Powodziowa bytność przewodniczącej Komisji Europejskiej (KE) to okazja do zorganizowania nad brzegiem Odry prawie wyszehradzkiego szczytu kilku premierów – poza gospodarzem Donaldem Tuskiem wezmą udział Petr Fiala z Czech i Robert Fico ze Słowacji oraz dodatkowo Karl Nehammer z Austrii. Nie zamierza natomiast wpaść choćby na krótko skonfliktowany ze wszystkimi Viktor Orbán, który u siebie w Budapeszcie pilnuje politycznie stanu Mostu Łańcuchowego na rozlanym Dunaju.
Według hydrologicznych prognoz właśnie podczas szczytu we Wrocławiu fala na Odrze również osiągnie szczyt, chociaż niższy od pamiętanego z roku 1997. Tematem zorganizowanego w trybie awaryjnym w tak nietypowych okolicznościach spotkania szefów rządów naturalnie będzie kwestia pomocy z budżetu Unii Europejskiej dla państw dotykanych niszczycielskimi powodziami. Po pierwsze – chodzi o kwotowe zwiększenie Funduszu Solidarności UE, który w obecnej wysokości 1,5 mld EUR dla 27 państw jest po prostu kroplą w morzu potrzeb. Po drugie – unijna machina urzędnicza jest straszliwie powolna w stosunku do oczekiwań wnioskodawców. KE wymaga bardzo precyzyjnego wyliczenia strat w infrastrukturze, zwraca do 25 proc. uznanej kwoty, ale robi to dopiero po długich miesiącach czy wręcz latach. Dość powiedzieć, że wniosek Niemiec po gigantycznej powodzi z maja i czerwca tego roku jest wciąż rozpatrywany. Swoją drogą ciekawe, czy wnioski z ówczesnej debaty kanclerza Olafa Scholza z premierami dotkniętych kataklizmem landów będą tożsame z dorobkiem wrocławskiej debaty Ursuli von der Leyen z premierami państw naszego regionu.
Bardzo pouczające dla decydentów politycznych będzie naoczne stwierdzenie, jak funkcjonuje tzw. wrocławski węzeł wodny. Po niszczycielskich powodziach był tworzony w Breslau/Wrocławiu od początku XX wieku, zaś obecny kształt uzyskał po pamiętnym kataklizmie z 1997 r. oraz niewiele mniejszym zalaniu w 2010 r. Jego założeniem jest podzielenie nurtu Odry na kilka, obecnie na cztery równoległe strumienie. W terminologii drogowej można to nazwać wytyczeniem powodziowej obwodnicy, zaś w przełożeniu na ludzki organizm – wszczepieniem bypassu. Najnowszym obejściem, zbudowanym już w XXI wieku, jest przerzucenie części wód powodziowych z Odry do obwałowanej doliny Widawy. Pozostałe podziały nurtu na równoległe kanały są znacznie starsze i w 1997 r. niestety nie wystarczyły, wody było za dużo. Właśnie w czwartek podczas obecności europejskich polityków wykonany zostanie pierwszy i najważniejszy test wrocławskiego węzła od czasu przebudowy.
Niestety, Wrocław zagrożony jest nie tylko samą falą kulminacyjną na Odrze. Podobnie niszczycielskie zwykle okazują się tzw. cofki na jej dopływach – Oławie, Bystrzycy i Ślęzie. Ich nurty okazują się naturalnie słabsze i woda po prostu nie może wbić się do podniesionej Odry, zatem rozlewa się na wszystkie niżej położone miejsca. Dlatego bardzo niepewny jest los peryferyjnych osiedli Marszowice i Stabłowice nad Bystrzycą, a także tradycyjnie ciężko doświadczanego powodziami zarówno w 1997 r., jak też w 2010 r. Kozanowa, zbudowanego na terenach zalewowych. Program czwartkowego pobytu przewodniczącej Komisji Europejskiej oraz czterech premierów raczej nie obejmie wizyty w tych dzielnicach. Wypada zatem pozostać przy nadziei, że wizja lokalna choćby przy zagrożonym historycznym Ostrowiu Tumskim zakiełkuje uświadomieniem sobie przez starą/nową szefową unijnego rządu, że budżet Unii Europejskiej – jeszcze w obecnej perspektywie wieloletniej 2021-27, nie mówiąc już o następnej 2028-34 – po prostu musi zdecydowanie bardziej realnie uwzględnić występujące coraz częściej klęski żywiołowe.