WIELE MLECZARNI ZNIKNIE Z RYNKU
Przetrwają tylko producenci wysoko przetworzonych wyrobów
ZOSTANĄ TYLKO SPECJALIŚCI: Kreowanie liderów rynku przetworów mlecznych musi się rozpocząć od zakładów najlepiej zarządzanych — uważa Szczepan Skomra, prezes zarządu Spółdzielni Mleczarskiej Spomlek w Radzyniu Podlaskim. fot, Borys Skrzyński
Ponad 90 proc. z 280 obecnie działających mleczarni zmieni właściciela bądź upadnie. Pozostanie 20-30 najlepszych producentów, którzy będą skupiali wokół siebie słabsze podmioty.
Słabość polskiego mleczarstwa wobec zachodniej konkurencji pokaże już najbliższy rok. Masowe bankructwa mleczarni spowodują również obecna trudna sytuacja w sektorze mlecznym oraz nowe rozporządzenia dotyczące producentów i przetwórców mleka.
Zdaniem Szczepana Skomry, prezesa zarządu Spomleku (według rankingu Krajowego Porozumienia Spółdzielni Mleczarskich — najlepszej spółdzielni mleczarskiej działającej obecnie na polskim rynku), jest to proces nieunikniony i spóźniony o co najmniej parę lat. I tak już ponad 20 proc. polskiego rynku przetworów mlecznych należy do firm zagranicznych.
Trudny przeciwnik
Zdaniem prezesa Skomry, będzie to dopiero początek agresywnej wojny, która rozpocznie się na naszym rynku między inwestorami zagranicznymi a krajowymi przetwórcami mleka. Świadczy o tym choćby ostatnie wzmożone zainteresowanie francuskich koncernów polskimi spółdzielniami. Prezes Skomra uważa, że wyjściem z sytuacji byłoby szybkie łączenie się mleczarni i wykreowanie silnych liderów, którzy mogliby pod swoją marką skupić słabsze podmioty.
Rynek staje się z każdym dniem trudniejszy. Mleczarnie, które dotychczas eksportowały swoje produkty, teraz zarzucają nimi rynek polski.
Przesycony rynek
— W ubiegłym roku mleczarnie wysyłały swoje produkty zarówno na Wschód, jak i na Zachód, a eksport stanowił znaczący odsetek w sprzedaży tych firm, a co więcej — bardzo dynamicznie się rozwijał. Branża zrealizowała duże inwestycje, które teraz nie mogą na siebie zarobić — mówi Szczepan Skomra.
W rezultacie większość mleczarni produkuje pełną gamę produktów, których nie może wypromować z powodu braku pieniędzy. Bez promocji wyroby te nie wejdą na ogólnopolski rynek. W efekcie linie technologiczne, często o bardzo wysokim poziomie technicznym, są tylko częściowo wykorzystane.
— Spomlek od dawna rozwija produkcję serów i ta część zakładów jest najbardziej dofinansowywana, co pozwoliło na specjalizację i zdobycie rynku — tłumaczy Szczepan Skomra.
W Spomleku produkuje się obecnie już 10 tys. ton serów w ciągu roku. Dzięki temu firma z Radzynia Podlaskiego zdobyła pozycję jednego z liderów nie tylko na rynku krajowym, ale również europejskim.
Kreowanie liderów
Zdaniem prezesa Spomleku, nie wszystkie mleczarnie można wrzucić do jednego worka. Są bowiem zakłady zarządzane nieomal wzorcowo, od których powinna się zacząć konsolidacja tej branży. Takim przykładem jest mleczarnia w Grajewie, gdzie idealnie trafiono z produktem i w szybkim tempie zdobył ona znaczną część rynku. Teraz zaś sama marka pcha zakład do przodu.
— Tak powinny działać pozostałe zakłady. Należy dobrze wypromować jeden własny produkt, w produkcji którego specjalizowałyby się, a następnie wykorzystać obecną koniunkturę, która potrwa jeszcze maksymalnie 5-6 lat, do momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej. W tym czasie urządzenia zdążyłyby się zamortyzować — twierdzi Szczepan Skomra.
Jedynie takie podejście do problemu pozwoliłoby prowadzić mleczarniom właściwą politykę cenową, jakościową czy reklamową. Niezbędne, zdaniem Szczepana Skomry, jest też natychmiastowe uruchomienie eksportu, aby uregulować rynek. Na razie jeszcze żadna z mleczarni, wobec których uchylono zakaz eksportu przetworów mlecznych na rynki unijne, nie eksportuje na te rynki, gdyż nadal nie otrzymały one pozwolenia na eksport.Według prezesa Spomleku, Unia Europejska chce coś w zamian, najprawdopodobniej oczekuje ustępstw w innych sektorach przetwórstwa.
Trzeci kontyngent do USA
Niezależnie od pozwoleń na eksport do krajów Unii Europejskiej, resort gospodarki chce wynegocjować trzeci kontyngent na eksport serów do Stanów Zjednoczonych. Spomlek na własny koszt zbadał chłonność rynku amerykańskiego na polskie sery i jest przekonany, że można tam ich wysyłać bardzo dużo. Zaporą dla polskich eksporterów są jednak bardzo wysokie stawki celne, które powodują, że bez dodatkowego kontyngentu eksport na rynek amerykański jest wysoce nierentowny. Gdy próby negocjacji się powiodą, na początek na rynek amerykański mogłoby trafić kilkaset ton serów.