Ponad 400 lat temu jeden z ochotników walczących w wojnie z Moskwą dostał od Zygmunta III Wazy wieś, dzisiejszy Chochołów na Podhalu. Teraz bitni chochołowianie, w asyście Wiesława Wojasa, jednego z najbogatszych Polaków, powalczą o pieniądze turystów. Latem ubiegłego roku przedsiębiorca z Nowego Targu, za pośrednictwem spółki obuwniczej, zainwestował 10 mln zł w Chochołowskie Termy — przejął 1/3 akcji za 1/10 wartości projektu.

— Budżet term przewidziany jest na 106 mln zł. Inwestycja idzie zgodnie z planem, otwarcie już latem — mówi Wiesław Wojas.
Gorący impuls
Zanim w chochołowskiej spółce pojawiło się znane nazwisko, prowadziło ją i finansowało trzech wspólników wciąż obecnych w akcjonariacie term: bracia Stanisław i Zbigniew Tyrałowie z Podhala oraz Józef Czupta, polonijny biznesmen z Chicago, właściciel m.in. sieci stacji serwisujących ciężarówki w kilku stanach USA. Na rozwój aquaparku spółka dostała 33 mln zł unijnej dotacji, jednak zabrakło jej kilkudziesięciu milionów, by dokończyć budowę i stanąć w szranki z termami w Białce Tatrzańskiej i Bukowinie. Teraz ma dotację, kredyt i wsparcie znanego inwestora. Ujęcie gorącej wody z domieszką m.in. siarki, wydobywanej z głębokości ponad 3 km, można wykorzystać także w lecznictwie.
— Lokalna społeczność ma duży potencjał, ale potrzebuje też impulsu z zewnątrz, innego spojrzenia — twierdzi Wiesław Wojas. Jego zdaniem, termy — mogące pomieścić jednorazowo 3 tys. osób — szybko zaczną na siebie zarabiać. Biznesmen przypomina, że niedługo gmina, w której leży Chochołów, dostanie status uzdrowiska, a za 2 lata oddany będzie kolejny odcinek Zakopianki. Coraz więcej mówi się też o połączeniu nartostrad Witowa i Gubałówki. Nawet Zakopane, w mediach często przedstawiane jako kurort tłoczny, głośny i przereklamowany, nie zaszkodzi projektowi. — Klimat wokół Zakopanego nie jest problemem. Widziałem, co się działo podczas ostatnich świąt, Zakopane wciąż ma magię, nie chce się przejeść. Dlatego w tych okolicach będę inwestował. Jak ruszą termy, zacznę przymiarki do budowy czterogwiazdkowego hotelu w sąsiedztwie — deklaruje przedsiębiorca i mówi, że rozważa jeszcze dwie inne duże inwestycje w podhalańską turystykę.
Suche kostki
Wiesław Wojas ma już w portfolio popularne hotele Stamary i Skalny oraz SPA w Zakopanem. Zafascynowany Podhalem nowotarżanin nie zapomina jednak o innym biznesowym dziecku, z którym od niedawna wiąże duże nadzieje. To marka Relaks, którą reaktywował po latach i — z pomocą twórców marki Oshee — stworzył dla niej cały marketingowy plan. To ma być polski odpowiednik Converse’a. Latem tego roku zadebiutują zatem wreszcie Relaksy odarte z zimowej szaty. Założenie jest proste, PRL-owska marka ma zachwycić młodych kapitalistów. Ma stać się osobnym bytem, generującym nawet kilkadziesiąt procent sprzedaży całej grupy Wojas, a przy okazji dającym znacznie wyższe marże niż pozostały asortyment spółki. Tu przecen nie będzie.
— Sprzedaż zimowej wersji Relaksów się rozkręca. To jest brand rekreacyjny, weekendowy. Drugi rok z rzędu nie pomaga nam pogoda. Pierwsze wersje Relaksów to buty ciepłe, wysokie, śnieg ma nie sypać się po kostkach. Sam w nich chodzę, ale ostatnio nie ma ku temu zbyt wielu okazji — kwituje Wiesław Wojas.
OKIEM EKSPERTA
Zyski w termach
DARIUSZ WOJTAL, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki
Czy Zakopane ma przed sobą przyszłość? I tak, i nie, ale przeważa „tak”. Słowacja góruje nad nami pod względem infrastruktury narciarskiej, ale jeśli chodzi o atrakcje turystyczne, to wygląda na kraj z innej epoki. Dochodzą głosy, że konflikt wokół Gubałówki jest bliski rozwiązania, jest idea jednego skipasu dla Zakopanego. W okolicach tego miasta jest ogromna szansa na rozwój. Tu wręcz brakuje ośrodków, które dają coś więcej niż nocleg przez cały rok. Termy są jedną z odpowiedzi na ten turystyczny głód. Zobaczmy, co się dzieje w termach w Białce: ceny są wyższe niż w pięciogwiazdkowym hotelu w Warszawie, a wolnych miejsc brak.
OKIEM EKSPERTA
Zyski w termach
DARIUSZ WOJTAL, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki
Czy Zakopane ma przed sobą przyszłość? I tak, i nie, ale przeważa „tak”. Słowacja góruje nad nami pod względem infrastruktury narciarskiej, ale jeśli chodzi o atrakcje turystyczne, to wygląda na kraj z innej epoki. Dochodzą głosy, że konflikt wokół Gubałówki jest bliski rozwiązania, jest idea jednego skipasu dla Zakopanego. W okolicach tego miasta jest ogromna szansa na rozwój. Tu wręcz brakuje ośrodków, które dają coś więcej niż nocleg przez cały rok. Termy są jedną z odpowiedzi na ten turystyczny głód. Zobaczmy, co się dzieje w termach w Białce: ceny są wyższe niż w pięciogwiazdkowym hotelu w Warszawie, a wolnych miejsc brak.