Twórcza księgowość w WorldCom była w środę przyczyną paniki na giełdach całego świata. Przecena nie ominęła GPW. Gdyby nie OFE, spadki mogły być dużo większe.
W ostatnich tygodniach inwestorzy na świecie pozbywali się akcji spółek. Panikę na rynku wywołała wiadomość o kłopotach WorldCom. Drugi co do wielkości operator telefonii międzystrefowej w USA poinformował, że jego dyrektor finansowy źle zaksięgował wydatki na blisko cztery mld USD. Według analityków WorldCom może mieć problemy z uzyskaniem wsparcia finansowego. Grozi mu nawet bankructwo.
Na wiadomość o kłopotach WorldCom japoński indeks Nikkei stracił 4 proc., a koreański Kospi — 7 proc. Europejskie indeksy spotkała podobna przecena. Do godziny 9.20 Eurotop 300 spadł o 4,02 proc., a Eurostoxx 50 zniżkował o 4,64 proc. WIG 20 spadł o 4,4 proc., ale po kwadransie rynek ochłonął.
Najbardziej traciły spółki z sektora TMT. Wyprzedawano też akcje fim, w których istniało ryzyko pogorszenia kondycji finansowej.
Wartości wielu głównych indeksów światowych zjechały nawet poniżej poziomu z 11 września 2001, gdy doszło do zamachów na Nowy Jork i Waszyngton. Stało się tak m.in. z amerykańskim Nasdaq Composite i S&P; 500, francuskim CAC 40, brytyjskim FTSE 100 czy niemieckim DAX. Warszawska giełda jeszcze się broni, ale zdaniem specjalistów w tym roku możliwy jest spadek WIG 20 do poziomu 1000 pkt.
Główna przyczyna wyprzedaży akcji to przede wszystkim niepewność związana z sytuacją polityczną i gospodarczą.
— Inwestorzy obawiają się terrorystów. Polityka prowadzona wobec Afganistanu i Autonomii Palestyńskiej wcale ich nie zmniejszyła. Zbliżające się święto niepodległości w USA może być dla okazją do przeprowadzenia kolejnych zamachów — uważa Radosław Solan, analityk BDM PKO BP.
Jego zdaniem, niepewność polityczna dużo mniejsze znaczenie ma dla graczy działających na giełdach europejskich. Tam o przecenach decyduje głównie fatalna kondycja spółek związanych z branżą telekomunikacyjną. Zaufanie do spółek i ich zarządów spada.
— Inwestorzy są coraz mniej skłonni do akceptacji ryzyka związanego z działalnością przedsiębiorstw. Po aferach w Enronnie, a teraz w WorldCom, spada zaufanie nie tylko do spółek i ich zarządów, ale także do całego rynku akcji — twierdzi Piotr Bogusz, makler DI BRE Banku.
Złe nastroje na rynku amerykańskim mają również negatywny wpływ na inne rynki, w tym także GPW.
— Twórcza księgowość oraz przeszacowania aktywów spółek z sektora TMT w USA powodują również przeceny krajowych przedsiębiorstw. W środę podaż na GPW zgłaszają głównie gracze zagraniczni, dla których kursy akcji w Polsce są dość wysokie — mówi Grzegorz Stulgis, doradca inwestycyjny CS Asset Management.
Mimo złych nastrojów na świecie analitycy oczekują w najbliższym czasie wyhamowania gwałtownych spadków na GPW.
— Wczorajsze przeceny to efekt paniki wywołanej kumulacją negatywnych czynników zewnętrznych i wewnętrznych. Najbliższe sesje powinny przynieść jednak wyhamowanie spadków i stabilizację cen na obecnym poziomie — twierdzi Radosław Solan.
Podobnego zdania są inni specjaliści. Zwracają oni zwłaszcza uwagę na pozytywne działania funduszy emerytalnych.
— Obecne zniżki przede wszystkim są ograniczane przez działania OFE. Inwestorzy ci posiadają duże pakiety akcji największych spółek. Brak podaży z ich strony ogranicza dalsze spadki — uważa Grzegorz Stulgis.
Nie wszyscy wierzą jednak, że same fundusze mogą powstrzymać falę spadków. Zniechęceni do rynku mogą być zwłaszcza gracze indywidualni.
— Na początku lipca może dojść do powstrzymania przeceny i ukształtowania korekcyjnej fali wzrostowej, ale w długim terminie indeks WIG 20 powinien spaść poniżej 1 tys. punktów. Dodatkowo trzeba pamiętać, że dziś krajowe spółki są za drogie w stosunku do swoich branżowych odpowiedników w USA czy UE — mówi Piotr Bogusz.
W jego ocenie obecna sytuacja nie daje specjalnych podstaw do trwałych wzrostów, dlatego inwestorzy nie powinni spieszyć się ze zgłaszaniem popytu na notowane akcje, mimo ich dużej przeceny.