Comeback Michała Wójcika, prezesa Vistuli w latach 2002-06, może oznaczać jedno. Zmiany w spółce.
— Teraz, po powrocie, nie chcę się dostosowywać do tego, co zastałem. Mam pomysły, które będę realizował — tłumaczy Michał Wójcik, prezes Vistuli & Wólczanki (V&W).
Nowy szef spółki ma sentyment do firmy, w końcu jest jej akcjonariuszem.
— Chcę chronić swój kapitał, dlatego tu wróciłem. Nie satysfakcjonuje mnie obecna wycena. Świadomość, że to ja mam wpływ na cenę akcji, bardzo mnie pociąga — wajaśnia.
Prezes posiada 560 tys. akcji, wartych blisko 3 mln zł. Na zamknięciu
wczorajszej sesji po 3,53-procentowym wzroście za jedną płacono 5,28 zł.
Nad
nową strategią rozwoju V&W nowy zarząd będzie pracował przez następny
miesiąc.
— Muszę „zbadać” spółkę od środka. Potem spotkam się z byłym prezesem i zadam mu kilka pytań, na które nie znajdę odpowiedzi — mówi Michał Wójcik.
Priorytetem jest połączenie V&W z W. Krukiem. Zarząd w ciągu najbliższych tygodni podejmie decyzję w sprawie finansowania, bo na fuzję potrzeba aż 300 mln zł. Prezes zapowiada emisję akcji i rozważa wzięcie kredytu na ten cel. Zaraz potem trzeba będzie działać.
— Organizacja łączenia firm oznacza m.in. redukcję zatrudnienia. Działanie w jednej grupie ma spółce przynieść oszczędności, dlatego prowadzenie dwóch biznesów w dwóch miastach (Kruk w Poznaniu i V&W w Warszawie przyp. red.) nie ma sensu. Na pewno pomyślimy o integracji w jednym miejscu — mówi Michał Wójcik.
Poza tym nowemu prezesowi podoba się pomysł kolejnej fuzji ze spółką Jerzego Mazgaja, Almą. Inwestor nabył blisko 6-procentowy pakiet akcji V&W i został przewodniczącym rady nadzorczej tej spółki. Taki pakiet pozwolił mu — przy wsparciu inwestorów finansowych — na przejęcie kontroli. Ostatnio coraz częściej mówi o połączeniu sił z garniturami i biżuterią.
— Nasze marki idealnie się uzupełniają — twierdzi Jerzy Mazgaj.
Więcej w poniedziałkowym "Pulsie Biznesu"