Pierwsze aparthotele, które pojawiły się w Polsce, miały charakter luksusowych obiektów wypoczynkowych. Powstawały w miejscowościach turystycznych, głównie nad morzem i w górach. Od jakiegoś czasu jednak buduje sie je także w większych miastach. — Aparthotele to apartamenty na długoterminowy wynajem z hotelową obsługą. Składają się z oddzielnego pokoju dziennego i sypialnego, kuchni (aneksu) i łazienki. Łączą funkcje tradycyjnego pokoju hotelowego z funkcją apartamentu na wynajem.
Są sprzedawane indywidualnym inwestorom. Coraz więcej powstaje ich m.in. w Krakowie, Wrocławiu, Warszawie — mówi Sylwia Musiał z Instytutu Analiz Monitora Rynku Nieruchomości MRN.pl. Noclegi w apartamentach stały się popularne wśród biznesmenów, którzy w delegacjach chcieli zamieszkać w miejscu o nieco wyższym standardzie niż hotelowy pokój.
Apartamenty w tzw. hotelach przedłużonego pobytu to wygodne miejsce spotkań zawodowych, a jednocześnie stwarzają namiastkę domowej atmosfery i dają szansę na więcej spokoju i prywatności.
Jak na Zachodzie
W drugim kwartale 2012 r. otwarto we Wrocławiu aparthotel Invite, w którym wprowadzono nowy sposób sprzedaży, wzorowany amerykańskim. Według przewidywań analityków cały rynek aparthoteli będzie się zmieniał w tym kierunku i coraz bardziej upodabniał do zachodnich wzorów.
Pierwsze apartamenty, które powstały w centrach dużych miast USA, służyły przede wszystkim biznesmenom. Warszawa wydaje się miastem, które powinno przodować w takiej działalności, ale niektórzy twierdzą, że wciąż brak w niej prawdziwych apartohoteli. Uwagę zwraca niedawno powstały hotel Puławska Residence. Z kolei Kraków i Wrocław mogą się pochwalić bogata ofertą hotelową. — Wrocław w 2009 roku był na drugim miejscu pod względem obłożenia hotelowego w kraju (64 proc.). Pierwsze miejsce zajął Kraków — 67 proc. — informuje Lesław Kazimierski, komandytariusz spółki Deka Inwestycje.
Złoty interes?
Aparthotele w dużych miastach to szansa na spory zarobek dla deweloperów, wśród których są często duże firmy, np. Arche czy Deka Inwestycje. Czy ten interes opłaca się też nabywcom apartamentów, którzy chcą je wynajmować? Właściciele takich nieruchomości twierdzą, że tak. Aparthotele przyciągają nie tylko większym komfortem, bezpieczeństwem niż hotele, ale właśnie także szansą na spory zarobek.
— Właściciele kupionych u nas lokali mieszkalnych, którzy decydują się na wynajem, zapewniają sobie stały dochód 45 zł za mkw. na miesiąc, bez względu na obłożenie apartamentów. Wynajmujący inne lokale mieszkalne we Wrocławiu zmagają się z brakiem najemców i często muszą się liczyć z możliwością zdewastowania ich mienia. W naszej inwestycji klient jest pewny zysków w granicach 7,4 proc. rocznie, a nasza firma, jako zarządca aparthotelu, zapewnia mu komfort i bezpieczeństwo przez cały czas — twierdzi Lesław Kazimierski.
Analitycy widzą w aparthotelach duży potencjał i szansę na zarobek, ale ostrzegają przed pochopnym podejmowaniem decyzji inwestycyjnych.
— Firmy, które oferują zakup apartamentu, często gwarantują zyski od 6 do 10 proc. wartości nieruchomości w skali roku. Uwzględniając koszty, jakie ponosi właściciel apartamentu, rentowność spada i wynosi 5-8 proc. wartości nieruchomości.
Dochód jest więc i tak wyższy niż w przypadku lokat bankowych. Ale choć taka forma pomnażania kapitału zyskuje coraz większą popularność, jest obarczona ryzykiem związanym z zaangażowaniem dużego kapitału w projekt deweloperski, a później w działalność hotelową. Każda inwestycja musi być dobrze przemyślana — zastrzega Sylwia Musiał.