Rozmowy zarząd - strona społeczna rozpoczęły się 10 listopada, ostatnie spotkanie odbyło się 14 grudnia, ale „prowadzone negocjacje nie zakończyły się porozumieniem”. Tak wydarzenia z ostatnich tygodni relacjonuje Paweł Piwowarczyk, kierownik biura komunikacji należących do Grupy Azoty Zakładów Chemicznych Police.

Inaczej widzą to jednak przedstawiciele załogi.
- Zarząd z prezesem Wojciechem Wardackim jako głównym negocjatorem de facto nie przystąpił do negocjacji. Trudno tak nazywać uparte powtarzanie, że nie zmieni się stanowiska i nie ma o czym rozmawiać – uważa Jerzy Gośliński, przewodniczący zakładowej organizacji OPZZ.
Rozbieżności jest więcej. Zdaniem Pawła Piwowarczyka zarząd „kierując się ekonomiczną sytuacją spółki, bieżącymi możliwościami, przy uwzględnieniu potrzeb w szczególności inwestycyjnych oraz zagrożeń wynikających m.in. z trwającej pandemii, nie widzi przestrzeni do spełnienia postulatów przedstawionych przez stronę społeczną”. Według niego związkowcy żądali zwiększenia Funduszu Zakładowych Świadczeń Socjalnych o około 8 mln zł ponad odpis podstawowy wynikający z ustawy, a stanowisko zarządu polickich zakładów jest w tej sprawie zgodne z zaleceniami spółki matki, czyli Grupy Azoty.
Podkreśla, że premie w zachodniopomorskich zakładach „nie mają charakteru stałego dodatku kwotowego do wynagrodzenia, lecz naliczane są w zależności od poziomu realizacji określonych celów premiowych”.
Związkowcy uważają, że te argumenty są dla załogi zaskoczeniem. Przypominają, że całkiem niedawno Wojciech Wardacki publicznie chwalił się wynikami, jakie osiąga kierowana przez niego firma. Mówił m.in., że „pomimo wymagającego otoczenia rynkowego, w tym trwającej od wielu miesięcy pandemii koronawirusa, wyniki finansowe Grupy Azoty Police są stabilne, a realizowane inwestycje niezagrożone.”
Jerzy Gośliński dodaje, że znając zarówno aktualną sytuację spółki, która jest zaangażowana w inwestycję polimery, jak też pandemię wpływającą na całą gospodarkę, związkowcy chcieli tylko zachowania w 2021 r. dotychczasowego poziomu wynagrodzeń.
- Przy rosnącej inflacji i około 50 nowych podatkach, jakie wejdą w życie od stycznia, pracownicy i tak poniosą uszczerbek. Tylko brak porozumienia co do premii i zapisów o funduszu socjalnym oznacza 5-procentowe obniżenie wynagrodzeń pracowników – wyjaśnia szef zakładowego OPZZ.
Skąd zatem kwota 8 mln zł? Jerzy Gośliński tłumaczy, że brak porozumienia oznacza – zgodnie z zapisami w Zakładowym Układzie Zbiorowym Pracy (ZUZP) - że premia na kolejny rok to tylko 70 proc. ubiegłorocznej.
- Brakujące 30 proc. to dla nas utrzymanie dotychczasowego poziomu wynagrodzeń, a dla zarządu najwyraźniej dodatkowy wydatek – dodaje szef związkowców.
15 grudnia upłynął zapisany w ZUZP termin na porozumienie.
- Pierwszy raz w historii zakładów nie ma porozumienia z pracodawcą. Dotychczas zawsze udawało się nam je osiągnąć – mówi Jerzy Gośliński.
W tej sytuacji sześć organizacji związkowych, zgodnie z zapisami ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, wyznaczyło na 21 grudnia nowy termin zakończenia negocjacji.
- Jeśli do tego dnia nie dojdziemy do porozumienia, 22 grudnia rozpocznie się spór zbiorowy – twierdzi Jerzy Gośliński.