Work Service znalazł pracę Wituckiemu

Grzegorz NawackiGrzegorz Nawacki
opublikowano: 2015-11-19 22:00

Menedżer z I ligi przejmie stery w średniej wielkości spółce. Odpowiednią skalę zapewni sobie sam, rozkręcając firmę do miliarda euro

— Ma być ciekawa — taką odpowiedź przez ostatnie dwa lata słyszeli head-hunterzy, który pytali Macieja Wituckiego o to, jakiej pracy szuka. Były prezes Lukas Banku, a potem wieloletni szef Orange Polska, wbrew krążącym plotkom zdecydowanie odrzucał możliwość pracy dla państwowej firmy. Dla oddziału wielkiej zagranicznej korporacji — też. — W korporacji już pracowałem i chcę spróbować czegoś nowego. Szukając nowych wyzwań, brałem pod uwagę tylko dwie opcje: pracę dla wyrośniętej polskiej firmy rodzinnej lub wyjazd za granicę — mówi Maciej Witucki.

Niewiele brakowało, a ziściłby się drugi scenariusz — menedżer był o krok od wyjazdu do Azji, ale potencjalny pracodawca wpadł w tarapaty i zmienił plany. Bez wahania zdecydował się więc na przyjęcie propozycji zostania prezesem Work Service’u. Wczoraj rada nadzorcza zdecydowała, że od 1 stycznia zastąpi Tomasza Hanczarka za sterami giełdowej spółki z branży HR (ustępujący prezes i współzałożyciel przejdzie do rady nadzorczej). Firmę zna dobrze, bo od dwóch lat zasiadał w jej nadzorze.

Z defensywy do ofensywy

To będzie gra w innej lidze. Orange za czasów Macieja Wituckiego zatrudniało ponad 30 tys. ludzi, a jego przychody sięgały 15 mld zł. Work Service ma 1,8 tys. pracowników, a obroty w tym roku dobiją 2 mld zł. Maciej Witucki nie tęskni jednak za skalą.

— Będę zarządzał firmą działającą na kilkunastu rynkach, tego nie może dać żadna zagraniczna korporacja, bo ich centrale są gdzieś na świecie. W ostatnich latach pracowałem w branży defensywnej i koncentrowałem się na minimalizowaniu spadku przychodów i ratowaniu zysku. Teraz będę kierował firmą ofensywną — mówi Maciej Witucki. Był jeszcze jeden magnes, który przyciągnął go do spółki.

— Chciałem pracować dla konkretnych ludzi, a nie bezosobowej firmy. Oprócz sfery mentalnej ma to też wymiar praktyczny— zupełnie inny jest sposób podejmowania decyzji. Przykład? Wizję rozwoju spółki i sposobu zarządzania omówiliśmy na jednym dwuipółgodzinnym spotkaniu z czterema czołowymi akcjonariuszami. Taki sposób działania bardzo mi odpowiada — mówi Maciej Witucki. Przejście do spółki spoza WIG30 ma też wymiar finansowy.

— Ważniejsze niż pieniądze jest wyzwanie, ale na warunki nie narzekam — ucina Maciej Witucki. Nieco więcej odsłania Tomasz Misiak, jeden z założycieli i szef rady nadzorczej Work Service’u. — Wprowadzimy długoterminowy program opcji menedżerskich dla kluczowych menedżerów, w którym powiążemy premie ze wzrostem wartości spółki. Jeśli uda się zrealizować cele, to prezes zarobi więcej, niż płaci się w spółkach skarbu państwa. Korporacje czy państwowe firmy takich możliwości zazwyczaj nie dają — mówi Tomasz Misiak.

Nowy etap, nowy styl

Akcjonariusze firmy zdecydowali, że spółka powinna nabrać nieco korporacyjnego sznytu. — Po 15 latach ciężkiej pracy działamy w 12 krajach, jesteśmy liderem w regionie, zatrudniamy 1,8 tys. osób, a pośredniczymy w pracy dla ponad 40 tys. Mamy rekordowe przychody i zyski. Wciąż widzimy możliwości rozwoju w Europie, a nawet na globalnym rynku, ale żeby jeszcze przyspieszyć, potrzebujemy zmiany — tłumaczy Tomasz Hanczarek.

— To przełomowy moment — staliśmy się firmą międzynarodową, wkrótce będziemy notowani na dwóch giełdach, to wymaga zmiany sposobu zarządzania. Uznaliśmy, że potrzebujemy prezesa z zewnątrz. Szykowaliśmy się dwa lata, zapraszając do rady nadzorczej znanych menedżerów, uczyliśmy się od nich, ale jednocześnie chcieliśmy poznać i sprawdzić, jak nam się razem pracuje. Jesteśmy przekonani, że Maciej Witucki idealnie pasuje do firmy. To menedżer z listy top 20 w Polsce. Znamy się od lat. Wiem, że świetnie motywuje i integruje zespół, do dziś raz w roku spotyka się z ludźmi, z którymi pracował w Lukas Banku. A w naszym biznesie ludzie są kluczowi — mówi Tomasz Misiak.

— Pasuje do ducha firmy, którego istotą jest kooperacja. Przykład? Nie zdarzyło się, by głosowanie naszej rady nadzorczej czy zarządu skończyło się wynikiem 4:2. Spieramy się, owszem, ale tak długo rozmawiamy i wymieniamy argumenty, aż osiągniemy kompromis — mówi Tomasz Hanczarek.

Cel dla nowego szefa?

— Work Service pędzi, wymaga zmian wewnętrznych, które pozwolą utrzymać tempo. A celem jest dalsze przyspieszanie. W pierwszym kwartale zarząd ma przedstawić nową strategię na kolejne pięć lat, bo poprzednią, pięcioletnią, zrealizowaliśmy w trzy lata. Cele dla spółki — 1 mld EUR przychodów, wzrost w segmentach wysokomarżowych i ekspansja zagraniczna — nie ulegną zmianie. Nowy prezes podpowie, jak je osiągnąć — mówi Tomasz Misiak.

Właściciel nie musi być szefem

Wynajętemu menedżerowi, Marcinowi Kuśmierzowi, w 2007 r. przekazali stery w spółce założyciele firmy hostingowej Home.pl. Nie pożałowali — w ciągu ośmiu lat zyski wzrosły dziesięciokrotnie (do około 40 mln zł), przychody trzykrotnie (do ponad 100 mln zł), a firmę — wycenianą wcześniej na 50 mln zł — niemiecki rywal 1 & 1 kupił w tym roku za 640 mln zł. Krzysztof Domarecki, który w 1992 r. założył spółkę Selena, najpierw dystrybutora, potem producenta chemii budowlanej, kierował nią do 1999 r. Gdy uznał, że firma ma mocną pozycję w kraju, oddał jej stery w ręce jednego z menedżerów, a sam skoncentrował się na budowaniu od zera biznesu globalnego. Został prezesem Selena FM, spółki odpowiadającej za strategię rozwoju grupy, która dziś składa się z 30 firm na świecie. W 2008 r. holding wszedł na GPW. W 2011 r. Krzysztof Domarecki zrezygnował ze stanowiska prezesa Seleny FM i przeszedł do rady nadzorczej. Podkreśla, że przejście to było komunikowane już kilka lat wcześniej, dzięki czemu udało się stworzyć profesjonalny zarząd oraz mocną radę nadzorczą, której dawniej firmie brakowało.

Jerzy Starak, właściciel Polpharmy, choć jest zaangażowany w prowadzone przez siebie biznesy, od wielu lat w każdej z firm zatrudnia zarządzającego. Wanda Rapaczyńska oddała władzę w Agorze Markowi Sowie. Na giełdzie takich przypadków jest więcej. Piotr Bieliński, właściciel giełdowego Actiona, na pewien czas oddał stery Dariuszowi Krawcowi, bo wyniki spółki były niezadowalające. Menedżer zostawił firmę w dobrej kondycji. Bogusława Pilszczka, akcjonariusza spółki ES System, w 2012 r. zastąpił Romuald Wojtkowiak. Świeża krew miała pomóc firmie poprawić wyniki. Zadaniem menedżera było też przygotowanie nowej strategii. Prezes po roku zrezygnował i władzę ponownie przejął właściciel, ale tylko na półtora roku, by znów powierzyć spółkę wynajętemu specowi od zarządzania.

Przekazywania władzy menedżerom nie obawia się też branża kosmetyczna. Dorota i Wojciech Soszyńscy, właściciele sopockiego Oceanica, wiele lat temu przekazali zarządzanie Leszkowi Kłosińskiemu. Konkurencyjna Dr Irena Eris zewnętrznego menedżera na stanowisku prezesa zatrudniała przez kilka lat. Ostatecznie Henryk Orfinger, współwłaściciel spółki, wrócił za ster, ale producenta kosmetyków wciąż wspierają zewnętrzni menedżerowie. [MAG, AT]

Work Service został założony przez Tomaszów: Misiaka i Hanczarka w 1999 r. we Wrocławiu, początkowo rozwijał się w Polsce, w 2007 r. wszedł do Rosji. W 2012 r. zadebiutował na GPW, a w 2013 r. 105 mln zł zainwestował w niego fundusz PineBridge. Spółka bardzo szybko wydała wpływy z emisji akcji i obligacji na przejęcia: m.in. w Polsce, Niemczech, Belgii i na Węgrzech. Dzięki nim w tym roku przekroczył próg 40 tys. osób zatrudnionych na pełnym etacie, stając się największym graczem w regionie i plasując się na 65. miejscu w światowym rankingu. W tym roku przychody mają sięgnąć 2 mld zł, a co najbardziej podoba się inwestorom, wraz ze wzrostem przychodów rosną zyski. Jeszcze w tym roku spółka ma zadebiutować na giełdzie w Londynie.