W anonimowych preselekcjach smakowych odpada nam zatrważająco dużo restauracji. Nawet tych znanych i renomowanych. Kucharzy wywiało do Irlandii czy co?
Każdy sygnał, że gdzieś warto zajrzeć, jest na wagę złota. Taki ostatnio do nas dotarł — o tajskiej restauracji Sunanta. Po wspaniałych doznaniach smakowych w Tajlandii szliśmy tam z trochę drżącym sercem. Postanowiliśmy nie dać sterroryzować na początku wieczoru naszych kubków smakowych potrawami o piorunującej ostrości. Szliśmy stopniowo, od łagodniutkich do najbardziej ostrych. Były pyszne pierożki na parze z krewetkami lub kurczakiem (25 zł). Był kurczak satay w sosie z przypalanych orzechów (13 zł) — świetny z lokalnym rieslingiem spatlese. Także makaron ryżowy smażony z owocami morza (32 zł). Krótko mówiąc, smakowita domowa kuchnia tajska leciutko przypasowana do polskiego podniebienia.
Im bardziej szliśmy w ostrość, tym większe zaczynały sie zgrzyty z winami. Degustowaliśmy oczywiście wyłącznie białe (z Gewurztraminerem włącznie). Robiło się niebezpiecznie. I nagle niespodziewanie przyjemny orientalny mariaż. Sałatka z wołowiny na ostro (25 zł) z tajskim piwem Singha (12 zł). Chłód, brak goryczki i niski poziom alkoholu — to jest właśnie to, co ostre Tajki zdecydowanie lubią najbardziej.
Sałatka z wołowiny na ostro, tajskie piwo Singha
Restauracja Sunanta
ul. Krucza 16/22
tel. 022-434-22-16