Już tylko kilkudziesięciu punktów brakuje indeksowi polskich blue chipów do ważnej psychologicznie bariery 2 tys. punktów. Ostatni raz tak nisko WIG20 był w lipcu 2009 r., w szczycie kryzysu na amerykańskim rynku hipotecznym. Niestety, zdaniem analityków nie ma wyraźnych przesłanek, że WIG20 tu się zatrzyma, czy — co teraz wydaje się jeszcze mniej prawdopodobne — odbije się od niego. — Na razie nie zanosi się na to, by 2 tys. punktów dla WIG20 mogło się okazać trwałą barierą. Oczywiście wszystko zależy od tempa spadków — jeżeli w najbliższym czasie będzie ono tak raptowne jak obecnie, to możemy mieć jakąś krótkotrwałą korektę spadków. Musimy się jednak z tym pogodzić, że mamy bessę i tak szybko ona się nie skończy — twierdzi Sebastian Buczek, prezes Querqus TFI. Jego zdaniem decydujące dla odwrócenia trendów będą decyzje władz monetarnych — amerykańskiego Fedu i Europejskiego Banku Centralnego. — Wstrzymują się one z działaniami (cięciem stóp i wpompowywaniem pieniędzy na rynek), gdyż chcą sobie zostawić trochę amunicji na czarną godzinę. Ale w arsenałach banków centralnych dużo naboi już nie zostało — dodaje Sebastian Buczek. Wczoraj spadkom na warszawskim parkiecie przewodziły spółki surowcowe (walory PKN Orlen i KGHM spadły o ponad 5, a Lotosu 4 proc.) oraz z sektora finansowego (PZU, Handlowy i PKO BP traciły po ponad 4 proc.). Jedyną spółka z indeksu WIG20, która niemal przez całą sesję opierała się spadkom, była wczoraj budowlana PBG. — Branża nie ma tutaj większego znaczenia, choć oczywiściew obecnej sytuacji na spadki podatne są w większym stopniu spółki z sektora finansowego. Dopóki nie będzie pomysłów, jak rozwiązać kwestie zadłużenia państw takich jak choćby Grecja, nie ma szans na poprawę koniunktury na świecie i u nas. I nie pomogą tutaj ani dobre dane makroekonomiczne Polski, ani dobre wyniki naszych firm. W drugim kwartale zyski spółek były całkiem przyzwoite, a nie przełożyło się to na poprawę nastrojów na rynkach — mówi Michał Marczak, szef działu analiz DI BRE. Jego zdaniem, spadkowy trend na GPW ma szansę się odwrócić dopiero gdy taki sygnał dadzą rynki z USA i strefy euro. — Na to się na razie nie zanosi. W Europie trwa klincz w sprawie Grecji, a za oceanem ani Fed, ani administracja prezydenta Obamy nie zrobiły nic, by poprawić nastroje inwestorów — dodaje Michał Marczak.
WIG20 stacza się w kierunku 2000 pkt
Dobre wyniki naszych spółek nie pomogą. Karty na giełdach rozdaje zagranica.