W górę: Jørgen Bang-Jensen
Prezes spółki P4, operatora sieci Play, podczas XXVI Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju odebrał przyznaną przez radę programową nagrodę dla Firmy Roku Europy Środkowej i Wschodniej. Honorowy tytuł zadedykował milionom klientów oraz ośmiu tysiącom pracowników, którzy wspólnie spowodowali, że niemożliwe stało się możliwe. Rzeczywiście, sukces P4 zaskoczył mobilną branżę. Obecna na polskim rynku od 2007 r. sieć Play założona została przez giełdową Netię, która już rok później sprzedała udziały islandzkiemu Novatorowi i greckiemu Tollertenowi. Ówczesna wycena sieci szacowana była na 2,5 mld zł. Wtedy wydawało się, że polski rynek mobilny jest już trwale podzielony między trzech wielkich graczy, rywalizujących ze sobą jedynie o kolory medali. Niedoceniany nowicjusz jednak wdarł się szturmem na podium i obecnie jest — uwzględniając liczbę klientów — srebrnym medalistą. P4 stała się dojrzałym graczem o stabilnych wynikach finansowych, dlatego jej zagraniczni współwłaściciele dojrzeli do sprzedaży udziałów w szczycie rynkowego powodzenia. Szykuje się ogromna transakcja, akcjonariusze wyceniają spółkę na 12 mld zł z uwzględnieniem długu. Krynickie wyróżnienie spadło zatem P4 z nieba w biznesowo idealnym momencie. © Ⓟ
W górę: Sławomir Halbryt
Prezes gdańskiej spółki akcyjnej Sescom odebrał w Krynicy-Zdroju przyznaną przedsiębiorcom pierwszy raz nagrodę specjalną. Rada programowa forum zadedykowała swoją decyzję „ukrytym czempionom”, czyli firmom, które z małych biznesów lokalnych przekształcają się w międzynarodowych liderów w swoich kategoriach. Wzorcowym reprezentantem takich podmiotów jest właśnie działająca na skalę europejską grupa Sescom, która wyrosła z przedsiębiorczości rodzinnej. Świadczy usługi dostaw, integracji i serwisu infrastruktury IT, wdraża i utrzymuje systemy magazynowe, instalacje teletechniczne i niskoprądowe, dostarcza i uruchamia sprzęt komputerowy oraz aplikacje, wdraża i utrzymuje rozwiązania sieciowe, diagnozuje i naprawia sprzęt różnych producentów. © Ⓟ
W dół: Dawid Jackiewicz
Historia kolejnych rządów III Rzeczypospolitej uczy, że krzesło ministra skarbu państwa (niegdyś — przekształceń własnościowych) jest najgorętsze. Szefowie tego resortu zbierali najwięcej wniosków o wotum nieufności i bywali najczęściej wymieniani. Okoliczności usunięcia Dawida Jackiewicza okazały się jednak zaskakujące. Minister realizował plan stopniowego wygaszania ministerstwa i zastąpienia go od 1 stycznia 2017 r. organem niższej rangi. Oczywiście był pewien, że nie tylko doprowadzi proces do końca, lecz zgrabnie przeskoczy z chwiejnego krzesła rządowego na miękki fotel szefa nowej instytucji. Niespodziewanie dla siebie otrzymał jednak polityczny cios i to od samego Jarosława Kaczyńskiego. 11 września podczas konwentyklu PiS prezes nie zgłosił Dawida Jackiewicza do komitetu politycznego, w którym minister (wcześniej europoseł) zasiadał w kadencji 2013-16. Szybko się okazało, że to właśnie szef skarbu jest głównym partyjnym adresatem ostrych słów prezesa: „Musimy gorącym żelazem wypalić w urzędach i spółkach tych, którzy myślą tylko o sobie”. Podjął jeszcze walkę o umożliwienie mu wygaszenia ministerstwa, ale decydent okazał się nieubłagany i premier Beata Szydło ogłosiła odwołanie ministra z powierzeniem likwidacji resortu Henrykowi Kowalczykowi, szefowi Stałego Komitetu Rady Ministrów. Szok Dawida Jackiewicza był tym większy, że dosłownie trzy dni przed skazaniem go na partyjną banicję był królem życia. Podczas XXVI Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju pozycjonował się na rządową gwiazdę — premier otworzyła wystawę stworzonej przez niego, a sfinansowanej przez największe państwowe spółki tzw. Polskiej Fundacji Narodowej. Podczas inauguracji forum to minister skarbu przemawiał w imieniu rządu, gdy wicepremier Mateusz Morawiecki siedział jako prosty panelista. Paradoks polega na tym, że poczynione właśnie w Krynicy obserwacje i zebrane wieści utwierdziły prezesa PiS w przekonaniu, że generalnie słuszna polityczna zasada „Teraz k… my” przybrała w państwowych firmach pod władzą Dawida Jackiewicza formę zbyt nepotyczną i kompromitującą tzw. dobrą zmianę. © Ⓟ
