Wszystkiemu winni inspiratorzy

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2015-12-20 22:00

Odpowiedzią na demonstracje Komitetu Obrony Demokracji (KOD) w sobotę 12 grudnia był prorządowy pochód w niedzielę 13 grudnia. Liczebności zgromadzeń były porównywalne, dlatego tamta konfrontacja wyszła wizerunkowo na remis.

 Ale powtórzona już w sobotę 19 grudnia, rozlewająca się po świecie spontaniczna inicjatywa KOD, tym razem już bez przegranych polityków na trybunach, kompletnie władców kraju zaskoczyła. Była odpowiedzią na jeszcze bardziej zaskakujące tempo forsowania przez Prawo i Sprawiedliwość ustrojowych ustaw.

Władza przyjęła linię propagandową, zdefiniowaną w tytule. To adaptacja tezy o podstępnym wrogu żerującym na zdrowych odruchach społecznych, obowiązującej w PRL. Obce elementy inspirowały krwawy poznański czerwiec 1956, potem oczywiście marzec 1968, tragiczny na Wybrzeżu grudzień 1970, warcholski czerwiec 1976, no i przeniknęły do zdrowej tkanki w sierpniu 1980. A dzisiaj chowają się za plecami tysięcy ludzi, którzy spontanicznie wyrażają niezgodę na przyszłość w kraju uzależnionym od pstryknięcia palcami Jarosława Kaczyńskiego.

Premier Beata Szydło oznajmiła, że demonstrują tylko przegrani i tracący przywileje. Trzymającej władzę ekipy nie stać na refleksję, czemu tak szybko lecą w dół akcje PiS oraz prezydenta Andrzeja Dudy. Stopniowe tracenie punktów to zjawisko naturalne, ale nie w takim tempie! Sondażowy trend szokuje w porównaniu z analogicznymi wynikami sprzed dziesięciu lat, czyli z początków także podwójnej władzy, prezydenta Lecha Kaczyńskiego i rządu PiS, chociaż wtedy koalicyjnego. Nie da się jednak zagłuszyć zjawiska, że podobnie szybko do spadku akcji rządzących rosną koszty obsługi polskiego długu publicznego…