Niezwykłą historię opisują lokalne francuskie media oraz francuska część portalu The Local.

37-letni bezdomny Herome Aucanod był wspierany przez właściciela piekarni Michela Flamanta od kilku lat, bowiem często przesiadywał w okolicy lokalu. Pan Flamant starał się codzień dać mu chociaż rogalik i kawę.
Pewnego dnia pod koniec grudnia 2015 r. bezdomny Aucanod czekając przed witryną na "swój" codzienny rogalik od piekarza zauważył przez szybę, że ten jest sam w lokalu i dziwnie się zatacza, jakby miał stracić przytomność. Wezwał wówczas pogotowie, czym jak się okazało uratował piekarzowi życie. Jeden z pieców zaczął bowiem wydzielać bezwonny tlenek węgla i stopniowo podtruwał właściciela piekarni. Po zabraniu przez pogotowie spędził w szpitalu 2 tygodnie.
Po powrocie do zdrowia chciał koniecznie odwdzięczyć się bezdomnemu 37-latkowi więc zaproponował mu pracę na pół etatu. Gdy ten ofertę przyjął właściciel interesu niedługo potem doszedł do wniosku, że Aucanod to wymarzony następca, a ponieważ żadna z trzech córek pana Flamanta nie chciała prowadzić za niego zakładu, zaproponował bezdomnemu przyjacielowi sprzedaż całego lokalu za symboliczną kwotę 1 EUR.
Nowy nabywca piekarni ma objąć w niej stery we wrześniu a do tego czasu będzie przechodził przeszkolenie pod okiem byłego właściciela.
Materiał francuskiego portalu La Depeche.fr
Un boulanger cède sa boutique au sans-abri qui... przez ladepechefr