Rynek usług kateringowych w Polsce zdominowany jest przez małe spółki. Duzi gracze opanowali dotychczas nie więcej niż jego piątą część.
Rynek usług kateringowych w Polsce to obecnie jedna z najdynamiczniej rozwijających się dziedzin, których obsługę firmy zlecają podmiotom zewnętrznym. Jego potencjalna wartość wynosi około 19,5 mld zł. Ze zorganizowanej gastronomii, według dość optymistycznych szacunków, korzysta nawet 40 proc. społeczeństwa.
Polska i reszta świata
Mimo ożywienia w branży gastronomicznej nadal daleko nam pod tym względem do krajów Europy Zachodniej. We Włoszech i Hiszpanii na 10 tys. mieszkańców przypada odpowiednio 40 i 50 punktów gastronomicznych, podczas gdy w Polsce ich liczba wynosi 12.
— Wzrost zamożności polskiego społeczeństwa oraz wymuszone przez zmiany stylu i tempa życia nowe zwyczaje żywieniowe Polaków wywołują wzrost zapotrzebowania na gotowe dania, posiłki oraz różnego rodzaju usługi gastronomiczne. Polski rynek jest jednak płytki, a tradycja jedzenia głównych posiłków w domu zmienia się bardzo powoli — mówi Joanna Potocka-Pollo z LOT Catering.
Rynek kateringowy jest mocno rozdrobniony. Działają na nim podmioty różnej wielkości i o różnym potencjale — począwszy od bardzo małych aż po naprawdę wielkie, międzynarodowe korporacje. Bardzo duża konkurencja, charakterystyczna dla całej branży usług gastronomicznych, powoduje, że nie ma na rynku wyraźnego lidera, choć z racji potencjału i doświadczenia wyróżnić należy m.in. takie firmy jak Sodexho czy Eurest.
— Polska to przede wszystkim rynek małego ajenta. Duzi gracze — kilka firm krajowych i międzynarodowych — dzielą między siebie 20 proc. rynku, reszta to ajenci. Jednak to się zmienia, gdyż firmy korzystające z usług kateringowych coraz częściej wymagają np. wprowadzenia HACCP (System Zarządzania Bezpieczeństwem Zdrowotnym Żywności), stałego podnoszenia kwalifikacji zespołu oraz dostosowywania się do najnowszych trendów kulinarnych — mówi Joanna Arska, dyrektor operacyjny Sodexho Polska.
Największe firmy świadczące obsługę kateringową na zasadzie outsourcingu na swój sposób podzieliły się rynkiem. Przykładowo liderem w obsłudze służby zdrowia jest Impel Catering, natomiast w innych obszarach (przemysł, edukacja, opieka społeczna) przewagę będą miały wspominane już Eurest i Sodexho czy Dussman.
Tymczasem w tzw. kateringu koncesyjnym największy udział mają restauracje. Roczna wartość świadczonych przez nie usług tego typu wynosi 3,1 mld zł. Spory udział w tym segmencie rynku mają też bary (2,6 mld zł), puby (2,5 mld zł), lokale dla podróżnych (2,1 mld zł), fast foody (1,4 mld zł), kawiarnie (1,3 mld zł), restauracje hotelowe (1,1 mld zł) i kluby nocne (0,9 mld zł).
Poważna część rynku usług kateringowych przypada na prowadzenie punktów gastronomiczno-handlowych, takich jak restauracje pracownicze, stołówki, kantyny, bufety itp.
Problemy branży
— Firmy kateringowe walczą o klienta przede wszystkim jakością i ceną. Dostawców wyłania się zwykle w drodze przetargu — mówi Piotr Olearnik, dyrektor sprzedaży i marketingu Impel Catering.
W przypadku, gdy firma kateringowa prowadzi stołówkę pracowniczą, zdarza się, że musi samodzielnie zorganizować taki lokal wraz zapleczem kuchennym lub dostosować się do zastanych warunków. Od tego zależy wielkość nakładów, jakie musi ponieść, a właśnie koszty takiej inwestycji mogą zdecydować o atrakcyjności cenowej usługi.
To nie jedyny problem, z którym boryka się branża kateringowa. Oprócz nierzetelnych kontrahentów, nieprzestrzegania terminów płatności itp. zmaga się także z niekorzystnymi dla niej nawykami żywieniowymi Polaków. Większość rodaków stołuje się w domu, nawet jeśli ma dostęp do restauracji w miejscu pracy. Ponadto wśród krajowych pracodawców nie upowszchniło się jeszcze dofinansowywanie posiłków dla pracowników.