Zakończył się dwutygodniowy maraton uzgodnień w sprawie częściowego lub całkowitego uwolnienia ponad 200 profesji.
— Będę jeszcze indywidualnie spotykał się z niektórymi ministrami, aby przekonać ich do poszerzenia tej listy. Jeśli uda się to przeprowadzić przez Sejm, będzie to największy zastrzyk wolności gospodarczej od czasu ustawy ministra Mieczysława Wilczka z 1988 r. — mówi Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości.
Minister ma nadzieję, że jeszcze w tym roku parlament uchwali przynajmniej pierwszą z zapowiadanych transz deregulacji, które dotyczą 49 zawodów. Na razie jednak w tej sprawie jeszcze nie opowiedział się rząd. W planie deregulacji istnieje wyznaczona przez Komisję Europejską lista zawodów, które muszą pozostać regulowane. To np. lekarze, pielęgniarki, położne, architekci, zawody prawnicze. Nie wyklucza to jednak zmian w ich funkcjonowaniu.
— Nie planujemy żadnych działań mających otwierać dostęp do zawodów medycznych. Natomiast w kwestii pozostałych zawodów wychodzę z założenia, że nie powinno być świętych krów. Przykład profesji prawniczych pokazuje, że poziom regulacji jest kwestią otwartą — dodał Jarosław Gowin.
49
Taka liczba zawodów znalazła się w pierwszej turze deregulacji. Parlament może ją przegłosować jeszcze w tym roku.