Wejście euro nie stanowi problemu

Tadeusz Stasiuk
opublikowano: 1998-12-18 00:00

WEJŚCIE EURO NIE STANOWI PROBLEMU

Wprowadzenie nowej waluty nie jest postrzegane przez spółki jako czynnik ryzyka

Już za dwa tygodnie 11 krajów wchodzących w skład tzw. grupy euro wprowadzi jednolity system walutowy oparty na nowej jednostce płatniczej. Choć zmiany te nie dotyczą bezpośrednio finansów polskich firm, niemniej jednak wystąpią liczne problemy z tym związane.

Dotychczas przedstawiciele polskich firm bagatelizują jednak kwestię wprowadzenia euro do rozliczeń. Uważają, iż pojawienie się zupełnie nowej waluty nie spowoduje istotnych zmian w ich działalności handlowej.

Po staremu, ale...

Zdaniem Kazimierza Liszki, głównego księgowego Mostostalu Zabrze, kontakty spółki z podmiotami z Unii nie ulegną większym zmianom, bo kontrahenci na bieżąco informują o zachodzących zmianach. Pewne watpliwości ma jednak Jacek Dauenhauer, dyrektor finansowy PGF.

— Nasz import bezpośredni nie jest zbyt duży, dlatego euro nie będzie takim problemem. Dopiero wejście do Polskiej Grupy Farmaceutycznej spółki Carbo, może nieco zmienić tę sytuację. Import bezpośredni tej grupy w 1997 roku wyniósł 13,5 proc. co jest już wartością znaczącą — mówi Jacek Dauenhauer.

Niskie ryzyko

Problemu dla spółek nie stanowi także fakt, że zaciągane kredyty walutowe będą musiały być zdenominowane w euro. Ustabilizowanie stóp procentowych w krajach euro na poziomie 3 proc. powinno, zdaniem przestawicieli spółek, gwarantować, iż koszty obsługi tych kredytów praktycznie nie wzrosną. Istnieje jednak obawa, że przy ujednolicaniu oprocentowania niektóre z nich podrożeją. Według dyrektora PGF, nie należy się tego bać.

— Posiadany przez nas kredyt walutowy rozliczny był w markach. Nie spodziewam się, by po wejściu euro jego oprocentowanie mogło znacząco odbiegać od dotychczasowego — dodaje Jacek Dauenhauer.

O ile jednak euro na razie nie znajdzie bezpośredniego odzwierciedlenia w finansach, o tyle może przysporzyć sporo kłopotów działom księgowym i informatycznym. Przeliczenie większości transakcji na euro grozi wydłużeniem czasu potrzebnego do rozliczania kontraktów. Jednak i pod tym względem spółki nie odbierają tego jako zagrożenia.

— Kłopoty te powinien rozwiązać pion informatyczny, który pracuje także nad tzw. problemem roku 2000. Dlatego nie spodziewam się dodatkowych trudności na tym polu — mówi Ireneusz Malowański, kierownik działu finansów Stomilu Olsztyn.

Ryzyko istnieje

Tego ogólnego optymizmu nie podzielają specjaliści z rynku kapitałowego.

— Problemem nie jest tylko wprowadzenie nowej waluty. Bardzo niebezpieczne dla polskiej gospodarki może okazać się ujednolicenie cen w państwach jedenastki. Doprowadzi to do natychmiastowej likwidacji różnic cenowych w poszczególnych krajach. Tym samym można się spodziewać gwałtownego wzrostu konkurencji na rynkach Unii. Zauważalny stanie się bardzo silny podział pomiędzy kraje Unii a rynki zewnętrzne — tłumaczy Roman Sosnowski, doradca inwestycyjny WBK Asset Management.

Pogląd ten podziela Adam Chełchowski, doradca Credit Suisse Asset Management. Twierdzi on, że samo wprowadzenie euro niewiele zmieni. Przynajmniej do czasu integracji Polski ze strukturami Unii. Kłopoty polskich firm wynikać będą głównie ze spowolnienia wzrostu gospodarczego na zachodzie Europy. Doradca jest pod tym względem pesymistą i twierdzi, że mimo iż euro powinno być czynnikiem stabilizującym i sprzyjającym poprawie koniunktury, nie będzie jednak mogło skutecznie przeciwstawić się regresji gospodarczej.