Współczesna Polska jest głęboko pęknięta społecznie i politycznie, ale w jednej kwestii panuje zgodność — właśnie wspomniana wyborcza niedziela, będąca następstwem umowy Okrągłego Stołu, przestawiła zwrotnicę kraju na tor rozwojowy. Przy czym zawsze trzeba pamiętać, że już od 1 stycznia 1989 r. obowiązywała ustawa o działalności gospodarczej autorstwa ministra Mieczysława Wilczka, będąca rzutem na taśmę ostatniego rządu PRL. Przez pierwsze miesiące była jednak martwa i dopiero poczucie odzyskania przez Polskę wolności spowodowało od połowy 1989 r. eksplozję narodowej przedsiębiorczości.

Historyczne otwarcie Okrągłego Stołu odbyło się w poniedziałek 6 lutego 1989 r. Notabene pierwotnym pomysłem władz PRL było zepchnięcie obrad na ubocze, do pałacu w podwarszawskiej Jabłonnie, gdzie pod koniec 1988 r. stół oczekiwał przez kilka tygodni. Po wielu kontrowersjach, także co do składu uczestników, w końcu został rozstawiony w miejscu właściwym, czyli w Sali Kolumnowej ówczesnego Pałacu Rady Ministrów (niegdyś Namiestnikowskiego, a obecnie Prezydenckiego), w której m.in. podpisano w 1955 r. Układ Warszawski. Można zatem uznać, że było to symboliczne prześwięcenie radzieckiego diabła. Obecnie historyczny mebel stoi za szklaną ścianą w bocznym skrzydle pałacu, służy celom edukacyjnym, przy karteczkach z nazwiskami uczestników systematycznie przybywa czarnych pasków...
Tak się złożyło, że w niedzielę 5 lutego 1989 r. byłem na mszy w gdańskim kościele św. Brygidy. Odbywało się tam ostatnie spotkanie konsolidacyjne wyjeżdżającej do Warszawy ekipy opozycyjno-solidarnościowej. Prałat Henryk Jankowski błogosławił wyprawę, zwracając się do jej szefa Lecha Wałęsy słowami „Panie Lechu, tylko pamiętajcie — kto komunistom zaufał, ten zginął!”. Panowała atmosfera patriotycznego uniesienia, która skojarzyła mi się historycznie np. z intencjami mszalnymi Władysława II Jagiełły przed Grunwaldem czy Jana III Sobieskiego przed Wiedniem. Trzeba to wciąż przypominać, albowiem przez trzy dekady bezdyskusyjnie pozytywny dla Polski dorobek Okrągłego Stołu doczekał się wielu ocen nie tylko krytycznych merytorycznie, lecz także całkowicie fałszywych i niesprawiedliwych.
Trzy dekady temu koncepcja porozumienia się z władzami ogarniętej głębokim kryzysem PRL wywoływała w kręgach opozycji podziały. Zdecydowanymi przeciwnikami Okrągłego Stołu byli np. Bronisław Komorowski i Mateusz Morawiecki. Na drugim biegunie znajdowali się natomiast, bardzo aktywnie uczestnicząc w podstolikach, Jarosław i Lech Kaczyńscy. Przyszły prezydent RP regularnie uczestniczył także w elitarnych spotkaniach w Magdalence, wznosząc toasty za pomyślność obrad z Lechem Wałęsą, Czesławem Kiszczakiem etc. Obecnie aparat propagandy tzw. dobrej zmiany stara się wygumkować osobę Lecha Kaczyńskiego z tamtych kadrów, bo nie pasują one do jego sztucznie budowanego wizerunku. To tylko jeden przykład zmasowanego przekłamywania przez aparat władzy historii nie tylko Okrągłego Stołu, lecz także całej III RP. Dobrze, że przynajmniej tezie zapisanej w tytule nikt nie śmie zaprzeczyć.