W warunkach kryzysu należy stawiać na eksport

Magdalena Kot
opublikowano: 2001-10-16 00:00

Zdaniem Franciszka Plaskury, prezesa spółki Rettig Heating, najbardziej dynamicznej firmy województwa śląskiego w roku 2000, receptą dla polskich firm w związku z załamaniem koniunktury na rynku krajowym jest intensyfikacja działań proeksportowych.

„Puls Biznesu”: Reetig Heating ma 50-proc. udział w krajowej produkcji urządzeń chłodniczych i grzewczych. Jak na rozwój firmy wpływa pogłębiający się kryzys gospodarczy?

Franciszek Plaskura: Recesja nie dotknęła jedynie naszego kraju. Jest to problem o zasięgu globalnym. Warto jednak zwrócić uwagę, że dotychczas nie spowodowała ona masowych bankructw firm. Trudno też mówić o wyraźnym wpływie dekoniunktury na powstawanie i rozwój nowych przedsiębiorstw. W Polsce sytuacja jest wyjątkowa, ponieważ firmy zachodnie starają się wyeksportować do Polski wszytskie nadwyżki produkcyjne, co powoduje ostrą konkurencję. Moim zdaniem, jedynym wyjściem dla polskich firm jest zwiększanie lub utrzymywanie udziału na rynku, obniżanie kosztów, podnoszenie jakości oraz poszukiwanie nowych rynków zbytu.

Na przykładzie naszej firmy mogę stwierdzić, że recesja w polskiej gospodarce wpłynęła na podniesienie poziomu eksportu, który stanowi 40 proc. naszej produkcji. Obecnie sprzedajemy nasze grzejniki PURMO do większości krajów Europy Środkowej i Wschodniej, Chin i Anglii.

Intensyfikacja działań proeksportowych nie wynikała jednak z konieczności zrównoważenia strat spowodowanych spadkiem sprzedaży w kraju. Przeciwnie, corocznie odnotowujemy jej systematyczny wzrost. Ekspansja międzynarodowa daje jednak możliwość lepszego wykorzystania posiadanych mocy produkcyjnych i daje jednocześnie margines bezpieczeństwa. Dzięki niemu nie obawiamy się sytuacji, w której stanęlibyśmy przed koniecznością ograniczania produkcji, co się zdarza firmom skoncentrowanym na jednym rynku.

„PB”: Państwa firma, jak wiele innych, powstała w wyniku prywatyzacji dawnego przedsiębiorstwa państwowego. Czy taki start utrudnił, czy ułatwił późniejszą działalność firmy?

F.P.: To prawda. Spółka powstała w 1993 roku jako joint venture pomiędzy Hutą Silesia i Rettig Varme z Finlandii. W krótkim jednak czasie inwestor zagraniczny — Rettig Varme z Finalandii i Rettig Heating BV z Holandii — stał się właścicielem 100 proc. udziałów. Powstały wówczas trzy specjalistyczne linie produkcyjne grzejników oraz lakiernia. Doszło także do połączenia dwóch sektorów firmy, Rettig Polska, zajmującej się działalnością handlową, i Rettig Silesia, odpowiedzialnej za produkcję. Zmianom tym nie towarzyszyła żadna zmiana struktury własności. Właścicielami firmy pozostaje rodzina von Rettig z Holandii. Jak więc widać, spuścizna w postaci zadłużonego przedsiębiorstwa nie wpłynęła negatywnie na rozwój firmy.

Jednak głównym czynnikiem wpływającym na rynkową pozycję, oczywiście poza inwestycjami w rozwój firmy, była sprzyjająca sytuacja gospodarcza, dzięki której właściciel koncernu, do którego należy Rettig Heating, osiągnął w Europie pozycję lidera w dziedzinie produkcji grzejników płytowych. Natomiast na gruncie krajowym, na szybki rozwój wpływ miała w dużej mierze prorozwojowa atmosfera gospodarcza lat 90. Okres ten również stał się szansą na zdobycie wysokiej pozycji rynkowej. Sprzyjała temu zarówno duża liczba inwestycji budowlanych jak i fakt, że Rettig Heating było wówczas jedyną firmą, oferującą urządzenia grzewcze i chłodnicze wysokiej klasy, o czym świadczy uzyskany w 1995 roku certyfikat ISO 9002.

„PB”: Jak ocenia Pan warunki, które Polska stwarza inwestorom, szczególnie tym zagranicznym?

F.P.: Mimo obiegowej opinii o tworzeniu preferencyjnych warunków dla zagranicznych inwestorów, Polska nadal pozostaje krajem, w którym zagraniczne podmioty są dyskryminowane. Pokutuje tu przekonanie o konieczności ochrony rodzimego majątku przed kapitałem zagranicznym. Ten negatywny stosunek do inwestycji zagranicznych oraz polskich z udziałem zagranicznego kapitału, uwidacznia się w naszym ustawodawstwie. Szczególnie uciążliwe są przepisy kodeksu pracy, zniechęcające do zwiększania zatrudnienia oraz regulacje podatkowe, zbyt zawiłe i nieprecyzyjne. Równie dużym problemem są drogie kredyty oraz wsparcie przez państwo firm nierentowanych kosztem liderów gospodarki.

„PB”: Za granicą panuje opinia o niskiej jakości i wydajności polskich pracowników. Czy może ona ulec zmianie w wyniku doświadczeń zachodnich inwestorów, działających w Polsce?

F.P.: Uważam, że wielu z nich już dziś zmieniło swoją opinię na temat Polaków i ich pracy. Polska kadra, niezależnie od szczebla, potrafi dobrze i efektywnie pracować. Rettig Heating od początku istnienia było traktowane jako samodzielne polskie przedsiębiorstwo. Nasza praca i osiągnięcia były dla właściciela koncernu dowodem na to, że oparcie działalności jedynie na polskich pracownikach przynosi dobre efekty. Myślę, że nie bez znaczenia jest tutaj system rekrutacji. Preferujemy ludzi młodych (średnia wieku pracowników nie przekracza 32 lat). Jednak najważniejsze są kwalifikacje zarówno pracowników jak i dealerów prowadzących dystrybucję naszych produktów.