Wielkopolska Sieć Szerokopasmowa, budująca sieć na unijnym dopalaczu, zorganizowała spotkanie z operatorami, którzy mogliby z niej skorzystać. To było pierwsze tego typu spotkanie dla sieci budowanych z unijną pomocą, które dawało obraz, czy operatorzy są w ogóle zainteresowani działaniem na tej sieci.
— Jest ogromne zainteresowanie współpracą ze strony małych i średnich operatorów. Na spotkania przychodzi około 40 operatorów, plus przedstawiciele izb gospodarczych reprezentujących tych najmniejszych. Operatorzy chcą korzystać z sieci światłowodowej NGA, umożliwiającej świadczenie usług multimedialnych i szybkiego internetu — mówi Anna Streżyńska, szefowa rady nadzorczej WSS.
Budowa sieci szerokopasmowych, do których Unia chce dopłacić 1 mld EUR, może spowodować duże zmiany na telekomunikacyjnej mapie Polski, która jest w unijnym ogonie pod względem dostępu do szerokopasmowego internetu. Dzięki unijnym funduszom może też powstać znacząca (choć rozdrobniona) konkurencja dla Orange Polska (TP), które teraz ma najbardziej rozległą sieć szkieletową w Polsce.
— Zrodzi się konkurencja dla TP w warstwie szkieletowej i detalicznej. Duże kablówki będą mogły wyjść z miast i rozbudowywać swoją sieć w mniejszych miasteczkach, a mali i średni dostawcy internetu rozszerzą działalność swoich sieci — mówi Anna Streżyńska.
Na obszarach białych plam, gdzie dziś nikomu się nie opłaca budować dostępu do internetu, operator hurtowy taki jak WSS będzie mógł obniżyć ceny dostępu do sieci, by w ten sposób zachęcić operatorów końcowych do współpracy. Ci będą mogli przenieść część z tej obniżki na klienta końcowego. Nie mówiąc o tym, że standardowo zwiększenie konkurencji wpływa na obniżkę cen. Ta bajka może się ziścić, ale jest kilka problemów. Jeden główny — czas, którego jest za mało, by zbudować sieci i rozliczyć unijne finansowanie do 2015 r.
— Jest ryzyko niewystarczającego czasu na zrealizowanie do końca projektów — przyznaje Małgorzata Olszewska, wiceminister MAiC, równolegle wyliczając wiele rządowych inicjatyw, które powinny pomóc samorządom przyspieszyć i ułatwić prace nad budową sieci. Drugim problemem są pieniądze. Rachunek ekonomiczny w wielu wypadkach się nie spina — 14 lub 20 lat czekania na zwrot z inwestycji to dużo.
Są też obawy, że część z tych sieci będzie stała pusta, bo nie będzie wystarczającej liczby chętnych. Ich brak oznacza, że budowa sieci do klienta może być nieopłacalna w miejscach o mniejszym zaludnieniu. Ponadto przedsiębiorcy narzekają, że samorządy chcą na nich zrzucić całe ryzyko inwestycji.
— Projekty „Polski szerokopasmowej” są niestety obarczoneznacznym ryzykiem. Istnieje niebezpieczeństwo, że Polska nie będzie w stanie efektywnie wykorzystać unijnego dofinansowania na te sieci, względnie w przyszłości utrzymanie tych sieci będzie wymagać dodatkowych subsydiów — mówi Jerzy Kalinowski, partner w KPMG.