Jerzy Kwieciński, były już prezes PGNiG, jest czwartym szefem państwowej spółki, który stracił stanowisko w czasie, gdy nad przejęciem jego firmy pracuje PKN Orlen.

Tłit i do domu
Komunikat o rezygnacji Jerzego Kwiecińskiego ze stanowiska prezesa gazowego PGNiG pojawił się w środę, w czasie giełdowej sesji. Chwilę wcześniej prezes wystąpił na wideokonferencji, mocno opóźnionej, i wygłosił oświadczenie na temat zawarcia umowy na zakup gazu od duńskiego Orsted (dawny Dong). Zdążył jeszcze napisać ma Twitterze o pogodzie i notowaniach PGNiG i… ogłosił rezygnację. Pracował w firmie ledwie dziesięć miesięcy, powołano go 10 stycznia 2020 r.
Wedle nieoficjalnych informacji, kandydatów na jego następcę jest dwóch: Jarosław Wróbel, wiceprezes, od 20 lat związany z branżą gazowo-paliwową, oraz Paweł Majewski, prezes Lotosu. Ich wspólnym mianownikiem jest poparcie prezesa Orlenu, Daniela Obajtka, który od lipca pracuje nad przejęciem PGNiG.
Energia i wpływy
Poparcie Daniela Obajtka ma znaczenie, na co wskazują zarówno nasi rozmówcy, jak i historia.
Obajtek przyszedł do Orlenu w lutym 2018 r., zastępując Wojciecha Jasińskiego. Pomysł, że płocki koncern przejmie siostrzany Lotos, już wtedy istniał, ale to Obajtkowi powierzono jego realizację. Do zadania podszedł z właściwą sobie energią, a następujące w jego otoczeniu ruchu kadrowe świadczyły o tym, że do budowania wpływów politycznych podchodzi z energią na pewno nie mniejszą.
Przykładowo, sceptycznie do pomysłu fuzji z Orlenem podchodził Marcin Jastrzębski, ówczesny prezes Lotosu. Stracił stanowisko. Jego następca, Mateusz Bonca, utrzymał się półtora roku i odszedł z tych samych powodów. Obecny prezes, Paweł Majewski, z Danielem Obajtkiemwspółpracuje ponoć bez kłopotów.
Kiedy Orlen postanowił przejąć Energę, kadrowa karuzela też ruszyła. Wezwanie ogłoszono na początku grudnia i już kilka dni później Grzegorza Ksepkę, p.o. prezesa, zastąpił Jacek Goliński, który prezesem Energi jest do dziś.
Ruchy kadrowe, świadczące o wpływach Orlenu, odbywały się też na niższych stanowiskach: członków zarządu czy dyrektorów.
Brak chemii z ropą
O przyczynach odejścia Jerzego Kwiecińskiego rynek huczy, a ich lista wydaje się długa. Pierwsza z nich jednak nie zaskakuje - brak chemii w relacjach z PKN Orlen.
O planie przejęcia przez Orlen PGNiG rynek dowiedziały się w lipcu. Jak słyszymy, od tego czasu współpraca firm nie była usłana różami, za co Orlen zdawał się winić Jerzego Kwiecińskiego. Orlen miał też oczekiwać, by PGNiG nawiązał współpracę z domem mediowym Sigma Bis, kontrolowanym przez Orlen i PZU. PGNiG się opierał.
Z innego źródła usłyszeliśmy, że chłodne były również stosunki Jerzego Kwiecińskiego z Ministerstwem Aktywów Państwowych, nadzorującym PGNiG. Powstać miał raport nt. aktywności prezesa w mediach społecznościowych. Echem w MAP odbiło się też zakończenie przez PGNiG współpracy z prawnikami pracującymi od lat przy sporach z Gazpromem.
Jerzy Kwieciński to były minister inwestycji i rozwoju oraz minister finansów w rządzie Mateusza Morawieckiego. Uważany za człowieka premiera, odszedł z rządu po ostatnich wyborach parlamentarnych. Starał się o stanowisko w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju, wymieniano go jako dyżurnego kandydata na stanowiska w spółkach skarbu państwa, w końcu zasiadł w fotelu prezesa gazowego PGNiG.