Wierzejki na minie

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2013-08-28 00:00

Polskie mięso, hiszpańska wrzutka i rosyjska blokada. Na wstrzymaniu eksportu spółka straci nawet 100 mln zł rocznie. Sprawca problemu pozostaje nieznany

To wygląda jak scenariusz taniego filmu sensacyjnego — partia towaru wyjeżdża z Polski, jedzie okrężną trasą, a w miejscu docelowym okazuje się, że zawartość samochodu się zmieniła, chociaż plomby pozostały nietknięte. W życiu tanio jednak nie wyszło. Ten scenariusz będzie kosztował mięsne Wierzejki, jednego z największych pracodawców w woj. lubelskim i właściciela sieci sklepów firmowych, niemal 100 mln zł rocznie.

SZYBCY
 I ZABLOKOWANI:
 Przez ostatnie lata
 branża mięsna
 rosła w tempie
 około 2 proc. rocznie,
 a my 10 razy
 szybciej. Po zablokowaniu
 eksportu
 do Rosji musieliśmy
 ograniczyć uboje.
 Apelujemy do polityków
 i weterynarzy
 o pomoc, dyplomatyczne
 wsparcie
 i pilne wyjaśnienie
 sprawy — mówi
 Adam Zdanowski,
 współwłaściciel
 Zakładu Mięsnego
 Wierzejki.
 [FOT. GK]
SZYBCY I ZABLOKOWANI: Przez ostatnie lata branża mięsna rosła w tempie około 2 proc. rocznie, a my 10 razy szybciej. Po zablokowaniu eksportu do Rosji musieliśmy ograniczyć uboje. Apelujemy do polityków i weterynarzy o pomoc, dyplomatyczne wsparcie i pilne wyjaśnienie sprawy — mówi Adam Zdanowski, współwłaściciel Zakładu Mięsnego Wierzejki. [FOT. GK]
None
None

YouTube informuje...

Kolejne sceny, zdaniem przedstawicieli spółki, wyglądały następująco.

— 12 sierpnia zapakowaliśmy tłuszcz wieprzowy. Został zaplombowany przez lekarza weterynarii i wysłany samochodem zamówionym przez rosyjskiego odbiorcę. Zlecenie było realizowane przez pośrednika, który za towar od razu zapłacił. W kilka dni później dowiedzieliśmy się z rosyjskich mediów i z filmiku wrzuconego na YouTube, że to „kontrabanda”. Okazuje się — co wiemy właśnie z tego filmu — że zamiast 25 palet zapakowanych naszym towarem, już w Rosji znaleziono cztery nasze palety i 21 palet z iberyjską słoniną — opowiada Adam Zdanowski, dyrektor ds. eksportu i współwłaściciel Zakładu Mięsnego Wierzejki.

Rosyjskie służby weterynaryjne poinformowały 19 sierpnia, że czasowo zablokowały import z Wierzejek i sprawę wyjaśniają. Adam Zdanowski mówi, że spółka ograniczyła produkcję, choć — jak zapewnia — papiery ma czyste.

— W związku z unią celną, która łączy Rosję z Białorusią i Kazachstanem, automatyczniewypadliśmy z tych trzech rynków. Sprzedaż w tamtym regionie miała sięgnąć w tym roku nawet 100 mln zł. Teraz ubijamy 30-40 proc. mniej, więc kupujemy też mniej trzody. W sumie może to oznaczać straty nie tylko dla tysiąca osób, które zatrudniamy, ale ich rodzin, rolników i kontrahentów — np. dostawców opakowań. Nie wiemy, jak długo potrwa ta sytuacja, ale pod znakiem zapytania stanęła planowana na przyszły rok warta 30 mln zł inwestycja w ubojnię. Mimo przejściowych problemów planujemy utrzymać zatrudnienie i ceny skupu żywca — zapewnia współwłaściciel Wierzejek.

...służby sprawdzają...

Na szybkie rozwiązanie sprawy jednak się nie zanosi.

— Dochodzenie znajduje się w toku i jest wielowątkowe. Czekamy na informacje dotyczące samego przewoźnika, tj. jak przebiegała trasa, jak wyglądała temperatura w samochodzie itp. O pomoc poprosiliśmy też stronę hiszpańską — wiemy, że zakład, z którego pochodziła znaleziona partia towaru, miał od 18 kwietnia zakaz eksportu do Rosji. Oczekujemy też na powrót samochodu z towarem do Polski. Jak długo to wyjaśnianie potrwa, trudno dzisiaj określić — tłumaczy Jarosław Naze, zastępca głównego lekarza weterynarii.

Czynności sprawdzające prowadzi też lubelska prokuratura.

— Wpłynęło zawiadomienie od właściciela masarni i prokuratura zleciała czynności policji. Dokonano sprawdzeń i przesłuchań — mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Zdaniem współwłaściciela Wierzejek, sprawa wygląda na próbę przemytu.

— Ktoś na naszych dokumentach eksportowych chciał dostarczyć towar hiszpański, który ma zakaz wjazdu do Rosji. Widoczna na filmie słonina jest w samym hurcie dwa razy droższa od naszego tłuszczu — dodaje Adam Zdanowski.

...a obroty hamują

Wierzejki przekonują, że sporo dowodów same już zdążyły zgromadzić.

— Jak zaczęliśmy przyglądać się szczegółom, okazało się, że ciągnik, który dojechał do Rosji, ma zupełnie inne numery niż ten, który wyjechał od nas. Wiemy, że samochód odprawił się przez Łotwę, chociaż ustalona trasa miała przebiegać przez Litwę i Białoruś. Cały czas czekamy też na informacje z termografu, tachografu i GPS, które są w stanie pokazać, jak dokładnie przebiegała trasa i jak zmieniała się temperatura. Jeśli w pewnym momencie urosła, jasne jest, że drzwi zostały otwarte, a towar podmieniony — opowiada dyrektor ds. eksportu zakładu.

Według Adama Zdanowskiego, przychody firmy od lat rosły o 10-20 proc. rocznie. Tegoroczny obrót miał sięgnąć 250 mln zł (wobec 220 mln zł rok wcześniej).

— Zdecydowaną większość, bo 80 proc. naszej sprzedaży poza UE, kierowaliśmy właśnie do Rosji, Białorusi i Kazachstanu. Oczywiście możemy spróbować poszukać sobie innych rynków, ale tam mieliśmy wypracowaną markę i kontakty handlowe — mówi współwłaściciel Wierzejek.

OKIEM EKSPERTA
Zapowiadał się bardzo obfity rok


WITOLD CHOIŃSKI
prezes Związku Polskie Mięso

Eksport wieprzowiny do Rosji mocno się w ostatnim czasie rozwijał. W 2011 r. wysłaliśmy tam 10 tys. ton mięsa za 95 mln zł, a w 2012 r. było to ponad 17 tys. ton za 182 mln zł. Tylko w pierwszym półroczu 2013 r. wyniósł już około 20 tys. ton, więc zapowiadał się nam bardzo obfity rok. W tamtym roku Rosjanie wykluczyli z rynku 120 niemieckich eksporterów, czyli większość, zablokowali też całą Hiszpanię, co pozwoliło nam zająć zwolnione miejsca. Tym samym zaczęliśmy odzyskiwać dawną pozycję w regionie, do którego szło kiedyś 30 proc. naszego mięsnego eksportu. Wszelkie zamieszanie wokół polskich zakładów temu nie służy. Ze strony producentów muszą być wprowadzone ścisłe zasady nadzoru właścicielskiego i bardzo dokładna dokumentacja wysyłek towaru, np. w formie zdjęć.