że w 2023 r. odczujemy w pełni efekty zmian legislacyjnych ogłoszonych w końcówce 2022 r.

- Są wprowadzane w szybkim tempie, bez gruntownych wyliczeń, bez analizy skutków regulacji i z niepewnym finansowaniem. Dlatego spodziewam się zahamowania inwestycji w energetyce, a ponadto bałaganu i niepokoju związanego z niezbędnymi poprawkami i nowelizacjami – wylicza ekspertka.

Sceptycznie podchodzi też do efektów tych regulacji, bo rachunki za prąd i tak znacząco wzrosną. W zależności od grupy odbiorców będzie to wzrost wynoszący od 18 do 94 proc., a jednocześnie dopłaty do rachunków będą kosztować dużo ponad 50 mld zł.

- Komuś będzie trzeba zabrać – przypomina Joanna Maćkowiak-Pandera.

W rytmie kampanii

Energetyce nie pomogą zbliżające się wybory, ponieważ ceny energii, podobnie jak inflacja, będą bez wątpienia tematem kampanii.

- Rząd dużo wysiłku i pieniędzy wkłada w dopłaty do konsumpcji energii, a za mało angażuje się w kwestie związane z redukcją zapotrzebowania. To oznacza, że w 2023 r. możemy mieć problemy z podażą paliw i energii elektrycznej – przestrzega Joanna Maćkowiak-Pandera.

Przewiduje, że w styczniu i lutym sytuacja systemu energetycznego znowu będzie trudna. Będzie to konsekwencja blokowania sygnałów cenowych, które odzwierciedlają realny problem z podażą paliw.

OKIEM INWESTORA
Taktycznie opóźniamy inwestycje
Zbigniew Prokopowicz
prezes firmy Luneos, inwestującej w zieloną energię i transformację energetyczną

Rynek energii, czyli popyt i podaż wraz z ceną wyznaczaną przez krańcowe źródło energii, mieliśmy do listopada. Dziś rynku nie ma, został unicestwiony za pomocą działań interwencyjnych i chaosu legislacyjnego.

Według mnie cały ten chaos i interwencja były niepotrzebne. Przewiduję, że w 2023 r. ceny energii i tak będą niższe niż stałe ceny wyznaczone przez rząd. Spadną ze względu na zmniejszenie się popytu na energię. W 2022 r. w niektórych sektorach przemysłu popyt spadł nawet o 20 proc., a w 2023 r. to się jeszcze pogłębi.

Chaos i limity cenowe sprawią, że inwestycje w duże źródła odnawialne zostaną opóźnione lub nawet zahamowane. My, jako Luneos, opóźniamy oddanie niektórych instalacji co najmniej do końca 2023 r. To decyzja taktyczna, poczekamy na lepszy moment rozpoczęcia wytwarzania energii z tych źródeł.

Jednocześnie jesteśmy pewni, że w oczach inwestorów postrzeganie Polski się nie zmieniło i jest to nadal jeden z kluczowych rynków dla OZE. My też jesteśmy optymistami, ponieważ transformacja energetyczna jest nieunikniona, a ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla będą rosły.

10h musi odejść

Joanna Maćkowiak-Pandera nie wyobraża sobie, by w 2023 r. nie doszło w końcu do liberalizacji zasady 10h dla wiatraków, która blokuje rozwój tej technologii w Polsce.

- Nie ma tu racjonalnych argumentów – podkreśla.

Podobną nadzieję żywi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej.

- Spodziewam się, że w 2023 r. zostanie w końcu uwolniony potencjał lądowej energetyki wiatrowej. Ta ustawa to jest polska racja stanu, nie ma żadnych racjonalnych powodów do dalszego blokowania wiatraków na lądzie. Mam nadzieję, że dojdzie do tego już w styczniu – przewiduje Janusz Gajowiecki.

Grzegorz Należyty, prezes Siemens Energy, dodaje optymistycznie, że na Węgrzech sytuacja była podobna do sytuacji w Polsce, tzn. od odblokowania wiatraków uzależniona była wypłata unijnych pieniędzy.

– Dlatego Węgrzy znieśli tę blokadę. Odblokowanie budowy takich inwestycji w Polsce zdecydowanie ułatwi dalszy proces dekarbonizacji naszego sektora energetycznego - podkreśla Grzegorz Należyty.

Gaz do poprawki

Joanna Maćkowiak-Pandera przewiduje, że w 2023 r. Polskę czeka rewizja podejścia do gazu.

- Polska stawiała dotychczas na radykalne zwiększanie zużycia, ale teraz sytuacja jest inna, ponieważ konkurencja o gaz na rynku międzynarodowym i w różnych sektorach gospodarki jest ogromna – podkreśla.

Forum Energii uważa, że tam, gdzie jest to możliwe i kosztowo uzasadnione, trzeba będzie wspierać zmniejszenie zużycia gazu, poprawiać efektywność energetyczną i inwestować w OZE i inne czyste źródła. Takie plany powinny się znaleźć w zaplanowanej na początek 2023 r. aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040.

Na PEP 2040 czeka też Janusz Gajowiecki.

- Dla branży odnawialnej będzie miała duże znaczenie. Jeśli rzeczywiście podwyższone zostaną prognozy i cele, to dla inwestorów będzie to ważny znak. Będą mogli szykować zaplecze pod kątem przyszłych projektów – tłumaczy Janusz Gajowiecki.

Co przyniesie wiosna

Grzegorz Należyty z pewnym niepokojem czeka na wiosnę 2023 r.

- Energetyka stała się tematem społecznym i politycznym. Niewykluczone , że wiosną uwidoczni się w Europie niezadowolenie społeczne spowodowane wysokimi cenami prądu i ich konsekwencjami. To niezadowolenie będzie widoczne na całym kontynencie – przewiduje.

Prognozuje też, że pojawią się pytania o horyzont czasowy tak wysokich rachunków, a także o konkurencyjność Europy w przyszłości.

– Wiem, że będzie to intensywna polemika - zauważa Grzegorz Należyty.

Mimo to przypuszcza, że sankcje na rosyjskie surowce zostaną z nami na wiele lat, nawet jeśli dojdzie do jakiegoś rodzaju zawieszenia broni pomiędzy Rosja i Ukrainą.

– Większość krajów trwale przerzuci się na inne źródła energii - przewiduje szef Siemens Energy.

Od zimy do zimy

Ważnym tematem w 2023 r. będzie przyszła zima i przyszły sezon grzewczy.

- W 2022 r. udało się Europie wypełnić magazyny gazu, ale przy ogromnym koszcie, a ponadto był to gaz z Rosji. Kolejna zima zmusi nas do dalszej redukcji zapotrzebowania i poszukiwania źródeł dostaw – przewiduje Joanna Maćkowiak-Pandera.

Przyznaje jednocześnie, że z dzisiejszej perspektywy można się dziwić temu, jak bardzo polski sektor komunalny został w przeszłości zdominowany przez dostawy węgla z Rosji.

- Sądzę, że powstaną regulacje dla tego sektora, ograniczające ryzyko społeczne i polityczne w przyszłości. Przyśpieszy też proces rezygnacji z węgla w gospodarstwach domowych – uważa szefowa Forum Energii.