Raport Najwyższej Izby Kontroli (NIK) na temat polskiego gazoportu pokazuje patologię w relacjach włoskiego wykonawcy z polskim inwestorem. Saipem próbował szantażować Polaków, którzy szli na ustępstwa, aby uratować budowę. Trwa także seria ataków medialnych na inwestycję, która również może mieć źródło za granicą — wschodnią.
Dlaczego raport NIK nie zaskoczył ekspertów?
Ponieważ od dawna docierały do nas przecieki na temat problemów inwestycji. Ich źródłem był często włoski Saipem, który chciał za ich pomocą poprawić swoją pozycję negocjacyjną w relacjach z Polskim LNG (PLNG), czyli polską spółką odpowiedzialną za inwestycję. Obecne wrzutki na temat rzekomej bezużyteczności gazoportu, które pojawiają się w różnych punktach medialnej mapy Polski, to również element tej gry. Włosi swoimi przeciekami szkodzą wizerunkowi obiektu, który będzie źrenicą polskiego sektora gazowego przez dziesięciolecia.
Należy tu przypomnieć ostatnie zatrzymania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) w związku z zainteresowaniem rosyjskiego wywiadu polskim gazoportem. Zatrzymany prawnik działał w celu promocji treści krytycznych wobec tej inwestycji. Do mediów tymczasem trafiają kolejne przecieki.
— Wbrew deklaracjom rządu terminal LNG w Świnoujściu nie zostanie uruchomiony w tym roku — twierdzi Agencja Informacyjna Polska Press (AIP). Według niej, na przeszkodzie staną błędy popełnione podczas budowy jednego ze zbiorników — w trakcie betonowania jednego ze zbiorników na gaz skroplony zabrakło betonu, co spowodowało konieczność przerwania prac na kilkanaście godzin. Kiedy je wznowiono, wcześniej wylany beton już się związał i w efekcie ściany zbiornika na wysokości około 12-13 m nie są szczelne.
To niejedyny problem. Według AIP, spore wątpliwości budzą też zmiany w projekcie falochronu osłonowego oraz fakt, że w trakcie jego budowy nie zastosowano odpowiednich materiałów. W tym stanie gazoport jest bezużyteczny i zagraża bezpieczeństwu.
Moim zdaniem, terminal LNG w Świnoujściu jest kluczowy dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, a dezawuowanie jego roli w dywersyfikacji dostaw gazu leży w interesie tradycyjnego jego dostawcy. O rysach na ścianach gazoportu informował „Głos Szczeciński” już w grudniu 2011 r. Doniesienia zostały wówczas zdementowane przez PLNG i dozór techniczny. W zeszłym roku obiekt przeszedł pomyślnie próby wodne.
Udało mi się ustalić, że Zenon Nowak, autor informacji dla AIP, to kandydat na prezydenta RP, założyciel partii Dzielny Tata. Być może odpowiednie organy ustalą, co jest motywem jego działania. — Nie jestem przypadkową osobą. Startowałem do Sejmu z list Solidarnej Polski, przyglądałem się pracy posłów z bliska i mam szeroką wiedzę na wiele tematów — reklamował się w „Polska The Times” w styczniu nasz polski Edward Snowden. Zachęcam do zgłębienia sprawy.
Jeżeli w powyższej wrzutce jest jednak coś na rzeczy, konsekwencje należy wyciągnąć wobec głównego wykonawcy, który — według informacji PLNG — bierze pełną odpowiedzialność za realizację budowy zgodnie z wymogami i harmonogramem. Raport NIK złamał już barierę niejawności, a spór PLNG — Saipem trafił do mediów. Należy zatem ten fakt wykorzystać.
Włosi domagają się większych pieniędzy za to, że zrealizują inwestycję. Chociaż wciąż trwają negocjacje, które mają uratować współpracę, to Polacy zbyt miękko podchodzili do relacji z włoskim wykonawcą, który stosuje nieczyste zagrania, śląc wrzutki do mediów. Być może tym procederem zajmują się nie tylko ci obcokrajowcy. Może to zaszkodzić prowadzonym już rozmowom na temat innych niż katarskie dostaw do Świnoujścia. Podobną rolę odgrywają alarmy bombowe w litewskiej Kłajpedzie, które nie zablokowały jednak podpisania dwóch memorandów na dostawy LNG z USA dla Litgasu — z Texas LNG oraz Cheniere Energy.
Rosjanami powinna dalej zajmować się ABW, a Włochami inwestor. Niekorzystnym ruchem była wymiana kierownictwa Transportowego Dozoru Technicznego w czasie, gdy stawiało ono twarde warunki Włochom, którzy traktują polski rynek paternalistycznie, oczekując od skarbu państwa cichej wypłaty pieniędzy w zamian za dokończenie prac. Dlatego apel NIK o twarde stanowisko jest uzasadniony. Niewykluczone, że do Rzymu po raz kolejny powinni udać się przedstawiciele rządu.
Inwestor ma także narzędzia do egzekwowania realizacji projektów przez wykonawcę. Jest on rozliczany z inwestycji na zasadzie kamieni milowych, czyli poszczególnych fragmentów budowy. W przypadku niewywiązania się z terminu lub poziomu jakości PLNG może naliczyć karę, przed czym wstrzymywało się dotychczas w oczekiwaniu, że Włosi nie zejdą z placu. Jest to jednak rozwiązanie ostateczne, po które należy sięgnąć, gdy nie będzie innego wyjścia.
Jeżeli na budowie gazoportu dojdzie do strajku włoskiego, być może należałoby rozważyć zmianę wykonawcy. Obiekt mógłby teoretycznie zostać dokończony przez koreański KOGAS lub innego giganta, który prezentowałby lepszą postawę w relacjach ze skarbem państwa. Polacy nie mogą sobie pozwolić na recydywę patologii znanych z budowy autostrady przez chiński COVEC. Następny w kolejce jest projekt polskiej elektrowni jądrowej, gdzie już wystąpiły problemy z WorleyParsons, które opóźniły prace. Czy dojdzie tam do powtórki scenariusza znanego ze Świnoujścia?
To, jak poradzimy sobie z inwestorem włoskim przy gazoporcie, będzie rzutowało na kolejne planowane megaprojekty infrastrukturalne. Nie można pozwolić na szantaż państwa przez wykonawcę, który ma duży udział na rynku i wydaje mu się, że przyjechał niemal elektryfikować stepy. Natomiast gdy terminal LNG staje się ofiarą wojny informacyjnej, to jedynym mechanizmem obronnym jest zakulisowa praca kontrwywiadu oraz odpowiedzialne podejście mediów do materiałów przekazywanych im przez różne źródła. © Ⓟ