Wojna o talenty zamieniła się w walkę o posady

Agnieszka Ostojska
opublikowano: 2002-03-29 00:00

Kilka lat temu było za dużo miejsc pracy na wysokich stanowiskach i za mało talentów. Wtedy świat dowiedział się o istnieniu tzw. wojny o talenty. Za to teraz jest dużo zdolnych wykształconych ludzi, którzy mają małe szanse na dobrą posadę. Niedawna wojna o talenty zmieniła się w wojnę talentów o pracę.

— Jest to tendencja światowa i wiąże się bezpośrednio z rozwojem technologii. Z jednej strony ludzi coraz częściej zastępują maszyny, a z drugiej na rynku pracy przybywa osób o bardzo wysokich kwalifikacjach. Tradycyjny bank zostaje zamieniony w internetowy. Potrzeba mniej pracowników i o zupełnie innych kwalifikacjach — wyjaśnia Paweł Gniazdowski, szef DBM Polska, firmy trudniącej się outplacementem menedżerskim.

Większa podaż na rynku pracy zmieniła podejście headhunterów. Na nadsyłane im życiorysy rzadko kiedy odpowiadają nawet zwykłym podziękowaniem za zainteresowanie. Mają w czym wybierać. Jest mało ofert, jednak resumé płyną do biur nieprzerwaną rzeką. I to nie tylko w Polsce. Za oceanem i w Europie Zachodniej sytuacja nie wygląda lepiej.

— Zawsze uważałam, że brak podziękowania ze strony firmy za nadesłane CV źle o niej świadczy. Teraz jednak wiem, że nie zawsze. Gdybyśmy chcieli odpowiadać na wszystkie nadsyłane oferty, zbankrutowalibyśmy na opłatach pocztowych. Samo przejrzenie ofert zajmuje dużo czasu. Tylko drogą elektroniczną otrzymujemy dziennie około 150 życiorysów. Po ogłoszeniu w prasie nadchodzi ich kilkakrotnie więcej — tłumaczy Agnieszka Flis z Banku Kadr Test.

Przyznaje, że do bazy ofert firma przyjmuje jedynie CV osób z wyższym wykształceniem i ze znajomością co najmniej jednego języka obcego. Pomimo tych ograniczeń, liczba nadsyłanych życiorysów nie zmniejsza się. Teraz takich osób jest bardzo dużo. W biurach headhunerskich zalegają sterty nadesłanych życiorysów i to nie byle jakich.

Wydarzenia ostatniego roku spowodowały, że wielu specjalistów straciło posady. Zwolnienie zawsze wiąże się z utratą pewności siebie. Dla większości dobrze wykształconych pracowników praca to nie tylko comiesięczna wypłata. To również część własnej osobowości, styl życia ostatnich kilku lat.

— Polskim menedżerom zostającym bez pracy jest trudniej niż ich odpowiednikom na Zachodzie. Tamci przyzwyczajeni są do wahań koniunktury. Dla Polaków to pierwsza taka sytuacja. Trudniej im podjąć decyzję o przyjęciu propozycji na niższe stanowisko. Podchodzą do kryzysu zbyt ambitnie — wyjaśnia Agnieszka Flis.

Twierdzi, że elastyczniej podchodzą do pracy kobiety, dla których utrzymanie rodziny jest ważniejsze niż ciągłość kariery. Gorzej radzą sobie z tym panowie, zwłaszcza ci, których życie zawodowe było pasmem sukcesów.

— Menedżerowie prędzej zgodzą się na niższe wynagrodzenie niż na niższe rangą stanowisko. Decyzja o podjęciu pracy na gorszym stanowisku niż dotychczasowe jest tym łatwiej podejmowana, im bliżej ma kandydat do emerytury. Młodzi menedżerowie wolą poczekać na lepsze czasy — wyjaśnia Paweł Gniazdowski.

Według Katarzyny Zych, starszego konsultanta z firmy Talents Technology, firmy specjalizującej się w rekrutacji pracowników sektora IT, polscy pracodawcy nie chcą zatrudniać byłych menedżerów na niższe stanowiska.

— Nie chcą angażować osób o kwalifikacjach wyższych niż wymagane. Zdają sobie sprawę, że dla takich pracowników praca na niższym stanowisku będzie poczekalnią na lepsze propozycje. Nie jest to regułą. Jednak obecna sytuacja na rynku pracy powoduje, że to pracodawcy dyktują warunki i zwykle dostają to, czego chcą — przekonuje Katarzyna Zych.

Dodaje, że do biura jej firmy dziennie trafia przynajmniej 200 aplikacji, z czego około 40 można uznać za bardzo ciekawe.

Headhunterzy przyznają, że pomimo wysokiej podaży na rynku pracy prawdziwe talenty nie pozostają długo bez posady.

— Ilościowo przybywa życiorysów. Ich jakość również jest coraz lepsza. Jednak talent menedżerski jest niesłychaną rzadkością. Wbrew pozorom dla headhunterów nastały ciężkie czasy. Aby wyłowić te prawdziwe talenty będzie trzeba o wiele większych starań niż dotychczas — twierdzi Krzysztof Mężykowski, partner zarządzający w H. Neumann International.

Branżą najmniej zagrożoną wojną talentów o pracę jest sektor telekomunikacyjny i IT. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie brakuje fachowców w tych dziedzinach.