Węgiel jak transatlantyk

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2016-02-08 22:00

Sektor węglowy zmienia kurs powoli. Widać to w liczbach — poprawiają się, ale tylko ciut ciut

Liczby są dopiero wstępne, ale już dają obraz sytuacji.

— W zeszłym roku wydobycie w polskich kopalniach wyniosło 72,2 mln ton węgla, czyli niemal tyle samo, ile przed rokiem, kiedy sięgnęło 72,5 mln ton — mówi Henryk Paszcza, szef katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP).

Dane obejmują wydobycie wszystkich kopalni węgla, czyli zarówno państwowych (Kompanii Węglowej (KW), Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW), Tauron Wydobycie, Węglokoks Kraj i Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK), jak i prywatnych (PG Silesia, Siltech i Ekoplus). Brakuje jeszcze zbiorczych danych finansowych (będą po 10 lutego), na które rynek czeka w napięciu. Trudno się dziwić — ostatnie dane, czyli np. łączna strata netto polskich kopalni za trzy kwartały 2015 r., były spektakularne — aż 1,7 mld zł na minusie.

Nadpodaż jest i będzie

— Czyli nic się nie zmienia — tak dane o wydobyciu za zeszły rok komentuje Mirosław Taras, były prezes KW, wcześniej wieloletni prezes lubelskiej Bogdanki, a dziś doradca australijskiej firmy PD Co, która planuje budowę kopalni węgla od podstaw. W obliczu spadku globalnych cen węgla i globalnej nadpodaży tego surowca jedynym ratunkiem jest ograniczenie wydobycia i ograniczenie kosztów, obejmujących i zbędny majątek, i nadmierne zatrudnienie.

— Krajowa produkcja węgla na dzień dobry powinna spaść o 5 mln ton rocznie. Utrzymywanie obecnego poziomu tylko powiększa nadpodaż — twierdzi Mirosław Taras.

Wielu ekspertów i menedżerów podziela tę opinię, ale politycznie ten plan był dotychczas trudny do zaakceptowania. Priorytetem dla bankrutujących firm, a zwłaszcza dla gigantycznej KW, jest przecież zachowanie płynności, bo to pozwala zachować miejsca pracy. Dlatego KW stawiała w zeszłym roku na zwiększanie produkcji i sprzedaży, bez oglądania się na cenę. W efekcie produkcja węgla w KW wzrosła o 2,6 proc., do 26 mln ton, wypychając z rynku przede wszystkim KHW i Bogdankę, a także kopalnie SRK.

Eksport nie pomoże

Maciej Bobrowski, szef działu analiz w Domu Maklerskim BDM, był świadomy tych realiów i nie oczekiwał mniejszego wydobycia.

— Stabilna wielkość wydobycia to dla mnie żadne zaskoczenie. Szefowie spółek górniczych zapowiadali przecież, że będą neutralizowaćspadek cen wysokim wolumenem produkcji i sprzedaży. W tym roku też nie spodziewam się przełomu — produkcja nadal powinna być stabilna, z niewielką tendencją spadkową — uważa Maciej Bobrowski.

Problem w tym, że w długim terminie strategia niskich cen i strat się nie sprawdzi. Pomóc mógłby eksport, ale dane ARP są bezlitosne — w 2015 r. eksport wyniósł tylko 9 mln ton, po wzroście o 700 tys. ton. — To wręcz śmieszny wzrost. Kropla w morzu potrzeb — uważa Mirosław Taras. Sceptyczny jest też Maciej Bobrowski.

— Rynki eksportowe nie są otwarte na produkowany przez śląskie kopalnie miał węglowy. Światowe trendy też nie napawają optymizmem — mówi Maciej Bobrowski, odnosząc się m.in. do strategii ograniczenia wykorzystania węgla przez Chiny i USA.

Trzy kopalnie na plusie

Szczęśliwie wzrost wydobycia nie jest jedynym pomysłem zarządu KW na przyszłość. Prezes Krzysztof Sędzikowski po raz pierwszy pochwalił się liczbami, które mają dawać szanse na uleczenie giganta, który de facto jest bankrutem. Leczenie będzie trudne, bo z 11 kopalni, które docelowo mają zostać wniesione do Polskiej Grupy Górniczej (PGG to filar planu ratunkowego dla KW), na plusie są… trzy (patrz wykres obok). Dla Mirosława Tarasa to mało.

— Te trzy kopalnie, plus Ziemowit i Piast, to pięć zakładów, które mają przyszłość. Tylko pięć — stwierdza Mirosław Taras.

— Powiedziałbym raczej, że w dzisiejszych warunkach aż trzy zakłady są rentowne. I na dodatek są to kopalnie 100-letnie, co obala tezę, że stare zakłady są z definicji do zamknięcia — oponuje Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, dziś zaangażowany w budowę prywatnej kopalni. Dla zarządu KW jest to „aż”. Gigant chwali się też, że EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja) wyniosła w 2015 r. 994,4 mln zł, wobec planu na poziomie 703 mln zł. Jaki był wynik netto — nie wiadomo.

Mniej ludzi, mniej kosztów

W osiągnięciu wyników pomogło obniżenie jednostkowego kosztu produkcji. W 2014 r. wynosił 283 zł na tonę węgla, a w 2015 r. już tylko 259 zł (dane dla KW). W 2017 r. ma to być już 214 zł. Zbito ten koszt spadkiem zatrudnienia. Na początku 2014 r. KW zatrudniała 41,3 tys. osób, a dziś 38,9 tys. Wzrosła też wydajność pracy — z 55 ton na pracownika na początku 2014 r. do 67 ton pod koniec 2015 r.

— Jeśli to tylko efekt wydłużenia godzin pracy lub zwiększenia liczby zmian, to nie jest to trwała poprawa — zauważa Mirosława Taras. W efekcie koszty produkcji spadły o ponad 620 mln zł rocznie, a osobowe — które budzą najwięcej emocji — o ponad 380 mln zł rocznie. Koszty osobowe stanowią dziś ponad 53 proc. kosztów produkcji węgla w KW. I to tych wydatków dotyczą negocjacje, które rząd i zarząd prowadzą ze związkami zawodowymi. © Ⓟ